Rozdział IIa

Braterska obietnica
      Trzynastoletni blondyn z ogromnym zdumieniem wpatrywał się w twarze swoich rodziców. Na oko trzydziestopięcioletnia kobieta o nieco ciemniejszych włosach niż on wydawała się nieco zażenowana całą sytuacją, a ojciec zdawał się być zirytowany. Chłopiec przeniósł spojrzenie na starszego o dwa lata brata, który najwyraźniej był w jeszcze większym szok niż on.
      - Chłopcy, powiecie coś wreszcie? - szepnęła niepewnie blondynka po chwili niezręcznej ciszy.
      - Mamo, ale żeście nas zaskoczyli… - wydusił z siebie piętnastolatek, po czym uśmiechając się, rzucił wesoło - No ale to nic, fajnie, że będziemy mieć rodzeństwo, nie, Will? - dodał, szturchając blondyna w ramię. Ten tylko pokiwał głową i, wciąż będąc w szoku, powiedział niepewnie:
      - Tak, bardzo się cieszę…
      Kobieta odetchnęła z ulgą, a ojciec burknął, że mogą iść do swoich pokoi, co niezwłocznie uczynili. Nie minęło piętnaście minut, gdy do pokoju Willa zapukał jego brat.
      - Ale numer, nie? Kto by pomyślał, że będziemy mieć jeszcze rodzeństwo - rzucił szatyn, siadając na fotelu i spoglądając na blondyna leżącego na łóżku.
      - Fakt… Sebastian, jak myślisz, czy taki niemowlak dużo płacze? - zapytał po chwili.
      Chłopak wzruszył ramionami i odpowiedział spokojnie:
      - A skąd mogę wiedzieć? Ale wydaje mi się, że w najbliższym czasie raczej sobie nie pośpimy… Jednak z drugiej strony fajnie będzie mieć takiego malucha w domu, nie? - Po chwili uśmiechając się zażartował - Poza tym ty to powinieneś się cieszyć, w końcu nie będziesz już najmłodszy.
      Will rzucił w niego poduszką i burknął:
      - Przestań, jestem młodszy tylko o dwa lata…
      Sebastian zaczął chichotać na całego, aż w końcu brat, nie mogąc już powstrzymać śmiechu, przyłączył się do niego. Przez następne dziesięć minut w całym domu było słychać śmiech dwóch nastolatków.
***
      Will oderwał się od zadania domowego i spojrzał w sufit.
      „Za niecały miesiąc będę miał siostrę…”
      Choć z początku nie był entuzjastycznie nastawiony do pojawienia się nowego rodzeństwa, to po krótkim czasie przyzwyczaił się do tego faktu, a nawet zaczął się cieszyć na myśl o małej siostrzyczce. Najdziwniejsze wydawało mu się w tym wszystkim to, jaka różnica będzie ich dzielić. Gdy ona będzie mieć dziesięć lat, on już dawno będzie po dwudziestce. Wydawało mu się to nieco przerażające. Nagle zaczął się zastanawiać, jak wtedy będzie wyglądało jego życie. Pewnie będzie na jakichś studiach, może nawet będzie miał dziewczynę… Tyle może się wydarzyć do tego czasu…
      W końcu jednak postanowił się tym nie przejmować, stwierdzając, że co ma być, to będzie i wrócił do pracy.
***
      Trzymając w ręku małe zawiniątko, Danielle weszła do salonu. Tuż za nią szedł jej młodszy syn i zaglądając jej przez ramię tak, by móc spojrzeć na małą twarzyczkę, rzucił:
      - Sebastian zaniósł rzeczy na górę. Rety, ale ona jest mała - dodał nieco zdumiony.
      Kobieta uśmiechnęła się czule i szepnęła:
      - Wiesz, Will, ty też kiedyś byłeś taki.
      - O nie, na pewno byłem większy! - zaprotestował, po czym zaśmiał się i znów jak zaczarowany spojrzał na śpiącą siostrę.
      William nawet nie przypuszczał, jak bardzo pokocha tę małą dziewczynkę. Gdy tylko spojrzał na jej pyzatą buzię, wiedział, że zrobiłby dla niej wszystko.
      - Mamo, a właściwe czemu tata nie przyjechał po ciebie? - zapytał piętnastoletni szatyn, wchodząc do pokoju.
      - Musiał coś załatwić w firmie - wzdychając odparła kobieta. Sebastian pokiwał głową, a jego brat wtrącił się nagle, odrywając wzroku od niemowlaka.
      - A właściwie jak dacie jej na imię? - Kiedy Danielle poinformowała go, że to jeszcze nieustalone, wypalił - A gdyby tak Vicky?
      - Vicky? Hm… W sumie czemu nie, to ładnie imię - zgodziła się z uśmiechem blondynka.
      Trzynastolatek znów spojrzał na siostrę, która właśnie otworzyła zielone oczka i zawołał radośnie:
      - Więc będziesz miała na imię Vicky! Cieszysz się, mała?
      Dziecko zrobiło kilka kwaśnych minek, po czym znów zasnęło. Will uznał to za potwierdzenie, co rozśmieszyło zarówno jego matkę, jak i Sebastiana.
      Przez następne dwa lata wszystko układało się bardzo dobrze. Zarówno Sebastian, jak i William wręcz zakochali się w małej Vicky i choć czasami ich męczyła, za nic na świecie nie chcieli wrócić do czasu sprzed jej narodzin. Jednak niedługo po urodzinach córki Oscar Clark wyszedł z domu i już nie wrócił.
***
      Will wszedł do domu i nim zdołał cokolwiek zrobić, nieco niepewnym krokiem podbiegła do niego mała, dwuletnia dziewczynka, piszcząc radośnie:
      - Blacisek! Mój blacisek!
      Chłopak pogłaskał ją po złotych włoskach i uśmiechając się rzucił:
      - Hej, Vicky, był dziś grzeczna, nie?
      Blondyneczka uśmiechnęła się uroczo i pisnęła:
      - O tak, byłam, i to baldzio!
      - To dobrze, bo mam dla ciebie prezent - odparł piętnastolatek, wyciągając z kieszeni małą czekoladkę i podając ją dziewczynce, której aż zaświeciły się oczka.
      Nie minęła minuta, gdy z kuchni wyłoniła się Danielle i witając się z synem, poinformowała go, że niebawem będzie obiad. Will nie zdziwił się, że nie było na nim ojca. Ostatnio Oscar bardzo rzadko bywał w domu. Tłumaczył się ogromem pracy, którą musiał wykonać. Siedemnastoletni Sebastian nie pozostawił jednak tego faktu bez komentarza. Spojrzał na matkę, która karmiła córkę i burknął:
      - Mamo, czemu tata od ładnych kilku miesięcy bywa w domu od święta? Nawet na urodziny małej się spóźnił…
      Kobieta sposępniała. Przerywając na chwilę wpychanie w córkę jedzenia i spoglądając na syna, wyjaśniła:
      - Dobrze wiesz, że ma teraz jakieś trudności w pracy, jestem pewna, że niedługo się to zmieni, zobaczysz, kochanie. - Ostatnie słowa wypowiedziała z leciutkim uśmiechem.
      - Taa… Jestem tego pewien… - mruknął szatyn, opierając głowę na ręce i patrząc w podłogę.
      Żadne z nich nie przewidywało jednak tego, co stało się dwa tygodnie później.

      - Nieźle dziś grałeś, młody - stwierdził Sebastian, szturchając brata w ramię. Blondyn spojrzał na niego i burknął:
      - Dzięki za uznanie, ale nie musiałeś dodawać „młody”.
      - Oj, nie obrażaj się, braciszku - szczerząc się zażartował starszy.
      Rozmawiali tak jeszcze przez dziesięć minut, aż znaleźli się przed domem, w którym, gdy tylko otworzyli drzwi, usłyszeli płacz matki. Szybko znaleźli się w kuchni, gdzie ku swojemu przerażeniu zobaczyli szlochającą Danielle opierającą głowę na rękach znajdujących się na stole. Vicky natomiast z przerażoną minką i ze łzami w zielonych oczkach wpatrywała się w matkę, stojąc obok niej. Sebastian szybko podbiegł do niej i obejmując ją, zapytał:
      - Mamo, co się stało?
      Kobieta tylko wskazała na zmiętą kartkę i zaczęła zalewać się łzami jeszcze bardziej.
      Siedemnastolatek, razem z bratem, który w międzyczasie znalazł się przy nim, zerknął na zwitek papieru.
     
      Danielle!
      Odchodzę, nie pytaj dlaczego, po prostu już Cię nie kocham i nie chcę marnować sobie z Tobą życia, więc zabieram swoje rzeczy. Na chłopców i Vicky będę płacił odpowiednią sumę pieniędzy, o to się nie martw.

      Obaj bracia spojrzeli z niedowierzaniem na zrozpaczoną kobietę, nie będąc w stanie nic powiedzieć. Dopiero po chwili Sebastian, jeszcze bardziej mnąc list, a właściwie wiadomość, wydusił:
      - To… To nie może być prawda, mamo!
      Blondynka spojrzał podpuchniętymi oczami na syna i zanosząc się od niepohamowanego płaczu, wyszeptała:
      - Poszłam z Vicky na spacer. Nie wiem, nie było nas może jakieś półtorej godziny, a gdy wróciłam, znalazłam ten liścik, a rzeczy waszego ojca nie było…
      Gdy tylko to powiedziała, Danielle ukryła twarz w dłoniach. Sebastian zaczął głaskać matkę po ramieniu i spojrzał na brata, który wpatrywał się niego zupełnie ogłupiały, kompletnie nie wiedząc, co powinien zrobić. W końcu warknął:
      - Weź Vicky do pokoju.
      - Ale… - zaprotestował Will, jednak gdy Sebastian powtórzył nakaz, oprzytomniał i biorąc na ręce wystraszoną dwulatkę, poszedł z nią na górę.
      Nim doszli do pokoju dziewczynki, ta zaczęła cicho popłakiwać i mocniej wtuliła się w brata, który uspokajał ją łagodnym głosem.
      - Ciemu mamusia płacze? Ja nic nie źlobiłam, naplawde - wybełkotała przez łzy, gdy Will położył ją w łóżeczku.
      Chłopak uśmiechnął się delikatnie i głaszcząc siostrę po główce, odparł:
      - Vicky, jasne, że nic nie zrobiłaś, mama po prostu dostała smutną wiadomość…
      -Naplawdę? Przyszłyśmy i mamusia zacieła płakać i w ogóle się nie odzywała jak do niej mówiłam… - wyżaliła się, wciąż popłakując.
      - Naprawdę. Nie martw się, mamie jest teraz po prostu bardzo przykro - zapewnił William, nie rozumiejąc, jakim cudem zachowuje się spokojnie. Pół godziny później, gdy mała zasnęła, wyszedł z pokoju i udał się do salonu, myśląc, że tam znajdzie matkę i brata. Gdy jednak jego przypuszczenia okazały się mylne, ruszył do pokoju Sebastiana. Zapukał, a gdy ten zaprosił go do środka, wchodząc mruknął:
      - Wiesz co tu, do licha, jest grane? I właściwie gdzie mama?
      Szatyn spojrzał na niego posępnymi błękitnymi oczyma, po czym burknął:
      - Nie widać? Nasz ojczulek zabrał się i ruszył w długą… Mama jest u siebie, musiała nieco się uspokoić - wyjaśnił już normalnym, a nawet spokojnym tonem.
      Piętnastolatek usiadł na najbliższym krześle i słabym, pełnym niedowierzania głosem wydusił z siebie:
      - Jak on mógł to zrobić…?
      - Widocznie miał inne plany niż opiekowanie się dwuletnią córką i bycie u boku mamy -prychnął Sebastian, po czym przeniósł wzrok na widok za szybą i dorzucił - Od dłuższego czasu coś mi nie pasowało. Ojca całymi dniami nie było w domu, a ja nie bardzo wierzyłem w tę jego pracowitość…
      Nastała chwila milczenia. Starszy wciąż wpatrywał się w okno, a młodszy siedział ze spuszczoną głową, nie umiejąc zdobyć się na żadne słowo. Obaj byli kompletnie zagubieni i zatopieni we własnych rozmyślaniach.
      - No i co teraz będzie? - szepnął Will po nieskończenie długim czasie, który tak naprawdę był krótszy niż dziesięć minut.
      Szatyn, patrząc mu w oczy, odpowiedział spokojnie:
      - Damy sobie radę, Will. Musimy, rozumiesz? - dodał pewniej, siadając na posłaniu.
       Gdy blondyn potwierdził to skinieniem głowy, wyciągnął do niego dłoń i rzucił:
      - Mama jest załamana, a Vicky zapewne też bardzo to przeżyje. Obiecaj, że razem pomożemy im przez to przejść. To nasz obowiązek.
      - Oczywiście, że obiecuję - rzekł William, podając rękę bratu i kiwając głową, po czym dodał -Nigdy nie będziemy takimi tchórzami jak ojciec i nie odejdziemy bez słowa jak on.
      - Nigdy, przenigdy - przytaknął Sebastian.
      Bracia patrzyli na siebie hardo i byli przekonani, że żaden nie złamie przyrzeczenia…
       
      Po kilku miesiącach Danielle doszła do siebie i zaczęła przyzwyczajać się do faktu, że została sama z dziećmi. Tak jak napisał Oscar, co miesiąc na jej koncie pojawiała się znaczna suma pieniędzy, jednak mężczyzna nigdy więcej nie skontaktował się ani z żoną, ani z synami czy córką. Vicky, choć początkowo pytała, gdzie jest tata, to po pewnym czasie przestała i niemal całkowicie o nim zapomniała.
***
      - Witaj - usłyszał piękny głos. Obrócił się do drzwi i ją ujrzał.
      Aya, dziewczyna, którą Will poznał zupełnie przypadkiem, kiedy czekał na brata. Choć pora była bardzo późna, zdecydował się na spotkanie z tą tajemniczą osobą. Coś ciągnęło go do niej tak bardzo, że nie był w stanie nie skorzystać z jej zaproszenia.
      Dziewczyna leciutko się uśmiechnęła, a Clark, będąc po wrażeniem jej wyglądu, zdołał jedynie wydusić z siebie:
      - Cześć…
      Cały czas wpatrując się w nastolatka, podeszła do niego i pchnęła go lekko, tak że padł na fotel, po czym usiadła mu na kolanach. Blondyn był tak zaskoczony zachowaniem nieznajomej, że dał ponieść się swoim uczuciom.
      Gdy po tym dziwnym spotkaniu wrócił do domu, czuł się źle i zupełnie nie widział, co o tym wszystkim myśleć. Zdjął koszulę i ku swojemu zdziwieniu spostrzegł, że miejscami znajdują się na niej ciemne plamy. Podszedł do lustra i zauważył, że jest przeraźliwie blady, a jego szyja również była czymś ubrudzona. Gdy dotknął tego miejsca, wyczuł niewielkie zgrubienie. Miał w głowie kompletny mętlik, jednak nie był w stanie dłużej się nad tym zastanawiać, gdyż był tak zmęczony, że niemal natychmiast zasnął.
      Will nie przypuszczał, iż nie będzie w stanie myśleć niemal o niczym innym jak tylko o tajemniczej Ayi ani tym bardziej nie przewidywał, że niedługo po jej spotkaniu przestanie być człowiekiem…
***
      Eva oblizała usta, na których zostało jeszcze kilka kropelek ciepłej krwi, po czym spojrzała na nieprzytomnego nastolatka leżącego na ziemnym bruku wąskiej uliczki. Był blady niczym trup, jego złote włosy zasłaniały mu twarz, a ubranie było całe w jego krwi. Chwilę zastanawiała się, co z nim zrobić, aż w końcu uśmiechnęła się pod nosem. Podeszła do chłopaka i kucając obok niego, obróciła jego twarz, po czym nadgryzła sobie nadgarstek i przyciskając go do warg blondyna, szepnęła mu do ucha:
      - Pij, pij, przydasz mi się…
      Kiedy wreszcie połknął płyn, który miał w ustach, wstała i poczekała, aż w końcu się obudzi. Wszystko potoczyło się tak, jak się spodziewała. Chłopak uwierzył jej we wszystko, co mu powiedziała. Gdy zabrała go na pierwsze polowanie, rozbawiło ją, jak walczył ze sobą, by nie zrobić nikomu krzywdy. Widziała, jaką ulgę odczuł, gdy wyjaśniła, że nikogo nie musi zabijać, gdyż może po prostu wymazać mu pamięć. Wydało jej się to nawet urocze. Spodobał się jej ten młodzik. Stwierdziła więc, że dobrze zrobiła, robiąc sobie z niego nowego służącego. W pewnym momencie usłyszała jego głos:
      - Mogę wrócić do rodziny?
      Brunetka przyłożyła dłoń do czoła nieprzytomnego mężczyzny i uśmiechając się kpiąco, odparła:
      - Chyba zwariowałeś… Jesteś nowy w tym świecie. Nic nie wiesz o tym, co się będzie z tobą działo i jaki teraz jesteś. Wątpię, że powstrzymałbyś się przed atakiem na kogoś…
      Młodzieniec sposępniał i spuszczając głowę, szepnął:
      - Więc co mam teraz zrobić?
      Hell wstała i uśmiechnęła się. Podchodząc do niego i wpatrując się w jego błękitne tęczówki, zapytała:
      - Może tak zostałbyś moim pomocnikiem? Nauczyłabym cię, jak panować nas sobą, dostawałbyś ode mnie świeżą krew…
      Wydało jej się, że Will się waha, po czym bez słowa pokiwał głową. Po chwili mruknął posępnie, spoglądając w bok:
      - Mam nadzieję, że niecodziennie będę musiał robić to co dziś.
      Wampirzyca roześmiała się, po czym rzuciła:
      - Ależ nie, kochanieńki! Polowania są rzadkością, no, chyba że ktoś lubi to robić, ale jeżeli nie masz na to ochoty, to po prostu dostarczę ci jakąś osóbkę i po problemie.
      - Co takiego?! Jak to dostarczysz?! - wydusił przerażony.
      - Normalnie, złotko. Są ludzie, którzy po prostu z własnej nieprzymuszonej woli oddają nam krew, to coś jak oddawanie krwi w szpitalach. Jak nie, to cóż, sprowadzam jakąś przypadkową osobę. Trochę perswazji i umiejętność kasowania pamięci i po problemie. Delikwent wraca w stanie prawie nienaruszonym do swojego nudnego życia…
      Eva w myślach zachichotała, widząc minę blondyna, po czym rzuciła niby od niechcenia:
      - Wyjeżdżam dziś do Hiszpanii, więc jeżeli przyjmujesz moją propozycję, to chętnie zabiorę cię ze sobą.
      - Co, do Hiszpanii?! Ale jak to, dziś przecież… - zaczął, wpatrując się z przerażeniem i zdumieniem w dziewczynę. Ona wzruszyła ramionami i odpowiedziała spokojnie:
      - Tak, mieszkam w Hiszpanii. Zrobisz, jak będziesz chciał, ale dla ciebie to naprawdę najodpowiedniejsza propozycja.
      Eva wiedziała, że chłopak nie ma innego wyjścia jak tylko się zgodzić.
***
      Will spojrzał na widok za szybą samochodu, którym dojeżdżał do posiadłości nowej pani. Nigdy nie przypuszczał, że złamie obietnicę, którą złożyli sobie z Sebastianem. Jednak nie miał wyjścia. Przynajmniej starał sobie to wmówić. Najbardziej bolało go, że nie mógł pożegnać się z rodziną. Ale może to i lepiej, pomyślą, że nie żyje i po jakimś czasie o nim zapomną… Chciał, aby tak było. Nie przewidział, że jego malutka siostrzyczka zawsze i wszędzie go rozpozna…




No to mamy kolejny rozdzialik za sobą…
Cóż, ostatnio nie dość, że nie mam czasu z powodu studiów, to jeszcze jak chcę coś napisać, nie mam weny… No ale rozdziały mam do grudnia, więc może coś napiszę do tego czasu… Zobaczymy.
Na razie zapraszam za dwa tygodnie na rozdział „Rozdanie kart”.
Pozdro wszystkich czytelników :*

15 komentarzy:

  1. Niach, Will <3 Bez zbędnych wstępów przejdę dziś do komentowania :3
    Cóż, jak już wiesz, Will i Sebastian znacznie lepiej przyjęli wiadomość o nowym rodzeństwie niż ja -.-‘ A co bym teraz zrobiła bez Mikusia, no co? Q.Q Życie jest dziwne, serio.
    Za każdym razem, gdy czytam tekst o tym, czy niemowlak dużo płacze, chce mi się śmiać xD Ach, ci chłopcy! Nic nie wiedzą o życiu!

    Następna scenka jest jak żywcem wyjęta z mojego życia. Sama pomyśl, ja skończyłam szkołę, a Miki zaczął. Przerażające. On ledwie skończy sześć lat, a mi w następnym miesiącu stuknie dwudziestka D:
    Ale powracając do Willa, to smutne, bo nic nie wyjdzie z jego potencjalnych planów. O ile można nazwać to planami, raczej przypuszczeniami czy nadziejami. Taa, zamiast studiować i znaleźć sobie jakąś fajną, miłą dziewczynę, będzie miał przerąbane jako młody wampir ;( Lepiej by dla niego było, gdyby mnie nie spotkał T^T

    Pierwsza styczność Willa z małą przypomina mi to, jak ja pierwszy raz zobaczyłam Mikusia na żywo. Od razu go pokochałam całym serduchem Q.Q *ma ochotę pobiec na górę i przytulić swojego małego smyka*
    Ojciec tego trojga rodzeństwa to cham x_x Musiał coś załatwić w firmie? Dobre sobie!
    No proszę, mój Will wybrał siostrze imię xD Chciałabym się pochwalić tym samym, ale Mikołaja wybrała Kao. Ach, ta jej dziecięca miłość…

    To rozczulające, jak Vicky przybiegła do Willa na powitanie! Uwielbiam jak Miko tak robi. Albo chociażby wczoraj: wchodzę do dużego, siedzieli tam rodzice i Miko, który bawiąc się, wypalił „O, kochana Adunia!” Q.Q Mój mały szkrab <3
    „Młody”. Od razu słyszę „młoda” Twojego brata i to, jak my same z Kao czasami wołamy na Mika ^.^’
    Jeny, jak myślę o Oscarze i tylu jemu podobnych, mam ochotę coś rozbić albo sama nie wiem. To po prostu okropne, jak niektórzy potrafią być nieczuli. Odejść od żony i trojga niedorosłych dzieci, w tym jednego dwuletniego… Żal mi Danielle i jej dzieci. Nie dziwię się Sebastianowi i Willowi, że złożyli taką, a nie inną obietnicę, ale jak o tym myślę, to mi się płakać chce, bo Willowi życie ułoży się tak, a nie inaczej i będzie musiał złamać przysięgę…

    Ech, no i masz ci los. Wredna Aya wkroczyła i chcąc nie chcąc zniszczyła biednemu chłopakowi życie ;( W sumie nie dziwię mu się, że był zaintrygowany i w ogóle, ale kurczę, tak mi go żal ;(

    Moje biedne kochanie ;( Ech, ta wstrętna Eva no >.< Tak strasznie mi żal Willa. Przemieniony, samotny, zdruzgotany, zagubiony… Chociaż tyle, że nie chce nikogo krzywdzić i w taki… ludzki sposób podchodzi do tego, co się z nim stało…

    Taa, nie ma to jak przeprowadzka do Hiszpanii z dnia na dzień. Ale co innego mógł zrobić? Gdyby został, niechybnie by kogoś skrzywdził. Zapewne członka rodziny. Ależ to wszystko jest dobijające no T^T

    Ech, ten rozdział jest mi bliski z dwóch powodów: po pierwsze, jest o moim kochanym Willu, a po drugie, przywraca wiele wspomnień odnośnie Mikusia i powoduje, że mam ochotę zerwać się z miejsca i iść go wytulić. Może to głupie, ale cieszę się, że historia Willa jest w pewnym stopniu podobna do mojej. To słodkie!
    No, kończę. Komentarz nie jest długi, ale sam rozdział też nie, jakby nie patrzeć ^^’ Więc buziaki i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech no wiem życie jest dziwne... No ale cóż najważniejsze że Miko jest twoim słoneczkiem ^.^
      No cóż ten tekst jakoś tak wyszedł... po prostu pomyślałam czego taki nastolatek może się obawiać i proszę jest tekścik o płakaniu xD

      Ech no wiem sama bym się dziwnie czuła mają takie mała rodzeństwo *wzdycha* Ech no wiem w sumie oprócz tej złamanej obietnic to misie wydaje w historii Willa najbardziej dołujące T.T Oj tam będzie szczęśliwy :p No kiedyś tam ^ ^"

      No tak tatuś Willa Seby i Vicki to cham i kretyn... Hehe jak widzę ten rozdział wzbudza w tobie instynkt siostrzany xD Ech cóż ^ ^"

      Hahaha "młody" właśnie dlatego wykorzystałam xD

      No wiem mam takie same odczucie... Ech ja bym chyba na jej miejscu kompletnie się załamała T.T

      Oj nie przesadzaj to ni ty zniszczysz mu życie ale Eva T.T

      No wiem... Szczerze ja nie jego miejscu chyba bym miała siebie za potwora i chciał popełnić samobójstwo tylko pewnie zbyt bym się bała i jeszcze bardziej bym siebie nienawidziła... No cóż Will nie mógł inaczej di tego podejść toż wiadomo kim on będzie <3

      Kurcze ale wzruszyłam się Q.Q Nie no ciesze się że ten rozdział wywołuje w tobie tyle emocji i wspomnień odnośnie Mikusia Q.Q

      Dziękuje za komentarz kocha jest kochany (xD) :*

      Usuń
    2. Nom... Ech, co to by było bez niego? Jeszcze większy dół, jeśli chodzi o mnie.
      Aha xD

      Taa, ale mi szczęście x_x I tak będzie miał przerąbane x_x

      Instynkt siostrzany? Nieźle to nazwałaś xP

      Soka :P

      Co do zniszczenia życia, to i tak uważam, że to w dużej mierze przeze mnie. Bo gdybym go nie zaprosiła do siebie, Eva by go nie zobaczyła, nie wiedziałaby o jego istnieniu i tak dalej, i by go nie wykorzystała ;(

      Też bym chciała popełnić samobójstwo. Ale pewnie i tak bym nie umiała. Chociaż może...

      Ty się wszystkim wzruszasz :P

      Nie ma za co :P

      Usuń
    3. No wiem wiem kotek że tak pewnie by było T.T

      Oj no nie tak bardzo znowu w końcu nikt z jego rodziny nie umrze...

      No cóż słowotwórstwo jak się patrz xD

      Oj przesadzasz kochana to tylko zbieg okoliczności :*

      Oj ja bym ci kurna dała x_x Ech a tak na seria naprawdę martwię się o ciebie...

      Oj no cóż tak już mam ^.^'

      Usuń
    4. Obawiam się, że raczej na pewno.

      Jak to nie? A Ann? Bądź co bądź to też rodzina Q.Q

      Taa xP

      Nie przesadzam T____T

      Oj wyluzuj. Za bardzo się wszystkim martwisz (i kto to mówi...).

      Bynajmniej. Chociaż ja w sumie nie jestem lepsza ^^'

      Usuń
    5. Szczerze też tak myślę *wzdycha*

      Oj no ale bądź co bądź tak naprawdę to nie będzie jego córka... Po za tym nie będzie miał czasu na żałobę bo będzie miał pocieszanie ciebie na głowie *głośne westchnienie*

      No jak mam niby się nie martwić...

      No fakt lepsza nie jesteś :p

      Suzu

      Usuń
  2. Dzięki za info!

    Ah! Biedny Will! Kto by się spodziewał, że aż tyle przeszedł?? Normalnie za to podziwiam go jeszcze bardziej! Już nie mówiąc, że prawie się w nim zakochałam ^^"

    Świetna historia! Will będzie moją ulubioną postacią tej księgi! Zdecydowanie! A wraz z nim Michael Hell. Taki kontrast... Good boy and bad boy... xd

    Dzięki za komcia pod "Rankingiem..." ;) Jak Aya wspomniała, mogłabym napisać więcej tego typu rzeczy i chyba tak zrobię! ;) Świetnie się przy tym bawiłam :D

    Hahaha nie dziwię Ci się, że nie obejrzałaś całej "Czystej Krwi"! Nawet ja miałam z tym problemy, a pokochałam Erica z tego filmu xd
    Też uwielbiam "Pamiętniki..."! Choć zawiesiłam się na 3 sezonie... I na razie nie ruszyłam dalej... ;/ Szczególnym uczuciem darzę Damona <3
    Wiem! Jak mogli dać "Zmierzch" w kategorii horror??? To jest śmieszne po prostu.

    Ave!

    K.L.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytane, biorę się za komentarz ^^

    Po tym rozdziale nienawidzę Evy jeszcze bardziej niż wcześniej. Mam wrażenie, że gdybym tylko mogła, udusiłabym ją gołymi rękami. Jak ona mogła tak zrujnować życie Willa?! *oddycha głęboko, próbując się uspokoić, by nie obrzucić Evy wyzwiskami, które same cisną jej się na usta*
    Vicky jest przesłodka <3 Jak ja bym chciała taką małą siostrzyczkę... Heh... śmiać mi się chce, jak pomyślę o tym, jak reagują moi koledzy gdy w zasięgu ich wzroku znajduje się małe dziecko. To przerażenie w oczach, paraliż od szyi w dół... xD Zawsze, gdy na lekcjach rozmowy schodzą na temat rodzeństwa i ogólnie rodziny (a zdarza się to baaardzo często, a my podobno jesteśmy najbardziej zagadującą klasą w karierze niektórych nauczycieli) padają pytania typu "Chciałbyś mieć takiego miesięcznego braciszka albo siostrzyczkę?" większość odpowiedzi to: "Nieee!" kolejne pytanie brzmi: "Dlaczego?", a odpowiedź to oczywiście: "Bo lubię sobie pospać".
    Jak tak poczytałam sobie o ojcu Willa, to miałam ochotę coś (bądź kogoś) rozszarpać. Zostawić kobietę z trójką dzieci... tacy ludzie w ogóle nie powinni zakładać rodzin. W moich oczach jest po prostu tchórzem. Nie powiedział jej tego w oczy, po prostu, napisał kartkę- bo tak łatwiej. Równie dobrze mógłby napisać SMS-a o treści: "Danielle, chciałem odejść wcześniej, ale nie wystarczyło mi odwagi, by ci o tym powiedzieć, dlatego zabrałem swoje rzeczy, kiedy ciebie nie było i już mnie więcej nie zobaczysz.". Ja bym się zemściła. Znalazłabym go. Przeszukałabym każdy skrawek tej planety, nawet, gdyby miało mi to zająć resztę życia, ale gdybym już go znalazła, przeklinałby tamten dzień, w którym mnie opuścił i modlił się o to, żebym nie znęcała się nad nim zbyt długo... Cóż zawsze byłam mściwa ^^'

    Pozdrawiam- Andzik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też tak strasznie żal Will choć może dla tego kocham go jeszcze bardziej *tryb szurniętej romantyczki*
      No cóż Eva jest jaka jest *wzdycha* Jeszcze nie raz pokarze nam różne oblicza... Osobiście Eve trudno mi ocenić a dlaczego już niebawem...
      No tak Vicky jest kochana ^.^ Jak mam być szczera to też chciałbym mieć młodsze rodzeństwo dlatego dałam Willowi taka siostrzyczkę gdyż wzorowałam się na swoich wyobrażeniach xD
      Hehehe faceci już tak moją xD Cóż faceci muszą dorosnąć i zmądrzeć ^ ^"
      No cóż tatuś Willa jest chamem i tyle... Ech ja bardziej bym się załamała niż szukała zemsty ^ ^" Serio najprawdopodobniej wpadłabym w taką depresję że dramat... No ale co do twoje zemsty nie wątpię że potencjalna ofiara błaga by cię o wybaczenie xD

      Dzięki za opinie i pozdro :*

      Usuń
    2. Ja go nie kocham. Mi jest go tylko tak strasznie żal... Za to bardzo kocham narzeczonego Ayi ^^
      Eva jest straszna. Zło wcielone, diabeł w wampirzej skórze, ot co! Chyba nic n ie sprawi, że ja polubię...
      Faceci są przerażeni widokiem dziecka, bo sami są jeszcze dziećmi ^^'
      Każdy reaguje inaczej. Oj... zapewniam cię, że błagałby na kolanach, żebym skończyła z nim szybko... chociaż znając życie przeprowadziłabym na nim lekcję anatomii w podstawówce xD

      Pozdrawiam- Andzik

      Usuń
    3. Oj może wyraziłam się nie dokładnie mi chodziło że ja kocham go jeszcze bardzie dlatego że mi go strasznie żal ;) Hai hai wiem wiem że go kochasz i ucieszy cię to że w najbliższym czasie będzie go sporo xD
      Nie powiedziałam że ją lubię ;p po prostu nie potrafię jej tak na maxa znienawidzić *głośne westchnienie*
      No tak każdy jest inny... Hahaha mi byś mogła taką lekcję przeprowadzić bo za niedługo będę miała ćwiczenia z anatomii xD

      Usuń
    4. Bardzo mnie to cieszy, Suzu xD
      Ja jestem bardzo złym dzieckiem (co potwierdza proboszcz, większość nauczycieli i sąsiedzi) i znienawidzenie Evy przyszło mi bez trudu xD
      Ok, jak już się dowiem, gdzie się schował, to z przyjemnością przeprowadzę ci tą lekcję... gwarantuję, że nikt nie będzie tak dobrze przygotowany jak ty xD

      Usuń
    5. Hehehe tak myślałam xD

      Ech no cóż większość osób by to zrobiła ^.^' Ech ja nie potrafię jej znienawidzić ponieważ po części ją rozumiem -.-

      Hehehe jestem tego pewna xD

      Suzu

      Usuń
  4. Nowy rozdzialik "Whisper", specjalni dla ciebie Suzu, zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No i właśnie dlatego tak mnie kręcą! Przeciwieństwa się świetne! Poza tym... Mmmm... Lubię i brunetów i blondynów, więc... xd Mam do wyboru do koloru! xd

    Heh "Czysta krew" to taki serial, przy którym do końca nie można się nudzić xd Przynajmniej ja tam mam ^^ Ogólnie też chodzi o to, że to nie cukierkowa opowieść, a prawdziwy wampiryzm ociekający seksem. Dlatego ma rzesze fanów :D

    Damon jest BOSKI! Moja przyjaciółka do dzisiaj się ze mnie śmieje i z Boskiego Damona xd Taki nadałam mu przydomek ^^ I tak między nami zastało xd Więc jest tak: Boski Damon i Obłędny Eric (z "Czystej krwi"). Moje ideały, choć zupełne przeciwieństwa! xd

    Heh chodziło chyba o przyciągnięcie nastolatek. W końcu o to chodzi w "Zmierzchu". O to, by jak najwięcej osób przyszło na film. Żaden szanujący się fan gotyku nie obejrzy "Zmierzchu". A więc ktoś to musi robić i nabijać kieszeń reżyserowi i aktorom. A najlepiej postawić na nastolatków. Z resztą... czasy "Zmierzchu" przemijają. A wampiryzm znów odchodzi w zapomnienie.

    OdpowiedzUsuń