Pierwszy płomień
Eva spojrzała
na jasnowłosego wampira ze zdumieniem, po czym przeszywając go chłodnym
spojrzeniem, zapytała:
- Kim jest twój
pan?
- Panno Evo,
jeżeli mój pan zechce wyjawić ci swą tożsamość, zrobi to osobiście. Oczywiście jeżeli
przyjmiesz jego zaproszenie - dodał po chwili.
- A może
wyjawisz mi choć swoje nazwisko, Etenanie? - zapytała, mrużąc oczy.
Mężczyzna
spojrzał na nią i uśmiechając się lekko, odparł:
- Panienko, nie
mogę wyjawić ci swego nazwiska, gdyż go nie posiadam. Od zawsze byłem tylko i
wyłącznie Etenanem.
Brunetka
spojrzała na niego zaskoczona, lecz nim coś odpowiedziała, jasnowłosy wyjął z
kieszeni marynarki jakąś kopertę i podając jej ją, powiedział spokojnym głosem:
- Mój pan kazał
mi, nim panienka zdecyduje, czy wyrazić zgodę na jego poznanie, wręczyć
panience ten list.
Koperta była
śnieżnobiała, bez żadnych szczególnych nadruków czy znaków. Gdy ją otworzyła,
przekonała się, że papier, na którym została napisana wiadomość, mimo iż
również śnieżnobiały, w lewym dolnym rogu ma znak przypominający pojedynczy
język ognia. Nic nie odpowiadając na wcześniejsze słowa, zaczęła czytać list od
tajemniczego nieznajomego.
Panno Hell,
W pierwszych słowach mego listu chciałbym wyrazić moje
uszanowanie i podziw dla córki rodu Hell.
Jak przypuszczam, zapewne jesteś nieco zdziwiona wizytą mojego
sługi, zwłaszcza że go nie znasz. Zapewne też zaskoczy Cię moja prośba o nasze
rychłe spotkanie. Jednakże liczę na to, iż wyrazisz zgodę, byśmy mogli
osobiście porozmawiać. Pragnąłbym tego z całego serca. Czuję, że mamy wiele
tematów, które moglibyśmy poruszyć. Jeżeli zachciałabyś złożyć mi wizytę,
wówczas sprawiłabyś mi niezmierną radość i moglibyśmy lepiej się poznać.
Licząc, że przyjmiesz moje zaproszenie, poinformowałem mojego
sługę, by w razie czego był twoim przewodnikiem i bezpiecznie zaprowadził Cię
na miejsce spotkania. Ma to zrobić dwa dni po otrzymaniu przez Ciebie tegoż
listu.
Żywię nadzieję na rychłe spotkanie i owocną znajomość.
Szczerze oddany przyjaciel
PS. Życzyłbym sobie, byś nie wspominała
nikomu o mojej prośbie i o prawdziwym celu wizyty Etenana.
Eva przeniosła
spojrzenie z kartki na wampira i odparła beznamiętnym tonem:
- Zgoda,
spotkam się z twoim panem.
- Dziękuję,
panno Hell. Uszczęśliwisz tym mojego pana - odparł, lekko się kłaniając.
- Nie wątpię… - mruknęła, uśmiechając się pod nosem.
- Mój pan
rozkazał mi w takiej sytuacji przybyć po ciebie, panno Evo, za dwa dni. Mam
nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu?
Brunetka westchnęła i kręcąc przecząco głową, odparła
spokojnie:
- Nie, w najmniejszym stopniu.
Po tych słowach przystojny mężczyzna
ukłonił się i uśmiechając się pod nosem, rzucił na pożegnanie:
- Tak więc do zobaczenia, panno Hell.
Minutę później brunetka została w
pomieszczeniu sama. Ponownie spojrzała na list, który zostawił jej dziwny arystokrata.
Westchnęła i biorąc go do ręki, usiadła na sofie, wpatrując się w białą
kopertę.
„Chyba nie powinnam umawiać się z
kimś, o kim nic nie wiem… Ale cóż, bez ryzyka nie ma dobrej zabawy”, pomyślała, unosząc lekko kącik ust.
- Kto to był i czego od ciebie
chciał?
Z zamyślenia wyrwał ją głos matki. Westchnęła
i przenosząc na białowłosą kobietę swe zielone oczy, odparła spokojnie:
- Powiedzmy, że dawny znajomy…
Amica zmrużyła oczy i mruknęła:
- Eva, wiesz, że nie znoszę, gdy mnie
okłamujesz. Jeszcze raz pytam, kim
był ten mężczyzna?
Czarnowłosa spojrzała na matkę i
intensywnie się w nią wpatrując, odpowiedziała:
- A ja jeszcze raz ci mówię, mamo, to
stary znajomy.
Wyrocznia spiorunowała córkę wzrokiem
i obracając się na pięcie, warknęła:
- Rób, jak chcesz, tylko później nie przychodź do mnie z
płaczem.
Po tych słowach wyszła, a Eva oparła
się o podparcie sofy i zamknęła na chwilę oczy. Strasznie zaciekawił ją pan
tego całego Etenana. Przecież Etenan był arystokratą, dlaczego więc służył temu
nieznajomemu? Niby niektórzy arystokraci z własnej woli byli sługami innych,
ale niemal zawsze byli to członkowie rodzin pierwotnych, a nie jakiś przeciętny
arystokrata. Wynikało więc z tego, że jej tajemniczy wampir nie był znów taki
zwykły jak można byłoby przypuszczać na pierwszy rzut oka.
„Cóż, tak czy owak niebawem się o tym
przekonam …”
To dziwne, ale
na samą myśl o spotkaniu tego nieznajomego przez jej ciało przechodziły
dreszcze.
***
Przystojny
szatyn westchnął i wstał z fotela, na którym siedział. Jasnowłosa arystokratka,
która siedziała obok niego i koniuszkami palców muskała jego ramię, uniosła na
niego wzrok swoich bursztynowych oczu i lekko drążącym głosem zapytała:
- Panie,
idziesz gdzieś?
Mężczyzna
uśmiechnął się i spoglądając na dziewczynę, rzucił uspokajającym tonem:
- Moja droga,
nie martw się, niedługo wrócę. Teraz zajmij się na chwilę sobą.
Wampirzyca
pokiwała głową i przygryzając lekko wargi, poskarżyła się:
- Panie, jestem
głodna…
Wampir
uśmiechnął się z wyrozumiałością, po czym podszedł do niej i ujmując jej twarz,
stwierdził:
- Nie mogę
pozwolić, by moja nowa laleczka cierpiała, więc nie martw się, dostaniesz coś
smacznego, ale jak wrócę.
Po tych
słowach, nie czekając na jej reakcję, wyszedł. Szedł wąskimi korytarzami swojej
posiadłości, aż w końcu znalazł się przed niewielkimi, niczym niewyróżniającymi
się drzwiami, za którymi znajdował się jego największy skarb. Nacisnął klamkę i
wszedł do komnaty. Było to niewielkie pomieszczenie, w którym nie było okien, a
jedynym źródłem światła był piękny diamentowy żyrandol. Oprócz niewielkiej
kamiennej kolumny, na której stała złota misa wysadzana diamentami, brylantami
oraz czarnymi perłami, nie było tam nic. Podszedł do naczynia, zerknął na
krystalicznie czystą wodę, po czym dotknął jej gładkiej powierzchni koniuszkami
palców. Gdy wyciągnął dłoń, woda, która poprzednio była krystalicznie czysta, zaczęła mienić się
najróżniejszymi barwami. W końcu barwy zaczęły przedstawiać konkretny obraz.
Dwie małe dziewczynki w bogato zdobionych sukienka stały nieruchomo i
wpatrywały się w coś szeroko otwartymi oczami barwy brązu. To nie były zwykłe
dziewczynki, to były bliźniaczki. Po kilku sekundach ktoś do niech podszedł i
położył na ich główkach dłoń zakończoną okropnie długimi paznokciami. To, że była
to kobieta, można było wnioskować jedynie po niezwykle czarnej sukni i
końcówkach długich do pasa złotych loków. Na tym obraz się skończył.
„Hm… Ciekawe...
Dopiero co młodziutka dziedziczka Hiou zmieniła nazwisko na Hell, a woda
pokazuje mi tę scenę. Doprawdy interesujące…”
Szatyn uśmiechnął się pod
nosem i jedną tęczówką niebieską, a drugą czerwoną dalej zerkając na powtórnie
czystą wodę, powiedział na głos:
-Może mam przypomnieć
sobie swoje stare grzechy…? No cóż, to możliwe, w końcu zaprzedałem duszę mojej
córki, przez co wprowadziłem nienawiść pomiędzy rodami Hell i Hiou.
Wampir znów
westchnął, po czym udał się do jednej ze swoich komnat. Usiadł obok małego
stoliczka, gdzie było rozłożonych kilka kart i zaczął się im intensywnie
przyglądać.
„Niebawem
Elizabeth Collins urodzi swojego syna… Syn rodu Hell, nie wiedząc o tym,
pragnąc Hiou, sprzeciwił się JEJ… No i mamy naszą małą, niepozorną Penelopę.
Przeklętą Wybrankę… Zaczyna robić się coraz ciekawiej. Tylko czemu Etenan
wyczuł dwie energie…?”
Jego
rozmyślania przerwał jasnowłosy arystokrata, który kłaniając się, powiedział
spokojnym tonem:
- Panie, Eva
Hell wyraziła zgodę na spotkanie. Tak jak kazałeś, przyprowadzę ją do ciebie za
dwa dni.
Szatyn lekko
się uśmiechnął, po czym mruknął:
- To dobrze.
Bardzo dobrze… Jak najszybciej muszę dowiedzieć się, jak naprawdę wyglądają
relacje między Hiou i Hell. Nie wierzę, że Michael Hell i Aya Hiou pobrali się
ze szczerej, odwzajemnionej miłości. - Po tych słowach spojrzał na sługę i zapytał z nikłym uśmiechem
- A ty co o tym myślisz?
Blondyn
odpowiedział, jak zwykle głosem bez żadnych emocji:
- Jeżeli
pragniesz poznać moją opinię, panie… Z całą pewnością powiem, że we
współczesnych pokoleniach to Hell służą JEJ i jeżeli ktoś tu jest
wykorzystywany, to raczej pan Kage i jego córka…
Szatyn spojrzał
na niego i wzdychając mruknął:
- Tak sądzisz?
Czemu właśnie oni?
- Gdy byłem z
wiadomością dla panny Evy, usłyszałem fragment rozmowy jej rodziców -odparł
jasnowłosy, na co jego pan, opierając rękę na dłoni i wpatrując się w karty,
mruknął:
- Cóż, może masz rację… Zobaczymy, jak
wypadnie moje spotkanie z panienką Hell. - Po czym dodał, lekko się uśmiechając
- W końcu mogę przejrzeć ją na wylot…
***
Eva Hell
siedziała w jednym ze swoich prywatnych pokoi i upijając łyk krwi, zwróciła się
do młodego blondwłosego chłopaka, który już od pewnej chwili czekał, aż
wreszcie powie, po co go wezwała.
- Will, jeżeli
ktoś by się pytał, to powiedz, że wyszłam na spotkanie ze znajomym i nie wiesz,
kiedy wrócę.
Nie patrząc na
nią, młodzieniec burknął:
- Jak chcesz.
Wampirzyca
przyjrzała mu się, po czym westchnęła, upijając kolejny łyk napoju, który miała
w kryształowym kieliszku.
- Dalej się na
mnie gniewasz, co? Nie uważasz, że to trochę niemiłe z twojej strony? Dostajesz
ode mnie świeżą krew, nauczyłam cię kontroli nad sobą, masz całkiem przyzwoity
dach nad głową… W sumie powinieneś mi się jakoś odwdzięczyć, nie uważasz?
Wampir zacisnął
dłoń w pięść. Gwałtownie podnosząc głowę i patrząc na czarnowłosą, warknął przez
zaciśnięte zęby:
- Może to i
prawda, ale gdyby nie ty, wcale bym tego nie potrzebował! - Po czym spuścił
głowę, a kilka jego złotych pukli zasłoniło część jego twarzy i szepnął -
Zostałem tutaj tylko dlatego, że nie chcę ryzykować, więc nie mam gdzie się
podziać… A z tym „odwdzięczaniem się” to chyba ze mnie kpisz.
Eva tylko
głęboko westchnęła, po czym opierając głowę na dłoni, mruknęła beznamiętnym
głosem, przeszywając chłopka spokojnymi zielonymi oczami:
- Jesteś więc
niczym bezpański pies… Tak jak on nie umiesz docenić tego, co daje ci twoja
pani i kąsasz rękę, która cię karmi. W sumie czego mogłam się spodziewać po
kimś, kto dał się omotać komuś takiemu jak Aya… No ale nieważne, to wszystko,
możesz już sobie iść.
Młodzieńcowi
nie trzeba było powtarzać tego dwa razy. Wyszedł, nie oglądając się za siebie.
Panna Hell, gdy
tylko została w pokoju sama, przeniosła spojrzenie na ogromne okno i zatopiła
się we własnych myślach. Już niebawem Etenan miał zaprowadzić ją do swojego
tajemniczego pana. Na myśl o tym spotkaniu czuła jednocześnie narastające
podniecenie, ale i pewnego rodzaju obawy. Niepokoiło ją to nieco. Miała tylko
nadzieję, że nie będzie tego żałować.
„No cóż, nie ma
już odwrotu. Już niedługo wszystkiego
się dowiem”, pomyślała z nikłym uśmiechem.
***
Eva spojrzała
na widok za oknem i aż zaparło jej dech w piersiach. To, co zobaczyła, nie
mogło się równać nawet z główną siedzibą Wyroczni i jej rodziny. Miejsce, do
którego zmierzała, było wręcz ogromną willą, która zapewne kiedyś była pałacem.
Gdy po dwóch minutach wysiadała z samochodu, który prowadził Etenan, on rzucił
z nikłym uśmiechem:
- Witam, panno
Evo, w posiadłości mojego pana.
Po tych słowach
podszedł do ogromnych drzwi i kłaniając się, otworzył je przed wampirzycą. Eva,
nic nie mówiąc, przekroczyła próg i zaczęła rozglądać się po korytarzu, w
którym się znalazła. Jedno było pewne. Osoba, która tu mieszkała, była naprawdę
bogata. Na ścianach wisiały liczne dzieła sztuki z najróżniejszych okresów w
dziejach świata, a złote zdobienia sufitu przykuwały wzrok. Dopiero głos
Etenana oderwał ją od podziwiana całego tego przepychu.
- Proszę za
mną.
Pokiwała głową i bez słowa
poszła za blondynem. Po chwili znalazła się w pięknym pomieszczeniu, w którym,
ku jej zdumieniu, nikogo nie było. Znajdował się tam natomiast ogromny stół
nakryty śnieżnobiałym obrusem, gdzie na złotych i srebrnych tacach ułożone były
najróżniejsze potrawy.
- Za chwilę
zjawi się mój pan, tymczasem proszę zająć miejsce - odezwał się blondyn, po
czym wyszedł z pomieszczenia.
Eva zajęła
jedno z miejsc i zaczęła przyglądać się wystrojowi komnaty, który, o ile nie
był jeszcze piękniejszy niż ten korytarza, to był równie wspaniały. Jej wzrok
przykuł pewien obraz. Znajdowały się na nim dwie identyczne kobiety. Po stroju
było widać, że portret przedstawia osoby żyjące bardzo, bardzo dawno temu. Choć
z pozoru dziewczęta były identyczne, to gdy przyjrzała im się dłużej,
zrozumiała, że każda z nich miała inne oczy i uśmiech. Choć kolor tęczówek był
u obu identyczny, to spojrzenie każdej było zupełnie inne. Jedna miała
wejrzenie spokojne i opanowane, a do tego niesamowicie delikatny i słodki
uśmiech. Druga z kolei miała w spojrzeniu coś, czego sama Eva nie potrafiła
określić, a co ją przerażało. Podobnie uśmiech. Niby dobroduszny, a jednak
sprawiał, że po plecach przechodziły ją ciarki.
- Piękny obraz,
nieprawdaż? - usłyszała niespodziewanie głęboki męski głos.
Powoli obróciła
się do osoby, która nagle znalazła się w pokoju. Był to dobrze zbudowany
szatyn, z wyglądu dwudziestokilkuletni, który przyglądał się jej oczami, które
ku jej ogromnemu zdziwieniu i jednocześnie zafascynowaniu były w kolorze
czerwieni i błękitu. Uśmiechnęła się pod nosem i odparła z nutą nonszalancji:
- O tak,
rzeczywiście, jest bardzo oryginalny… Jednak zauważyłam, że posiada pan w
swojej posiadłości wiele pięknych dzieł sztuki.
Mężczyzna
zaśmiał się, po czym usiadł naprzeciwko wampirzycy i zerkając na nią, odparł:
- Widzę, panno
Evo, że zdążyłaś już rozejrzeć się po mojej skromnej posiadłości. - Po chwili
spojrzał na portret i mruknął - Faktycznie, posiadam kilka niczego sobie
obrazów, ale ten… Można powiedzieć, że ma dla mnie wartość sentymentalną -
dokończył, znów patrząc na rozmówczynię.
Eva splotła
dłonie i oparła na nich podbródek, po czym przeszywając mężczyznę swoimi
szmaragdowymi oczami, odparła:
- Jesteś zbyt
skromny, panie… Właśnie, nie wyjawił mi pan swego imienia.
Szatyn oparł
się wygodnie o oparcie krzesła i przymykając oczy, odparł z nikłym uśmieszkiem:
- Możesz mówić
mi po prostu Dan.
Brunetka
bacznie przyjrzała się swojemu gospodarzowi. Dan… Tak prostego imienia się nie
spodziewała. Myślała również, że gdy pozna, jak zwie się ów człowiek, będzie w
stanie go skojarzyć, choćby ze słyszenia. Jednak nigdy nikt z jej otoczenia
nawet nie wspomniał o żadnym Danie. To, że nie miała najmniejszego pojęcia,
kogo ma przed sobą, bynajmniej jej nie zraziło. Wręcz przeciwnie, jeszcze
bardzie zaciekawiła ją postać tego mężczyzny. Uśmiechnęła się i zaczęła:
- Tak więc,
panie… - Nie dokończyła, gdyż z lekkim uśmiechem na ustach przerwał jej wampir.
- Moja droga,
skończmy może z tymi konwenansami. Mówmy sobie po imieniu.
Eva przytaknęła
i kontynuowała:
- Tak więc po
co mnie zaprosiłeś, Danie?
- Może najpierw
coś zjemy i napijemy się? Mamy przecież trochę czasu, nieprawdaż? - spytał spokojnie, a gdy Eva zgodziła się,
klasnął w dłonie, na co do komnaty weszły dwie arystokratki ubrane w nienaganne
stroje służących. Każda z nich dygnęła, by po chwili zacząć ich obsługiwać.
- Za nasze
spotkanie, moja droga Evo! - rzucił Dan, gdy jedna z wampirzyc nalała mu
czerwonego wina. Brunetka uśmiechnęła się i wpatrując się w szatyna,
odpowiedziała tym samym.
- Louise, Eleonor, możecie
odjeść - zwrócił się do wampirzyc szatyn, gdy już wypił zawartość kieliszka, po
czym zwrócił się do brunetki - Widzisz, moja droga Evo, interesuje mnie
prawdziwy powód, który doprowadził do małżeństwa twojego brata i panny Ayi
Hiou, a właściwie już pani Ayi Hell. - Wpatrując się wprost w oczy rozmówczyni,
dodał - Po tym, że twoim największym marzeniem jest, by twoja świeżo upieczona
bratowa cierpiała prawdziwe męki, a jednym z największych lęków jest to, iż
okaże się ona lepsza od ciebie wnioskuję, że nie bardzo cieszy cię ten związek…
Arystokratka
wpatrywała się w niego przez chwilę, zszokowana słowami swojego rozmówcy, aż w
końcu mrużąc oczy, mruknęła:
- Skąd wiesz, jakie
mam pragnienia i lęki? No i wyjaśnij mi, czemu interesujesz się Michaelem i
jego małżeństwem…?
- Wybacz mi,
jeżeli cię to uraziło, ale ja po prostu mam taki dar. Wyczuwam, jakie są
najskrytsze marzenia i obawy. Nawet jeżeli dana osoba o tym nie wie… Związek
rodów Hiou i Hell interesuje mnie wyłącznie z czystej ciekawości. Od naprawdę
długiego czasu fascynuję się twoją rodziną i rodziną twojej bratowej. Powiedzmy,
że jeżeli raczysz mi odpowiedzieć na pytanie, może to mi pomóc w pewnym
przedsięwzięciu… Oczywiście gwarantuję pełną dyskrecję. Nie chodzi mi o
rozgłaszanie sekretów członków Rady. Nie mam w tym żadnego interesu, być może
nawet wręcz przeciwnie…
Hell przez
chwilę przyglądała się wampirowi, nie wiedząc, co ma odpowiedzieć. Nagle
przyszło jej do głowy, że gdyby jej matka wiedziała, że gawędzi sobie z kimś
zupełnie obcym o rodzinnych sekretach, z całą pewnością by się wściekła…
- Cóż… Można
powiedzieć, że Kage ma dług do spłacenia w stosunku do mojej rodziny, a że mój
braciszek chciał za żonę jego idealną córeczkę, więc nie miał wyboru i zgodził
się na ten cały ślub.
Dan zaśmiał się
i opierając głowę na dłoni, rzucił:
- Widzę, że
moje przypuszczenia się sprawdziły… A możesz mi zdradzić, co takiego musi
spłacić ojciec Ayi Hell?
- Nie za dużo
chciałbyś wiedzieć, mój drogi? - zapytała z zawadiackim uśmiechem, po czym
westchnęła i mruknęła - Jak by to ująć… Moja rodzina kryje jego mały sekrecik.
- Doprawdy? No
proszę, jak to miło z waszej strony - odparł wampir, powstrzymując się od
uśmiechu. On i Eva rozmawiali jeszcze jakiś czas, nie wchodząc już na tematy
związane z Michaelem, resztą rodziny Hell czy Hiou.
- Czy to, że
nie widziałam twojej posiadłości od początku, ma coś wspólnego z twoją mocą? -
zapytała Eva, gdy już miała wyjść z tego tajemniczego miejsca. Wampir
uśmiechnął się i przymykając oczy, odparł:
- Rozgryzłaś
mnie. Cenię sobie swoją
prywatność, dlatego wykorzystuję mój dar mamienia wzroku, by nikt niepożądany
nie widział, gdzie mieszkam.
-Tak myślałam…
Więc żegnam.
Szatyn ukłonił
się Hell, po czym składając na jej dłoni pocałunek, mruknął:
- Moja droga
Evo, powiedziałbym raczej do zobaczenia… Liczę, że niebawem znów będę mógł
nacieszyć swe oczy twym pięknem.
- Jesteś dla
mnie zbyt uprzejmy - rzuciła, przechodząc przez ogromne drzwi. Kiedy szła do
podstawionego samochodu, czuła na sobie wzrok tajemniczego Dana.
***
Brązowowłosy
wampir wpatrywał się w wiszący na ścianie obraz dwóch dziewcząt, gdy
niespodziewanie usłyszał głos swojego wiernego sługi.
- Więc nie
zdradziłeś swego prawdziwego imienia, Płomieniu…?
Szatyn
przymknął na chwilę oczy i odparł:
- Cóż, zdrobnienie
to chyba nie kłamstwo, nieprawdaż? Zresztą gdybym wyjawił tej dziewczynie, jak
brzmi moje pełne imię, od razu wiedziałaby, kim jestem. Ciekawi mnie, czy kiedyś
zorientuje się, kim tak naprawdę dla niej jestem…
- Rozumiem…
Swoją drogą, zauważyłem, że panna Eva była pod wrażeniem twojej osoby, mój
panie.
Wampir
roześmiał się i stwierdził:
- Naprawdę? To
miło, bo ja też jestem pod jej urokiem. Przypuszczałem, że będzie zwykłą kartą,
ale po dzisiejszym spotkaniu zastanawiam się, czy aby nie stanie się jednym z
asów…? No ale czas pokaże. Najważniejsze, że potwierdziła twoje przypuszczenia odnośnie
rodziny Hell. To oni służą tej przeklętej kobiecie… Ciekawi mnie, czy to, że
syn rodu Hell pożądał tej, której nie wolno mu było tknąć, będzie miało jakieś
konsekwencje… Jak myślisz, Etenanie?
- Nie wiem, ale
obawiam się, że tak. W końcu to ONA chciała, by te dwa rody nigdy się nie
połączyły…
Szatyn
westchnął i z posępną miną odparł:
- Może masz
rację… Ale wiesz co? Mam dziwne wrażenie, że to wyjdzie mi jeszcze na korzyść. - Po chwili milczenia
dodał - Odjedź, chciałbym zostać sam.
Gdy blondyn
opuścił komnatę, Dan jeszcze raz przenosił wzrok na portret.
„Wiele przeze
mnie straciły i wycierpiały… Mimo to nadal poświęciłbym własne córki, by dostać
od tej kobiety to, czego pragnąłem.”
***
W wąskim korytarzu prawdziwego pałacu słychać było głuche
stukoty kilku par butów. Postawny mężczyzna w bogatym stroju ciągnął za ręce dwie małe dziewczynki,
które wyglądały na co najwyżej sześć lat. Obie miały identyczne porcelanowe
buzie, długie hebanowe loki związane w warkocz i piękne, ogromne, brązowe oczy.
Ubrane były, podobnie jak mężczyzna, w bogate suknie. Jedna w czerwoną, druga w
białą. Tak samo wstążki, którymi miały spięte warkocze, były u jednej w kolorze
śnieżnej bieli, a u drugiej rubinowej czerwieni. Spoglądały raz na siebie, raz
na szatyna, który prowadził je nie wiadomo dokąd. W końcu jedna z nich odważyła
się zapytać:
- Ojcze, dokąd idziemy?
Mężczyzna, nie spoglądając na żadną, warknął:
- Cisza! Żadnych pytań!
Dzieci tak się przestraszyły jego stanowczego głosu, że już ani
myślały o cokolwiek zapytać. Po niespełna minucie dotarły do drzwi, których
jeszcze nigdy nie widziały. Ojciec z impetem otworzył je i wciągnął je do
wnętrza komnaty. Czekały tam dwie młode i piękne, choć zupełnie inaczej ubrane
kobiety. Jedna z nich, złotowłosa, odziana w piękną czarną suknię, która
wyglądała, jakby była uszyta nie z materiału, lecz raczej z pajęczej sieci,
wpatrywała się w dziewczynki swoimi krwistoczerwonymi oczami. Druga zaś, o
iście srebrnych włosach, która miała na sobie najprostszą szarą tunikę wykonaną
zapewne z lnu, przeniosła spojrzenie oczu barwy lodu na szatyna i zwróciła się
do niego drżącym głosem:
- Płomieniu, jesteś tego pewien? Błagam, zastanów się, przecież
wiesz, co ONA im zrobi! To twoje dzieci, zlituj się!
Mężczyzna spiorunował ją spojrzeniem, po czym warknął:
- Zamilcz, pospolita dziewko! Jak śmiesz się wtrącać?! To twoja
wina, więc teraz ani mi się waż cokolwiek mówić! Gdyby nie te twoje czary i
intrygi, nie doszłoby do tego! - Dziewczyna spuściła głowę, a mężczyzna zwrócił
się do jasnowłosej - To moje córki, jak chciałaś, teraz masz mi pomóc!
Kobieta spojrzała na szatyna i uśmiechając się, odparła:
- Tak , mój drogi, dostaniesz swoją zemstę, w końcu już raz ci
pomogłam… - Po tych słowach podeszła do dzieci, które wpatrywały się w nią z
szeroko otwartymi oczami. Każdej położyła dłoń na głowie i szepnęła -
Bliźnięta… Taka rzadkość… Dwie dusze, choć jedna , jedna, choć dwie… To
doprawdy cudowne - dodała z wielką radością.
Jakiś czas przyglądała się dziewczynkom, po czym przymknęła
oczy. Po chwili otworzyła je z uśmiechem, kucnęła, by być z nimi na równi i
ujmując ich policzki, rzekła z roziskrzonymi oczami:
- Moje małe Erin i Einfys, będziecie potężne, a przed waszą
urodą mężczyźni będą się płaszczyć i błagać, by móc ją ujrzeć. Wasze dusze na
wieki są złączone i nikt nie będzie mógł tej więzi zniszczyć… - Uśmiechnęła się
jeszcze szerzej, ukazując śnieżnobiałe kły i nie odrywając od nich rubinowych
tęczówek, dokończyła - Wiem, co z nimi zrobię…
Na dźwięk tych słów bliźniczki cofnęły się o krok, po czym
chwyciły swoje dłonie.
No dobra, w ostatnim
dniu roku 2012 (w którym jednak nie było końca świata xD) przedstawiam
rozdzialik VI mojego opowiadanka…
Cóż, w nowym roku życzę
wszystkim czytelnikom szczęścia, wytrwałości na nadchodzący rok 2013 ;) No i
dziękuję, kochani, za wsparcie, bez Was pewnie już dawno rzuciłabym PP…
Happy New Year ;p
Dopisek od Ai-chan: Przyłączam
się do życzeń :) I zapraszam na rozdział u mnie, który ukaże się za kilka minut
xD
Nowy rozdział, "oł je, oł je" xD Kocham <3
OdpowiedzUsuńTeraz byle wytrwać do północy x_X Buziaki ;*
Gomen, że dopiero teraz komentuję tak „na poważnie”, ale jakoś nie mogłam się zebrać w sobie, by coś konkretnego naskrobać. A teraz, jako iż nie mam weny na VN, wypadałoby napisać wreszcie skromny komentarzyk. Ech, długi nie będzie, bo nie mam siły na rozpisywanie się (w domu wszyscy chorzy, ja też średnio się czuję), mam nadzieję, że mi wybaczysz.
UsuńNie ma to jak tajemnicza wizyta tajemniczego gościa przychodzącego z tajemniczymi rozkazami od swego tajemniczego pana xD A tak na poważnie, na miejscu Evy byłabym doprawdy nieźle zaskoczona tym wszystkim. Choć w sumie dobrze, że przyjęła zaproszenie - ze względu na dalszą akcję opowiadania. No i dla niej samej też dobrze, dowartościuje się dziewczyna (Uwaga! Te słowa nie oznaczają, iż ją lubię! Niech spłonie w piekle za czynienie mego życia jeszcze gorszym niż by było bez niej)…
Ach, nie ma to jak miłość między matką a córką ;] Nie no, pod tym względem naprawdę żal mi Evy.
Edan i te jego panienki x_x Załamać się można…
W ogóle jak on mógł zrobić coś takiego swoim córkom? T^T Gdyby nie on, rody Hiou i Hell by się tak nie nienawidziły. No i żaden nie byłby aż tak zły jak obecnie „moja” piekielna rodzinka x_x
Will! <3 Moje kochane cudeńko ^.^ (szczegół, że niedawno wyszłam za mąż za innego)
Biedactwo no T^T Nie dziwię mu się, że gniewa się na Ev i jej nienawidzi >.< A Eva to już naprawdę przesadza, wredna baba! Dziw, że jeszcze nie kazała Willowi bić sobie pokłonów >.<
Mój dom to niezła willa. Rezydencje Hell są jeszcze okazalsze i pełniejsze przepychu. Patrząc na to, trudno mi wyobrazić sobie „domek” Edana!
Ach, ależ rozkoszna pogawędka. Tylko czekać na ciąg dalszy tej znajomości, czyż nie? ;]
Swoją drogą, niezłe moce ma ten „Dan”. Pomocne w jego sytuacji, a jakże.
Heh, Ev jeszcze nie wyśpiewała niczego szczególnie konkretnego, ale lepsze dla Edana to niż nic. Wiadomo, że niebawem dowie się jeszcze wielu innych ciekawych rzeczy…
Eva nowym asem? Fakt, pasowałaby. Mieszanie w akcji to jej specjalność…
„Wiele przeze mnie straciły i wycierpiały… Mimo to nadal poświęciłbym własne córki, by dostać od tej kobiety to, czego pragnąłem.” -> co za wredota ;( Jak można coś takiego zrobić swym dzieciom, no jak…?
Nie no, ten fragment z przeszłości jest straszny. Tak mi żal Erin i Einfys! Zostały zdradzone i wykorzystane przez własnego ojca, by on mógł się zemścić… Okrutne i nieludzkie (taak, mam świadomość, że nie mówimy o ludziach ^^’). A tak swoją drogą, słodkie te dziewczynki. Musiały się bardzo kochać…
Blondyna to zło!
Ee… I to by było na tyle, gomen. Mam w głowie pustkę, zarówno w przypadku pisania komentarzy, jak i (nie)pisania VN T___T
Czekam na następny rozdział <3 Buziaki!
Szczęśliwego Nowego Roku!
OdpowiedzUsuńDzięki za info! ;)
Hm... Mam jedno pytanie: kim jest Dan? Do diabła, umrę z ciekawości! Serio! Hm... No i... czyżby to było jego wspomnienie?? Kim są te dziewczynki? Ah! Tyle pytań! Tak mało odpowiedzi...
I wg mnie Eva Hell jest totalna idiotką.
Ave!
K.L.
Suzu, jesteś geniuszem. Normalnie aż żółć mnie zalewa... jak można tak cholernie dobrze pisać?!
OdpowiedzUsuńTen facet... Płomień... własne córki sprzedał?! Za co?! Za jaką zemstę?! I kim jest ta cała ONA?!
Evunia... wkurza mnie. Serio. Wyobrażam sobie czasem, że tak zaciskam dłonie na jej szyi i duszę, aż przestaje się ruszać... ach... marzenie!
Pozdrawiam- Andzik
Eeee kochania nie przesadzasz? ^.^' Nie no serio przecież to eee taki tam rozdział...
UsuńOj tak tak nasz Płomyczek troszkę się na kogoś zezłościł i zawarł tranzakcie wymienną by swemu winowajcy sknocić życie ^.^ Co do dziewczynek powiem jedno... Jest mi ich tak cholernie żal że masakra... Hmm... Ona cóż... kobitka tajemnicza i jak na razie tyle powinno Ci wystarczyć ;p
Eeee ależ masz mordercze plany w stosunku do Evy ^ ^" Wiesz ci jestem ciekawa jak zareagujesz na kilka "drobnych" szczególików odnośnie jej osoby skoro już chcesz ją udusić ^ ^"
Dziękuje za komentarz i weny :*
Suzu
Nie. Nie przesadzam. Piszesz takie rozdziały, ze nie można się oderwać. Serio, zazdroszczę Ci tego...
UsuńAle żeby tak własne córki wymienić na zemstę?! Żeby to zrobić trzeba być potworem (przemilczmy fakt, że ten potwór jest jedną z najbardziej intrygujących postaci w całym opowiadaniu).
Suzu! Mnie nie wolno trzymać w niepewności, bo wtedy zaczynam spekulować, a z tego czasem baaardzo dziwne rzeczy wychodzą.
Żeby tylko wpadła w moje drobne, śmiercionośne łapki... zamordowałabym ^^'
Pozdrawiam i życzę weny (duuużo weny)- Andzik
Eeee nie mogłaś się od tego oderwać O.O" Nie no w każdym bądź razie naprawdę mi miło że coś takiego aż tak ci się podoba ^ ^"
UsuńNooo wiem... Gdyby to jeszcze chodziło o "normalną" wymianę... No cóż co ale racja to raje gościu jest intrygujący a po za tym sexi jak diabli ^ ^" Aczkolwiek ja i tak mam innych faworytów xD
Eeee aha ^ ^" oj no ale możesz spekulować ile chcesz najwyżej wymyślisz kilka niestworzonych historii xD Jak coś z miłą chęcią posłucham xD
Eee ok czyli jak na razie będę ją trzymać od ciebie z daleka bo będzie mi jeszcze potrzebna żywa ^ ^"
Dzięki wielkie za kom i wsparcie:*
No widzisz, Suzu, tylko jęczysz i jęczysz, a potem wszystkim się rozdziały podobają :P
UsuńCo do Dana... Może być, ale (nie)skromnie powiem, iż moi faceci są lepsi <3 xD
Spekulowanie to jest to! Uwielbiam czytać domysły innych xD