Pragnąc szczęścia
Michael Hell siedział w swoim gabinecie i
czytał raport odnośnie działań wilków na całej Syberii i w jej okolicy. Wampiry mieszkające w tamtym rejonie
były w ostatnim czasie pod ogromną kontrolą wilków, a ponadto zostało już zanotowanych kilka
przypadków zabójstw wampirów przez królewskie patrole. Póki co nie byli to przedstawiciele
czystokrwistych, więc jakoś rozeszło się po kościach, ale syn Wyroczni przypuszczał, że to tylko kwestia czasu, by czara się przelała i doszło do
poważniejszego spięcia między wilkołakami a wampirami. Będzie musiał napisać do
matki z
pytaniem, co zamierza zrobić w tej
sytuacji. Oprócz Maxa, wampira, którego wraz z żoną przesłuchiwał, nim ta jeszcze dowiedziała się, że jest przy nadziei, po niedługim czasie schwytano pięciu
arystokratów, którzy handlowali informacjami z narad i nie
tylko. To właśnie najbardziej go martwiło. Tych kilkoro zdrajców pokazywało, że arystokracja zaczyna przestawać liczyć z
członkami Rady. A to tylko krok do wymknięcia się ich spod kontroli. No cóż, pozostaje mieć nadzieję, że szybka i bezwzględna reakcja na tych
przeklętych sprzedawczyków skutecznie zniechęci do takich pomysłów im
podobnych.
Ni stąd, ni zowąd usłyszał głos Ayi, która śpiewała Annabel kołysankę. No tak, najwyraźniej ślęcząc nad papierami, stracił rachubę czasu. Przerwał na moment
pracę, by móc lepiej przysłuchać się pięknemu
głosowi żony. Nuciła jakąś japońską pieśń, która dzięki intonacji i
melodyjnemu śpiewowi wampirzycy wydawała się naprawdę jakby zaczarowana.
Michael uśmiechnął się pod nosem, gdy pomyślał, że właścicielka tego cudownego głosiku
należy tylko i wyłącznie do niego, że może zrobić z nią, co tylko zapragnie, że tylko on wywołuje u niej dreszcze, ilekroć ją dotyka i że to właśnie jemu dała córkę. Córkę, która stanie się kimś wielkim, z której będzie
tak bardzo dumy…
Hell przypomniał sobie rozmowę z matką
odnośnie Ayi i stwierdził, iż najwyższy czas wypróbować jej
rady i sprawdzić, jak jego słodka Aya-chan zachowa się w
takiej sytuacji. Choć nie wiedział, jakie skutki będzie miało jego
postępowanie, wiedział jedno. Nieważne, w jaki sposób, ale
rozkocha w sobie Ayę, a wówczas cała będzie należeć do
niego, a i noce będą dla niego bardziej
interesujące i rozkoszne.
***
Aya Hell po utuleniu córeczki udała się do
łazienki, by się umyć. Gdy zanurzyła ciało w gorącej
wodzie, głęboko westchnęła. Zawsze kochała wodę,
więc ciepłe kąpiele dawały jej poczucie spokoju, przyjemnego odprężenia i
wywoływały cudowne dreszcze. Wokół wyczuwała zapach wiśni i lawendy
wydobywający się z olejków, których jakaś pokojówka użyła, gdy przygotowywała
dla niej kąpiel. Zamknęła oczy, by przestać myśleć i choć na chwilę dać swemu
umysłowi odpocząć od ponurych myśli. Jednak nie minęło pięć minut, gdy nagle
wyczuła woń męża. Kilka sekund potem drzwi się otworzyły i do łazienki wszedł
Michael. Czarnowłosa automatycznie podkurczyła nogi i objęła kolana ramionami,
spuszczając przy tym głowę. Mężczyzna podszedł do niej, usiadł na skraju
ogromnej wanny, po czym uśmiechając się rzucił:
- Nasza córka jest doprawdy urocza…
Aya nie wiedziała, co odpowiedzieć. Czuła się
tak skrępowana i zawstydzona, że po prostu bała się spojrzeć na wampira, a
przez jej gardło nie mogły przejść żadne słowa. Pokiwała więc tylko twierdząco
głową. Dziwiła się, że przy Michaelu wciąż czuje się dokładnie tak samo jak w
noc poślubną. Nic się nie zmieniło. Dalej czuła się zażenowana, kiedy widział
ją bez żadnego ubrania czy w jakiejś półprzezroczystej koszuli nocnej, dalej
jej policzki przybierały odcień szkarłatu, gdy zostawała z mężem sam na sam…
Sądziła, że można się do takich rzeczy przyzwyczaić…
Po kilku chwilach Hell objął jej twarz i
delikatnie obrócił ją ku swojej, po czym wpatrując się w nią, szepnął:
- Jesteś taka piękna…
Nachylił się i delikatnie musnął jej usta
swoimi.
Dziewczyna jak zwykle pozostawała bierna, po
prostu pozwalała Michaelowi na to, co chciał, nie odwzajemniając żadnego gestu.
Kiedy skończył swoją pieszczotę, znów spojrzał na brunetkę, która ponownie
siedziała ze zwieszoną głową, po czym wstał, zdjął z wieszaka szary, jedwabny
szlafrok i mruknął:
- Wstań.
Aya, cała się trzęsąc, wykonała
rozkaz. Kiedy to zrobiła, Michael podszedł do niej i nałożył na nią szlafrok,
po czym wziął ją na ręce, a ona automatycznie objęła go i oparła głowę o jego
ramię. Zaniósł ją do pokoju, by położyć na wielkim łóżku i usiąść obok niej.
Chwilkę przyglądał się jej rumianym policzkom na bladej twarzy, szarym oczom
patrzącym gdzieś w bok, mokrym, czarnym włosom rozrzuconym na białej jak śnieg
pościeli, po czym znów nachylił się nad żoną i głaszcząc ją po twarzy, spytał:
- Kiedy wreszcie przestaniesz się mnie
wstydzić? Ciągle się rumienisz, gdy widzę cię rozebraną i ciągle muszę zmuszać
cię do spędzenia ze mną nocy. Powiedz, kiedy wreszcie
zrozumiesz, że ja to wszystko robiłem dla twojego dobra, żeby cię czegoś
nauczyć…? - Przerwał na moment, by zmusić dziewczynę do tego, aby ta na niego
spojrzała i wpatrując się w jej szare tęczówki, w których dostrzec można było
jedynie pustkę, dokończył: - Mam już dość twojej
obojętności, bierności… Chciałbym, byś okazała nieco zaangażowania, trochę
uczuć…
Aya czuła dziwną nicość. Było jej już
wszystko jedno, byle tylko Michael był zadowolony i na nią nie krzyczał. To
dziwne, ale już jakiś czas temu Hell przestał jej się wydawać tak wstrętny i
zły. Co więcej, o dziwo przestała tęsknić za domem, japońskimi widokami… Powoli
to wszystko zaczynało zacierać się w jej pamięci. Jedyne, za czym nadal
tęskniła, to rodzice. Tak bardzo chciałaby ich zobaczyć…
W końcu przygryzła lekko dolną wargę,
spojrzała w lśniące czerwienią oczy, po czym położyła dłoń na klatce piersiowej
męża, zacisnęła ją po chwili, mnąc w ten sposób materiał koszuli, w którą był
ubrany, po czym bardzo powoli, niemal ze strachem pociągnęła go tak, że musiał
oprzeć się rękami o materac. Jeszcze chwilę spoglądała mu głęboko w oczy, po
czym drżącymi wargami musnęła jego usta, a później policzek. Michael, gdy jego
żona znów położyła głowę na poduszce, odgarnął kilka kosmyków włosów
zasłaniających jej buzię, po czym uśmiechnął się delikatnie i głaszcząc ją po
głowie, spokojnym, czułym tonem powiedział:
- Właśnie tak, Aya-chan, właśnie tak… Bardzo
dobrze…
Po tych słowach zbliżył się do niej i złożył
delikatny pocałunek na jej rozpalonym policzku, jednocześnie ją obejmując. Aya
natomiast zamknęła oczy i zarzuciła mu ręce na szyję, starając się o niczym nie
myśleć. Michael po chwili szepnął jej na ucho:
- Grzeczna dziewczynka.
Po tych słowach zjechał niżej i zaczął
całować jej szyję. Aya cichutko westchnęła, a na jej
długich rzęsach pojawiły się kropelki łez wydobywających się z zamkniętych
oczu.
Następnego dnia, siedząc w
ogrodzie pod ogromnym kwitnącym drzewem, Aya rozkoszowała się wiosennym
słońcem, które nie było jeszcze zbyt rażące, a które już dawało przyjemne ciepło. Oprócz
cudownych promieni słonecznych mogła cieszyć się trelami najróżniejszych
ptaków. Ann spała pod pieczą Suzue, więc Aya mogła oddać się takim przyjemnościom bez żadnych przeszkód. Nie spędziła w
ogrodzie więcej niż pół godziny, gdy usłyszała za sobą męski głos:
- Cudownie tu, prawda?
Doskonale wiedziała, kto właśnie zakłócił jej odpoczynek. Nawet
się nie odwracając, odpowiedziała szeptem:
- Tak, tu jest
pięknie.
Usiadł obok Ayi i
spoglądając na jej odwróconą w drugą stronę twarz, z
zawadiackim uśmiechem zagadnął:
- Pięknie, ale nie aż tak, jak pięknie
ty dziś wyglądasz, kochanie. Co ty na to, żebyśmy się przeszli? W końcu jest taka
przyjemna pogoda!
Aya skinęła potakująco głową, więc Michael wstał, wyciągnął rękę, by dziewczyna mogła podać mu
swoją, a gdy to zrobiła, ruszył przed siebie, prowadząc ją po wspaniałym ogrodzie.
Po kilku krokach Hell, idąc na równi z żoną, pochylił się nad nią i wymruczał jej
pociągającym głosem:
- Wczorajszej nocy byłaś doprawdy cudowna, Aya-chan… Naprawdę nie
spodziewałem się tego.
Dziewczyna oblała się szkarłatnym rumieńcem i nie będąc w stanie nic odpowiedzieć, po prostu milczała, czując się okropnie zażenowana i zawstydzona. Mężczyzna, widząc jej zaczerwienione policzki i
zakłopotanie, uśmiechnął się pod
nosem, chwycił dłoń wampirzycy i przyciągając ją do
siebie, objął ją w pasie i szepnął na ucho:
- Dziękuję ci za to, moja
najdroższa Aya-chan. Dzięki temu, że się otworzyłaś, dałaś mi mnóstwo rozkosznych chwil. A ty chyba też nie narzekałaś tak jak zawsze, prawda? - dodał na końcu niemal chichocząc, po czym złożył na skórze karku żony kilka pocałunków.
Szare tęczówki Ayi rozszerzyły się, a jej
ciało zaczęło lekko drżeć. Czując to, syn Wyroczni jeszcze mocniej objął ją w
talii i wymruczał jej na ucho, jednocześnie jedną ręką zsuwając rękawek bluzki
z lewego ramienia żony:
- Aya-chan, ależ ty słodka… Mam szczęście,
mając taką wstydliwą żonę. Jakaś ty inna od tych wszystkich wampirzyc. To w
tobie kocham najbardziej…
Gdy skończył mówić, uśmiechnął się leciutko i
zaczął całować odsłonięte ramię wampirzycy, wdychając jej delikatną woń i
rozkoszując się dotykiem jej miękkiej skóry.
Aya czuła, jak powoli nogi zaczynają jej
odmawiać posłuszeństwa i domyślała się, że gdyby nie uścisk męża, pewnie nie
byłaby w stanie się na nich utrzymać. Ponadto w głowie jej wirowało, w uszach
szumiało, natomiast jej oddech nieznacznie przyspieszył. Wszystko przez
bliskość Michaela, przez jego słowa… Gdyby nie to, że nie była w stanie
pozbierać myśli, zdziwiłaby się, że aż taką reakcję wywołują pieszczoty męża. W
końcu powinna się do tego przyzwyczaić, czyż nie?
Przez kilka sekund nie mogła zrobić
czegokolwiek, dopiero gdy zaczęła w miarę normalnie oddychać, wyszeptała
drżącymi ustami:
- Michael, przestań… Proszę…
Brunet oderwał usta od ramienia żony, po czym
odwrócił ją do siebie przodem i podnosząc jej podbródek, zmuszając ją w ten
sposób, by spojrzała w jego rubinowe oczy patrzące na nią wzrokiem, w którym
można było odnaleźć wyrzuty, lecz w których nie było śladu złości, spytał
spokojnym głosem, przenosząc dłoń na policzek czarnowłosej:
- Aya, gdy cię dotykam, odpychasz mnie, gdy
mówię ci, co do ciebie czuję, nie chcesz mi uwierzyć, gdy mówię ci słodkie
słówka, prosisz mnie, bym przestał… Rozmawiasz ze mną, jakby moim planem było
zrobienie ci krzywdy, a do każdego zbliżenia muszę cię wręcz przymuszać, jak
więc mam pokazać ci, co naprawdę do ciebie czuję? Jak mam cię do siebie
przekonać? Jak mam cię uszczęśliwić? Odpowiedz, a zrobię to.
Córka Kage wpatrywała się w Hell, nie
rozumiejąc, co się właściwie dzieje. Michael zachowywał się jak nie on. Jego
słowa, jego gesty… Tak bardzo nie pasowały do jego obrazu, jaki zdążyła sobie wyrobić. Była tym faktem wręcz przerażona, gdyż
zupełnie nie miała pojęcia, co powinna w takiej sytuacji zrobić. W końcu pod
wpływem wyczekującego spojrzenia wampira łamiącym się głosem zdołała wyjąkać:
- Ja… Ja po prostu cię nie rozumiem. Mówisz,
że mnie kochasz, a zmusiłeś mnie do małżeństwa, do tego, bym ci się oddała i do
innych rzeczy… Tak nie postępuje ktoś, kto kocha…
Michael uśmiechnął się pod nosem i nie
spuszczając oczu z małżonki, odparł, jakby musiał wytłumaczyć coś małemu
dziecku, które nie rozumie najprostszych prawideł rządzących światem:
- Aya, a co miałem zrobić? Przecież ty nie
zwracałaś na mnie najmniejszej uwagi. Nie, ty mnie wręcz nienawidziłaś…
Chciałem cię mieć przy sobie, by móc patrzeć na ciebie każdego dnia, by móc
napawać się twoim pięknem… Musiałem coś zrobić. Zresztą mówiłem ci już, że
gdybym chciał, już od dawna byłabyś moją żoną bądź kochanką, lecz chciałem dać
ci czas, byś naprawdę dorosła. Czekałem na ciebie tyle długich
lat… Już gdy miałaś trzynaście lat, miałem ochotę cię całować, dotykać, ale
wiedziałem, że to dla ciebie za wcześnie.
Aya drżała, zupełnie nie wiedząc już, co
powinna myśleć, czuć… Miała kompletny mętlik w głowie. Słowa małżonka uczyniły
w jej sercu ogromne spustoszenie i bałagan. Wszystko, co do tej pory miała
poukładane, cały jej dotychczasowy światopogląd, zaczynało powoli się walić.
Sama nie miała już pojęcia, czy to, co powiedział jej Michael, ma jakiś sens i
jak powinna się w stosunku do niego zachowywać. Z jednej strony on tak bardzo
skrzywdził ją i całą jej rodzinę, ale z drugiej... Nie dało się zaprzeczyć, że
na każdym kroku był dla niej aż przesadnie miły i choć zmuszał ją, by spędzała z nim noce, zawsze był dla niej wówczas
czuły, poza tym jednym razem, kiedy to pokłócili się i dał jej karę. Poza tym
on był ojcem Annabel. Jej małej, cudownej córeczki, którą kochała ponad
wszystko.
Nim zdążyła wymyślić jakąś odpowiedź, Michael
powoli przejechał dłonią po jej policzku i lekko się do niej uśmiechając,
odezwał się:
- Nie musisz teraz nic mówić. Jak już wspominałem, jestem cierpliwy. Mamy mnóstwo czasu i
wiem, że któregoś dnia będzie inaczej. Któregoś dnia, patrząc na naszą córkę,
zrozumiesz mnie i to, czemu to wszystko robię.
Po tych słowach nachylił się, by móc złożyć
na jej wargach czuły pocałunek, a później mruknął jej na ucho:
- Wracam do pracy. Cieszę się, że mogłem
pospacerować z tobą w tak piękną pogodę. Gdy Annabel się obudzi, przyjdź z nią
do mnie. Spędzimy trochę czasu we troje.
Skończywszy mówić, Michael spojrzał na Ayę i
uśmiechając się, ucałował jeszcze jej czoło, po czym ruszył w kierunku
posiadłości.
Patrząc na oddalającego się męża, czuła, jak
serce bije jej w nienaturalnym rytmie, a to przyspieszając, a to zwalniając,
jej usta lekko drżą, zresztą jak i dłonie, a jej myśli to jeden wielki chaos.
Gdy Michael Hell zniknął z pola widzenia Ayi
Hell, zawiał mocniejszy wiatr, który rozwiał jej długie czarne włosy, a w jej
głowie wciąż brzmiały słowa mężczyzny, który niespodziewanie zaczął wydawać jej
się zarazem demonem i niesprawiedliwie ocenianym chłopcem, który nie wie, jak
należy okazywać uczucia. W jej sercu zaczęła tlić się nadzieja na choć odrobinę
szczęścia…
***
Eva Hell późno w nocy - a właściwie wcześnie rano - ukradkiem weszła do rodzinnej posiadłości z
zamiarem błyskawicznego udania się do sypialni i odespania ostatnich godzin. W końcu przez Dana niemal nie zmrużyła oka.
Nie można jednak powiedzieć, by żałowała nieprzespanej nocy.
Oj nie! Ona tego nie żałowała! Niestety, jej plany dotyczące wypoczynku
legły w gruzach, gdy wchodząc na pierwszy stopień schodów
prowadzących na piętro, usłyszała spokojny głos swojej
matki:
- Eva, gdzie byłaś
do tej pory? Ostatnio coraz częściej zdarza ci się znikać na niemal pół dnia…
Odwróciła się do stojącej w salonie
białowłosej wampirzycy, po czym wzruszając ramionami, mruknęła:
- Matko, przecież nie jestem dzieckiem, więc chyba mam prawo wychodzić, kiedy chcę, dokąd chcę i z kim chcę, nie uważasz? A właściwie czemu nie śpisz?
Amica przymknęła swe krwistoczerwone oczy, po czym odparła:
- Czekałam na ciebie, ponieważ musimy porozmawiać w bardzo ważnej
sprawie. Zresztą twoje nocne wypady wbrew twojemu
mniemaniu muszą mnie interesować, w końcu należysz do rodziny Hell
i twoje zachowanie rzutuje na cały ród.
Gdy Eva usłyszała słowa Wyroczni, mimowolnie poczuła ukłucie w sercu. Więc matka nie martwiła się o nią, tylko o to, że może
zrobić coś, co wpłynie niekorzystnie dla wizerunku
rodziny. Mimo iż dzięki swojemu kochankowi przestała tak bardzo przejmować się
opinią matki, to bądź co bądź ona nadal była kobietą, która ją urodziła, więc to, że tak naprawdę nic dla niej nie
znaczyła, musiało ją zaboleć. Ukrywając swoje
prawdziwe uczucia pod maską kpiącego uśmiechu, rzuciła:
- Jeżeli o to ci chodzi, matko, nie bój się, nie robię nic, co mogłoby
zniszczyć wizerunek naszego rodu, a może wręcz przeciwnie… -
dodała ciszej, po czym ponownie odwracając się do
białowłosej plecami, stwierdziła: - Więc pozwól, że pójdę się już położyć.
Nie zdążyła nawet się ruszyć, gdyż Amica chwyciła ją za przegub dłoni i
warknęła:
- Evo Anno Hell, powiedziałam, że musimy o czymś porozmawiać, nie słyszałaś?
Brunetka odwróciła się i posłała matce pełnie
wściekłości spojrzenie, po czym fuknęła niczym
rozjuszona kotka:
- Matko, słyszałam, po prostu
sądziłam, że chciałaś jedynie skomentować moje
skandaliczne zachowanie.
Amica Hell puściła dłoń córki, po czym przymykając oczy i w geście irytacji
przykładając sobie dłoń do czoła, westchnęła:
- Eva, jesteś
naprawdę zbyt wyniosła i zachowujesz się jak rozkapryszone dziecko, no ale cóż, mam nadzieję, że Cristoforo Ferro nauczy cię, jak powinna zachowywać się prawdziwa
członkini rodziny wchodzącej w skład Starożytnej Rady i przyszła uczestniczka posiedzeń.
- A co ma do tego Cristoforo? - prychnęła brunetka, na co jej matka, przeszywając ją chłodnym wzrokiem, odparła:
- To, moja droga, że jutro on i jego rodzice złożą nam wizytę, podczas
której oficjalnie zostaniesz poproszona przez Cristoforo o rękę, a ty, rzecz jasna, wyrazisz zgodę.
W pierwszej chwili Eva pomyślała, że się przesłyszała. Nie wyobrażała sobie, że ot tak zostanie jej oświadczone, że ma zostać czyjąś żoną. Co prawda nie
wierzyła w jakieś bzdury o małżeństwie z wielkiej romantycznej miłości, nie była przecież tak naiwna i głupia jak
Aya i doskonale wiedziała, że wyjdzie za kogoś z dobrą
pozycją w społeczeństwie, kto tym samym będzie dla niej
użyteczny, a jednocześnie zadowoli ją w najróżniejszych
aspektach i choć z synem Andrei miała w przeszłości mały epizod
i nie mogła powiedzieć, by chłopak nie znał się na
rzeczy, to przecież ona miała zdecydować, kto będzie jej mężem, a nie jej matka! Nie mogłaby znieść, że byłaby do czegoś zmuszona. Jej duma by tego nie przełknęła. To nie mogła być prawda! Ona chyba śni!
- Co…? Co ty powiedziałaś?!
Patrząc na swoje drugie dziecko spokojnym,
obojętnym wzrokiem chłodnych krwistoczerwonych oczu, Amica rzekła:
- Eva, już pora, byś wydoroślała i zrobiła coś dla rodziny
tak jak twój brat.
Dalej nie mogąc
uwierzyć w to, co powiedziała jej Amica i patrząc na nią wściekłym spojrzeniem Eva
wrzasnęła na całe gardło:
- Nie zrobisz mi tego!
Amica przymknęła oczy i wciąż z miną bez uczuć
spokojnym, beznamiętnym głosem mruknęła:
- Zrobię, a właściwie już zrobiłam… Eva, powiedziałam ci, iż pora, byś dorosła i wzięła odpowiedzialność
za to, do jakiej rodziny należysz. Jesteś Hell i
twoim obowiązkiem jest zadbanie o rodzinę. Michael poślubił Ayę Hiou będącą
dziedziczką pierwotnego rodu, spłodził z nią potomkinię, która przedłuży nasz ród, a ty wciąż zachowujesz się jak rozpuszczony
bachor i wcale nie myślisz o daniu czegokolwiek od siebie. A małżeństwo z
dziedzicem Ferro umocni naszą pozycję w Radzie.
Młodsza Hell zszokowana wpatrywała się w
rodzicielkę, a sens jej słów powoli do niej docierał. Jej
słowa naprawdę ją zraniły. Była zbyt dumna, by przyznać się do tego nawet
przed samą sobą, ale naprawdę chciała, by matka dostrzegła w niej potencjał tak jak
w Michaelu, by była z niej dumna, a teraz Amica powiedziała jej prosto w oczy, że jest rozkapryszonym dzieckiem! Ponadto jak jej własna matka mogła tak ją poniżyć?! Jak mogła nawet nie zapytać ją o zdanie w
sprawie czegoś takiego jak jej zamążpójście?! W końcu
warknęła przez zaciśnięte zęby:
- I mówisz mi to dopiero teraz?! Nie pomyślałaś, by zapytać mnie o zdanie?!
- A kiedy miałam ci
to powiedzieć, skoro ciebie wiecznie nie ma w domu? Znikasz, nie mówiąc gdzie,
widuję cię tylko przez krótką chwilę, więc nie oczekuj, że będziesz informowana
o wszystkim. Zresztą przecież twoje zdanie nie ma najmniejszego znaczenia,
wyjdziesz za syna Andrei czy ci się to podoba, czy nie.
Eva poczuła się,
jakby jej własna matka ją spoliczkowała. Amica upodliła ją w najgorszy sposób,
w jaki mogła zrobić to kobieta, która wydała ją na świat… Prosto w twarz
powiedziała jej, że nie tylko nie widzi w niej osoby, która może samodzielnie
coś osiągnąć, ale i oświadczyła jej, iż jej zdanie i szczęście są dla niej
niczym. To naprawdę ją bolało…
Zaciskając dłonie w
pięści, syknęła:
- Skąd taka pewność?!
Nie zmusisz mnie, bym wyszła za kogokolwiek! Sama zadecyduję, kto zostanie moim
mężem, czy to jasne?!
Białowłosa kobieta
westchnęła i wciąż z niewzruszoną miną wpatrując się w ziejące wściekłością
oczy córki, powiedziała:
- Evo Anno Hell, powiedziałam ci, że nie
interesuje mnie twoje zdanie. Jutro oficjalnie zostaniesz zaręczona z
Cristoforo.
Czarnowłosa jeszcze
dwie minuty posyłała mrożące krew w żyłach i pełne nienawiści oraz pogardy
spojrzenie, aż w końcu, zdając sobie sprawę, że nie wygra z matką, obróciła się
na pięcie i wybiegła na górę do swojej sypialni, gdzie ze złości i
frustracji zaczęła rozwalać co popadnie.
W końcu, po zniszczeniu trzech wazonów, biurka, szafki i pościeli, rzuciła się
na łóżko i zaczęła tępo wpatrywać się w sufit.
Jej matka, Amica Hell,
miała ją za rozkapryszone, nieprzydatne do niczego dziecko, Michael dzięki tej
parszywej żmii Ayi dał Amicy wnuczkę, którą ta jest zachwycona… Poza tym matka
w ogóle nie liczyła się z jej uczuciami i chce wydać ją za mąż bez żadnego
pytania jej o zdanie! Czemu to wszystko jest tak bardzo niesprawiedliwe?! Czemu
od dziecka była w tej rodzinie nikim?! Matka traktowała ją jak powietrze,
ojciec co prawda ją uwielbiał, ale co z tego, skoro była dla niego małą,
głupiutką córeczką? Tylko Michael potrafił ją do końca zrozumieć, tylko on był
dla niej kimś naprawdę bliskim w rodzinie, w której przyszło jej się urodzić, ale
i on ją porzucił! I to dla kogo?! Dla parszywej, obrzydliwej Ayi Hiou! Córki
obłudnika, idioty i jakiegoś zwyrodnialca Kage Hiou i ludzkiego, nic
nieznaczącego robaka, jakim jest Maaya Katayama!
***
Tak jak zapowiedziała
córce Wyrocznia, następnego dnia po oświadczeniu, że Eva ma wyjść za mąż za
Cristoforo Ferro, on i jego rodzice zjawili się w posiadłości Wyroczni. Nim
jednak zjawili się w Hiszpanii, Eva rozmawiała z ojcem na temat swojego ślubu, lecz
ten stwierdził, że to naprawdę dobra partia i będzie to dobrze widziane w
towarzystwie, więc nie rozumie, czemu nie chce zostać żoną Cristoforo. Młoda
Hell wiedziała zatem, że ojciec jej nie pomoże. Mimo iż od zawsze była jego
ulubienicą, sprawy polityczne stały u niego na pierwszym miejscu, a poza tym
wciąż uważał ją za małe dziecko, którym trzeba pokierować. Zatem gdy syn Andrei
oficjalnie poprosił ją o rękę, wiedziała, że musi się zgodzić, gdyż nikt jej
nie wspomoże. Później odbyła się kolacja, w trakcie której miała ochotę rzucić
się na Amicę, gdy ta radośnie świergotała z matką Cristoforo na temat ślubu,
korzyści, jakie dla obu rodów przyniesie małżeństwo ich dzieci oraz tego, jak
wielkie szczęście ma jej córka, mogąc poślubić tak cudownego chłopaka, jakim
jest Cristoforo. Zatem młoda Hell, gdy tylko nadarzyła się okazja, kipiąc z
wściekłości, pod byle pretekstem udała się do swojej sypialni, by móc się na
czymś wyżyć bądź przynajmniej nie musieć wysłuchiwać tych wszystkich komentarzy
matki.
Trzasnęła drzwiami, po czym szybkim krokiem
podeszła do toaletki i zrzuciła na podłogę wszystkie rzeczy, jakie na niej były,
po czym opierając na wolnym miejscu dłonie, spuściła głowę, tak że ciemne włosy
zasłaniały jej czerwoną od złości twarz.
Jak ona miała znieść
to upokorzenie? Jak dalej miała chodzić z podniesioną głową i patrzeć wszystkim
w twarz, skoro własna matka tak ją traktuje? Jak ona pragnęła znaleźć się w
tamtej chwili w objęciach Dana! Och, mogłaby przynajmniej się wyżyć i zapomnieć
o wszystkim!
- Widzę, że nasze
zaręczyny strasznie cię uszczęśliwiły. - W komnacie rozległ się spokojny męski
głos. - Z tej radości rujnujesz własny pokój. Nie uważasz, skarbie, że to lekka
przesada?
Czystokrwista gwałtownie
odwróciła się w stronę drzwi wejściowych, gdzie stał nie kto inny jak
Cristoforo Ferro, który uśmiechał się do niej zadziornie. Posłała mu mrożące
krew w żyłach spojrzenie, po czym syknęła:
- O ile mnie pamięć
nie myli, nie jesteśmy jeszcze małżeństwem, więc wynocha z mojej sypialni.
Chłopak podszedł do
Hell, oparał się o toaletkę i patrząc wprost w twarz wampirzycy, mruknął
opanowanym głosem:
- Oj, Eva, Eva, czemu
się tak pieklisz? Czyżbyś już zapomniałaś o naszych małych schadzkach? Wtedy
mówiłaś, że było ci całkiem dobrze - zauważył, uśmiechając się zawadiacko.
Brunetka uniosła
kącik ust i przymykając swoje zielone oczy, odparła już normalnym tonem:
- Nie, nie
zapomniałam, tylko wiesz, byłam wtedy młoda i niezbyt doświadczona w tych
sprawach, więc może przesadzałam z tymi pochwałami, nie uważasz? - spytała,
znów patrząc na arystokratę, który zaśmiał się i trzymając Evę za podbródek, by
zmusić ją tym samym, aby na niego spojrzała, stwierdzić wciąż z uśmieszkiem:
- Oj, Ev, z tym
niedoświadczeniem nie przesadzaj, może i wyglądałaś wtedy na piętnaście lat,
ale oboje wiemy, że święta to ty nie byłaś…
Eva westchnęła
przeciągle, po czym wzruszając ramionami, mruknęła:
- Może tak, może nie,
nie za bardzo pamiętam, to było wieeeeeeki temu.
Cristoforo nie
odpowiedział jej, tylko nachylił się, by namiętnie ją pocałować, lecz Eva
przyłożyła mu dłoń do ust i patrząc na niego z rozbawieniem, rzuciła:
- Nie pozwalaj sobie
zbytnio, to, że zgodziłam się na zaręczyny, nie znaczy, że od razu pozwolę ci
się całować.
Arystokrata puścił
dziewczynę i widząc jej minę, zachichotał, po czym wyjaśnił:
- Chciałem ci tylko
przypomnieć moje pocałunki, ale, jak widzę, charakterek to ci się wcale na
zmienił. - Nachylił się nad nią i dokończył szeptem: - I to w tobie lubię, Ev.
W sumie to całkiem fajnie, że będziesz moją żoną. Bałem się, że będę musiała
ożenić się z jaką flegmatyczną, nudną i pozbawioną charakteru arystokratką
pokroju mojej matki czy twojej bratowej.
Córka Amicy spojrzała
na niego, zaskoczona wyznaniem, po czym wybuchła śmiechem i wciąż lekko
chichocząc, rzuciła:
- Nie spodziewałam
się, że kiedykolwiek usłyszę coś takiego na temat najwspanialszej żonki mojego
braciszka.
Dziedzic Ferro
przymknął oczy i uśmiechając się pod nosem, powiedział:
- Jak widzę, między
wami wciąż jest wielka przyjaźń…
Eva opróciła twarz w
przeciwną stronę niż dziedzic Ferro i mruknęła pozbawionym emocji głosem:
- Jak widać.
Miedzianowłosy
nachylił się i musnął odsłoniętę ramię wampirzycy (jej sukienka była bez
ramiączek), po czym wymruczał:
- No, rozchmurz się
już, Ev, zgoda?
Brunetka, wciąż nie
patrząc na rozmówcę, warknęła:
- Tak jakbym miała
powód. Moja własna matka oświadcza mi, że mam za ciebie wyjść, a ja nie mam
prawa głosu w takiej kwestii. Tak, faktycznie powinnam się rozchmurzyć, w końcu
nie wiem, mogła mnie poinformować, że wychodzę za mąż w dniu ślubu.
Chłopak westchnął i
patrząc na narzeczoną, stwierdził:
- Wiem, że to trochę
niekonfortowa sytuacja, ale nie masz czym się przejmować. Będziemy udawać
szczerze zakochaną w sobie parę, trochę się ze sobą zabawimy, damy naszym
matkom wnuka czy wnuczkę, żeby się cieszyły, nic strasznego. Oboje wiemy, jacy
jesteśmy i na jakich zasadach zostanie zawarte nasze małżeństwo. Przecież
będziesz mogła robić, co chcesz i z kim chcesz. Nie tracisz wolności, więc nie
uważasz, że nie będzie tak źle?
Eva spojrzała na
niego i mruknęła:
- Nie wiem, może… Po
prostu irytuje mnie fakt, że nie mam nic do powiedzenia.
Cristoforo
wyprostował się i rzucił z cwaniackim uśmiechem:
- Zobaczysz, Ev, nie
będzie ci ze mną źle.
Po tych słowach
jednym szybkim ruchem objął Hell, uniemożliwając jej tym samym ruch, nachylił
się i namiętnie ją pocałował. Gdy odsunął się od niej, bez słowa i z
szelmowskim uśmiechem ruszył do wyjścia, a dziedziczka Hell wywróciła oczami.
Wiedziała, że Cristoforo
to odpowiedni kandydat na jej męża, ale i tak była wściekła na matkę…
***
Eva, siedząc na
kolanach Dana, musnęła jego policzki ustami, by później przenieść się na jego
miękkie wargi i obdarzyć go namiętnym pocałunkiem. Gdy znów patrzyła w jego różnobarwne
tęczówki, zarzuciła mu ręce na szyję i mruknęła:
- Wiesz, co ostatnio
wymyśliła moja kochana mamusia?
Mężczyzna, zsuwając
ramiączko czerwonej bluzki, w którą była ubrana i wpatrując się w jej dekolt,
zapytał:
- Co takiego? Czyżby
znów czymś cię zirytowała?
Kobieta westchnęła i
odparła:
- Gdy wróciłam do
domu po naszym ostatnim spotkaniu, oświadczyła mi, że mam wyjść za mąż za
dziedzica Ferro. Oczywiście nie miałam nic do gadania. Następnego dnia on i jego
rodzcie zgotowali nam wizytę, w trakcie której zostałam oficjalnie narzeczoną
Cristoforo. - Zamilkła na chwilę, po czym wzdychając dokończyła: - Jedyny plus
tej sytuacji jest taki, że mój ślub nie odbędzie się tak szybko jak ten mojego
braciszka.
Dan, muskając
obojczyk, a później ramię, aż w końcu dekolt wampirzycy, powiedział:
- No proszę,
zostaniesz żonką… Jakoś nie pasujesz mi do tej roli… Jesteś zbyt… zbyt
zadziorna i namiętna na jakąś kurę domową.
Eva zaśmiałą się, po
czym stwierdziła:
- Błagam cię,
naprawdę myślisz, że zamierzam skończyć jako dobra żonka z piątką dzieciaków na
głowie?
Arystokrata podniósł
wzrok, by móc spojrzeć na twarz Evy, po czym unosząc kącik ust, stwierdził:
- Fakt. Wybacz, że
posądziłem cię o coś takiego. Czyli co? Jak zostaniesz panią Ferro, nie
przestaniesz mnie odwiedzać, prawda?
Eva nachyliła się, by
pocałować szatyna, po czym wyszeptała mu na ucho:
- Nigdy w życiu. Nie
zamierzam rezygnować z czegokolwiek, co sprawia mi przyjemność. Chcę być i będę
szczęśliwa, w przeciwieństwie do mojej bratowej.
Po tych słowach
podnisła wzrok na Dana, który uśmiechając się, przejechał dłonią po jej bladym
policzku, wpatrując się w młodą Hell roziskrzonymi pożądaniem oczyma.
No i natrzedł dzień w
którym dodałam ostatni dokończony rozdział ^ ^” Nie no naprawdę jakoś tak
dziwnie że już minęły niemal cztery miesiące od chwili gdy reaktywowałam bloga… Ach wspomnienia wakacyjnych szaleństw! No nic…
Dziękuje tym którzy
mimo braku czasu naskrobali kilka słówek ogromnie mnie to motywuję do dalszego
działania! Aya, Kiran jesteście wielkie!
Rozdział chcę
dedykować Ev i Ayi z racji jego fabuły :p
Hmm co do następnego
rozdziału… Czysto teoretycznie mam go napisanego od wakacji (ach plaża, jezioro i
słońce działa wenotwórczo xD) no ale nie mam przepisanych scenek które pisałam
w zeszycie no i nie mam tytułu ^ ^” Jak mi się uda coś z tym zrobić to rozdział
za dwa tygodnie Xp
Życzę wam jeszcze by
dziś w nocy św. Mikołaj przyniósł wam mnuuuuuuuuuuuuuuustwo prezentów :p
Do usłyszenia!
No, no, to się dzieje. Wampirki mają powody do obaw. I wilczki też. Robi się coraz bardziej gorąco, tylko czekać, aż ktoś wreszcie wybuchnie!
OdpowiedzUsuńEch, i znowu mam mieszane uczucia do do M. Słodko, że tak się z zachwytem przysłuchuje śpiewaniu Ayi, ale potem („pomyślał, że właścicielka tego cudownego głosiku należy tylko i wyłącznie do niego, że może zrobić z nią, co tylko zapragnie, że tylko on wywołuje u niej dreszcze, ilekroć ją dotyka i że to właśnie jemu dała córkę”) znów już mam ochotę tylko go udusić! x_x Jeny, ten facet ryje mi psychikę, doprawdy! -.- Mam przez niego mętlik w głowie! O czym zresztą dobrze wiesz…
Jestem ciekawa, jak ta rozmowa między Amicą a jej jakże kochanym synkiem wyglądała. Ci to się dobrali, nie ma co… Jedno i drugie to w pewnym sensie sprytna bestyja, ale… No sama nie wiem. Mimo wszystko na niektóre sprawy patrzą troszkę inaczej, bądź co bądź dzieli ich choćby płeć i pokolenie. No i cóż by ten M. zrobił bez mamuśki? -.- Dalej męczyłby się z bierną Ayą, a tak? Życie jak w Mardycie się szykuje. -.-
Ojejku, następna scena jest taaaka stara! xD Pamiętasz, jak ją przeżywałyśmy? :o To były czasy!
A pomijając wspominki:
Umarłabym. Ze. Wstydu.
Jeny, naprawdę nie mogłabym mieć faceta. A tu jeszcze gorzej, bo kurczę M. sobie na wszystko pozwala. Znaczy dobra, to małżeństwo, więc pewnie nie ma nic dziwnego w takich scenkach, no ale, uch, nie, to nie dla mnie. ;_; Kurka no, M. naprawdę nie jest głupio, że przez niego A. jest taka zawstydzona? No dałby jej spokój chociaż podczas kąpieli. -.-‘ (Marzenie ściętej głowy!)
Swoją drogą, ciekawa jestem, jak to jest z tym przyzwyczajaniem się do tego typu rzeczy. Aya nadal nie może się przemóc i w sumie jej się nie dziwię, ale zastanawiam się, czy w prawdziwym życiu też by tak było. Czy przypadkiem i w tej sferze nie doszłoby po prostu do biernej obojętności (takiej psychicznej, wiesz). Hm. Może wolę nie wiedzieć.
Oho, szlafrok pasuje Ayi do oczu, takie tam spostrzeżenie. :D
Kurka no, jest coś słodkiego w tej scenie, ale bardziej mnie to w sumie przeraża. Choć większość osób by mnie wyśmiało. ^^’ No nic, nie będę się uzewnętrzniać, kto wie, ile ludków przeczyta ten komentarz. :o A Ty wiesz, co wiedzieć powinnaś. xD
Ech, M. traci cierpliwość i stawia wymagania na poziomie uczuciowym. Niedobrze, niedobrze! Pora uciekać!
A jeszcze bardziej przerażające jest to, że Ayi jest już właściwie wszystko jedno, że nastawia się w sumie tylko na „przetrwanie”, że się tak wyrażę. Musi być w okropnym stanie, skoro już nawet za domem przestała tęsknić. To też wieje depresją, nie uważasz?
Uch, wychowywania ciąg dalszy. „Grzeczna dziewczynka”, standardowy tekst! Jak gdzieś go usłyszę - gdziekolwiek i w jakiejkolwiek sytuacji czy kontekście - widzę już tylko Michaela. Stworzyłaś potwora, Suzu! :o
Standardowa akcja M.: zakłócanie Ayi odpoczynku. I życia. Tak przy okazji. ;]
Usuń„To w tobie kocham najbardziej…” - Czy mi się wydaje, czy w sumie tu po raz pierwszy stwierdził „prawie prosto z mostu”, że ją „kocha”? *zastanawia się* Swoją drogą, zapadłabym się pod ziemię po takich tekstach M. ;_;
„(…)jak więc mam pokazać ci, co naprawdę do ciebie czuję? Jak mam cię do siebie przekonać? Jak mam cię uszczęśliwić? Odpowiedz, a zrobię to.” - Jasne. x_x Koleś, o tym trzeba było pomyśleć zanim zmusiłeś biedą, niewinną dziewoję do ślubu! *kręci głową z niedowierzaniem, jak głupi i egoistyczni potrafią być faceci* Ale co się stało, to się nie odstanie. Małżeństwo zawarte, przypieczętowane, oficjalne, zadzieciowane (hoho, neologizmy lecą), więc mógłby przynajmniej dać Ayi więcej spokoju i pozwalać na wizyty w domu albo chociaż odwiedziny rodziców (obojga, o!). Ale nie, bo po co, lepiej dać błyskotkę i potem się dziwić, że żoneczka tego nie docienia! x_x Faceci, do jasnej ciasnej, faceci! x_x
„Już gdy miałaś trzynaście lat, miałem ochotę cię całować, dotykać, ale wiedziałem, że to dla ciebie za wcześnie.” - Wielkie dzięki, panie, za tę łaskę! No kurczę to o pedofilię zakrawa! x_x Z Shinem od Andzika by się dogadał, skoro już o pedofilii mowa. -.- (Tak, wiem, że sytuacje są zgoła inne i inaczej się wszystko potoczyło, ale jakiś wspólny mianownik mimo wszystko jest!)
Tak mi żal Ayi. Jest tak zmizerowana psychicznie, że nie patrzy na sprawę zupełnie racjonalnie, bądźmy szczere. Wcześniej nie dałaby się nabrać na takie słówka, a teraz chwyta się każdego zalążka nadziei, jakiego tylko może. Straszne… A to dopiero początek! ;_;
„Nie musisz teraz nic mówić. Jak już wspominałem, jestem cierpliwy. Mamy mnóstwo czasu i wiem, że któregoś dnia będzie inaczej. Któregoś dnia, patrząc na naszą córkę, zrozumiesz mnie i to, czemu to wszystko robię.” - Ach, jak to miło z jego strony. „Nie musisz się spieszyć, ale i tak zrobisz, co chcę i kiedy chcę.” Tak właśnie. :/ A wkręcanie do tej gadki-szmatki Annabel to cios poniżej pasa (bo, cholercia, najbardziej skuteczny!). :(
„Gdy Annabel się obudzi, przyjdź z nią do mnie. Spędzimy trochę czasu we troje.” - No to akurat mnie rozczuliło, przyznaję. Można byłoby pomyśleć, że typ taki jak M. będzie jak ojcowie z dawnych czasów typu: porozpieszczają, okej, ale sami zbyt wiele od siebie nie dadzą, nie będą spędzać z dzieckiem zbyt dużo czasu. A tu proszę, ledwie niemowlę, a już cieszy się takim czynnym zainteresowaniem tatusia! <3 (Musiałam dać to serduszko, choć… no, poniekąd mam przez to wyrzuty sumienia, co by nie było, gościu jest przecież chamem!)
„Amica Hell puściła dłoń córki, po czym przymykając oczy i w geście irytacji przykładając sobie dłoń do czoła(…)” - Raz: skojarzenie z Kaname face. :D Dwa: mój cosplay Kaname i Amicy! :D Wspomnienia! <3 *nie mogła się powstrzymać i obejrzała fotki z folderu „Cosplay”; pada ze śmiechu* Hahah!
UsuńI znowu te mieszane uczucia co do Evy! Ona i Michael są w tym mistrzami. Nienawidzę ich i lubię(Ev)/kocham(M.) jednocześnie. Zwariować można! No bo tak, Evy jest mi okropnie żal z powodu tego, jak jest traktowana przez matkę. Nie zasłużyła na to, powinna być kochana (jak każde dziecko), a tu zawsze była przez nią ignorowana i porównywana z idealnym według Amicy Michaelem. W sumie z jednej strony dziwię się, że Eva go przez to nie nienawidzi, ale z drugiej strony, skoro tylko on był dla niej oparciem - przynajmniej póki nie przerzucił się zupełnie na Ayę - to co się dziwić? (Nie zwracaj uwagi na powtórzenie słowa „dziwić”!) Ale kurczę taka sytuacja nie usprawiedliwia jej zachowania względem innych „ludzi”. To, że dla Ayi jest wredna od zawsze, to raz, ale ona przecież wyżywała się też na służących i innych takich. No i skrzywdziła Willa, a tego jej nigdy nie wybaczę! (Tęsknię za nim, tak swoją drogą! *złamane serduszko*) Ale wracając do tematu „Jest mi żal tej wrednej pindy Evy” - no kurczę, współczuję jej tego aranżowanego małżeństwa. Pewnie, nie ma tak źle jak Aya i pewnie nawet nieźle się zabawi w takim związku, ale nie o to chodzi. Amica mogła chociażby wspomnieć o tym wcześniej, a nie powiadamiać córkę o jej zamążpójściu na dzień (ba, kilka czy kilkanaście godzin!) przed zaręczynami. -.- Nie no, Amica jest naprawdę okropną matką. Znaczy dla M. pewnie nie, ale dla Evy… Wręcz boli mnie to, że Amica stokroć lepiej traktuje Ayę niż Evę i jest nią o wiele bardziej zainteresowana. To takie przykre… Naprawdę nie dziw, że Eva aż tak nienawidzi Ayi… Ale zamordowałabym ją za obrażanie „moich” rodziców! >.< Ta zniewaga krwi wymaga, ot co! *szykuje stryczek*
Scenka Ev&Cristoforo jest zacna. xD Pasują do siebie i faktycznie nie sądzę, by miało im być ze sobą źle, ale to naturalne, że Eva jest zła z powodu tego, jak jest traktowana przez własną matkę. Ech… Swoją drogą, poczytałabym dodatek Hell, który niestety nie istnieje. To by było coś, musisz przyznać! Ta rodzina jest tak porąbana, że szok! ^^’
No i proszę, jakie życie jest niesprawiedliwe. Eva może mieć kilku facetów naraz, a Aya musi się męczyć z Michaelem. Nie żebym planowała jakiś trójkącik. xD Ale Will taki biedny! ;__; Chciem siem do niego pśytulić! ;_;
Oho, jestem z siebie taka dumna, kolejny komentarz napisany na czas! <3 Mam nadzieję, że i ten doda Ci motywacji do dalszego pisania. <3 Buziaki! :*
PS. Dziękować za dedykację. ;) I bierz się wreszcie za to przepisywanie!
Woah!!! :o
OdpowiedzUsuńSuzu, mistrzu Ty mój!!! Rozdział jest po prostu genialny! A M.? Tego się zupełnie nie spodziewałam! I zaręczyny Ev... Ojojki, ale się dzieje! <3 Konkretny komentarz postaram się niedługo naskrobać, bo chyba sobie nie wybaczę, jeśli zostawię to bez komentarza!
Pozdrawiam- Andzik
Droga Suzu, o tych krótki mini...opowiadaniach (?) nie informuję. To tylko taki... efekt moich przemyśleń. No i zapychacz na bloga. Wrzucam je, bo czasem muszę napisać coś co mnie męczy, więc ukazuje się w formie jakiejś notki, opowiadania lub czegoś podobnego.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobało ;)