Igraszki uczuć
- Will-san, to wszystko nie jest takie, jak ci się
wydaje…
- Nie takie, jak mi się wydaje?! Więc niby jakie
jest?!
- Will, jesteś jednym z nas zaledwie od kilku
miesięcy, dla nas jesteś nieporadnym dzieckiem, które można tak łatwo
wykorzystać…
- Co masz na myśli?
- Eva-sama cię oszukała. Aya-sama nie
mogła cię przemienić, gdyż nie jest taka jak Kage-sama…
- Co takiego? Przecież ona jest czystokrwistą…
- Nie do końca…
***
Will westchnął
po raz setny, przypominając sobie rozmowę z Suzue Namizawą podczas przyjęcia
zaręczynowego Ayi Hiou. Czy naprawdę dał się tak łatwo omamić Evie Hell?
Oskarżał niewinną dziewczynę, podczas gdy odpowiedzialna za jego upadek była
osoba, której służył przez tak długi okres czasu? To, co opowiedziała mu
pokojówka, nie mieściło mu się w głowie. Ale przecież widział czarny tatuaż na
nadgarstku Ayi… Zacisnął dłonie w pięść na samą myśl o tym, jak bardzo był
naiwny.
Nagle
uświadomił sobie, jak bardzo miasteczko, którego ulicami się przechadzał,
leżało blisko jego rodzinnego domu. To odkrycie jeszcze bardziej go zirytowało.
Gniew spotęgował wampirzy głód, przez co jego dłonie i niemal całe ciało
zaczęły drżeć, a gardło opanował ogień. Zaklął w duchu. Przecież nie tak dawno
dostał od Evy posiłek, a już dotknęło go pragnienie?! Był wściekły na siebie,
że tak często potrzebował krwi. Ogarnęły go ogromne wyrzuty sumienia na
wspomnienie ostatniej ofiary. Zapewne niespełna czternastolatka o krótkich
miodowych włosach. Kiedy została wepchnięta do jego komnaty przez jakiegoś
służącego, od razu skojarzyła mu się z jego siostrą. Tak właśnie wyobrażał
sobie Vicky za kilka lat. Dziewczynka była przerażona, a w jej wielkich
szmaragdowych oczach zaczęły zbierać się łzy. Nim zdołał pomyśleć, rzucił się
na nią i wbił w nią kły. Chciał przestać i wymazać jej wspomnienia, by mogła
wrócić do domu, jednak jej krew była tak smaczna… Po kilkunastu minutach
trzymał jej martwe ciało w ramionach…
„Jestem
bestią...”, pomyślał i przełknął
ślinę, by choć trochę złagodzić ból. Jednak jak zwykle to nic nie dało. Jeszcze
raz zaklął w duchu i przyspieszył kroku.
***
Mała
dziewczynka szepnęła cichym głosikiem:
- Sebastianie,
braciszek się znajdzie, prawda?
Mężczyzna o
pięknych niebieskich oczach odstawił na chodnik siatkę, w której znajdowały się
liczne plakaty. Kucając, by zrównać się z dzieckiem i siląc się na pogodny ton,
odparł:
- Oczywiście,
że tak, Vicky. Zobaczysz, że wkrótce Will będzie z nami w domu -
dodał, przytulając blondyneczkę, po czym uśmiechając się do niej, rzucił - Ale
żeby tak było, musimy bardzo się starać i porozwieszać jak najwięcej plakatów,
a ty mi w tym pomożesz, prawda?
Pięciolatka
energicznie pokiwała główką i przytuliła się do starszego brata. Było już
ciemno, ale mała koniecznie chciała pomóc Sebastianowi - wierzyła, że dzięki
temu odnajdzie się jej kochany brat. Rodzeństwo przemierzyło kilka następnych
uliczek, naklejając na słupach, murach i gdzie się tylko dało plakat ze
zdjęciem sympatycznie wyglądającego blondyna o niebieskich oczach i z delikatnym uśmiechem na twarzy. W pewnym momencie,
gdy dziewczynka podawała szatynowi kolejny plakat, zerknęła na ulicę, gdzie
zobaczyła chłopca zaciskającego dłoń i mającego zbolałą minę. Natychmiast go
rozpoznała. To był jej ukochany braciszek! Upuściła ogłoszenie, które trzymała
w rączce i pobiegła w jego stronę, nie słysząc nawoływań i przerażonego głosu
swojego opiekuna. Gdy nareszcie się do niego dostała, przyczepiła się do jego
nogi i krzyknęła uradowana:
- Braciszku,
tak bardzo tęskniłam!
Młodzieniec
widocznie był zbyt zamyślony, by ją wyczuć, więc gdy spojrzał na małą osóbkę
przyczepioną do jego nogawki, niemal zaczął krzyczeć. Dziecko rozpłakało się i
bełkotało bez ładu i składu, a Will poczuł taką radość w sercu, że mógł
nareszcie zobaczyć swoją malutką siostrzyczkę, że natychmiast zapomniał o swoim
głodzie i niewiele myśląc, pogłaskał ją po główce i z czułością szepnął:
- Vicky,
siostrzyczko, tęskniłem za tobą.
Na te słowa
blondynka puściła go i zadzierając głowę, by móc na niego spojrzeć, poskarżyła
się ze łzami w oczach:
- Czemu tak
długo cię nie było, skoro tęskniłeś?
Wampir jeszcze
raz pogłaskał siostrę po włosach i biorąc ją na ręce, mruknął jej do ucha:
- Bo nie
mogłem… Bardzo cię kocham, Vicky…
Wtedy stało się
coś, czego najbardziej obawiał się Will od chwili, gdy stał się wampirem. Jego
oczy pod wpływem słodkiego zapachu krwi pulsującej w żyłach siostry przybrały
odcień czerwieni, a jego samego opanowała żądza posilenia się nią. Mocno objął
wtuloną w niego dziewczynkę i zbliżył swoje wargi do jej bladej szyjki.
„Co ja robię?!
Nie mogę przecież zrobić krzywdy własnej siostrze!”, krzyczał w myślach, jednak jego wampirza natura już zdołała
przejąć nad nim kontrolę, będąc głuchą na jego rozpaczliwe próby jej
stłumienia. Już miał wbić kły, gdy niespodziewanie usłyszał dobrze znany sobie
głos.
- Will, to
naprawdę ty?!
To właśnie
uratowało go przed popełnieniem tak strasznego czynu. Nigdy by sobie nie
wybaczył, gdyby zrobił coś swojej ukochanej siostrzyczce. Kiedy w kilka sekund
całkowicie oprzytomniał i nieco przytłumił głód, oderwał od siebie pulchne rączki
pięciolatki i stawiając ją na ziemi, mruknął:
- Raczej nie,
Sebastianie… Nie jestem Willem, którego znałeś.
Mężczyzna
spojrzał na niego, po czym odparł kompletnie ogłupiały:
- Co ty gadasz?
Czy ty wiesz, jak się o ciebie martwiliśmy z mamą?! Will, co się z tobą, do
diabła, działo?! Czemu nie wróciłeś?!
Nie spoglądając
na brata, lecz gdzieś w bok, chłopak szepnął:
- Mówiłem ci,
że Will, którego znałeś, to nie ja…
Po tych słowach
odwrócił się i chciał iść dalej, ale mężczyzna złapał go za nadgarstek i warknął:
- Will, co to ma znaczyć?! Nie możesz tak
po prostu odejść jak nasz ojciec! Do diabła, nie możesz zrobić tego mamie!
Wampir wyrwał rękę i posyłając bratu
mordercze spojrzenie, mruknął:
- Puść mnie. William Clark nie żyje…
Nie czekając na żadną reakcję, odwrócił
się i ruszył przed siebie. Kątem oka zobaczył przerażone oczy młodszej siostry
i zdruzgotany wyraz twarzy starszego brata.
Will wiedział, że to było najlepsze
wyjście dla jego bliskich. Nie chciał narażać ich na niebezpieczeństwo, więc musiał
z nich zrezygnować. Choć serce mu się krajało, nie mógł z nimi zostać.
Następnych kilka godzin
spędził na samotnym wałęsaniu się po miasteczku, przypatrując się ludziom
dookoła i rozmyślaniu nad wszystkim, co go ostatnio spotkało. W końcu
postanowił wrócić do posiadłości, w której przebywał od czasu zaręczyn Ayi. Po
pierwsze, chciał wreszcie porozmawiać ze swoją panią, a poza tym musiał w końcu
zaspokoić swoje pragnienie. Eva wyjechała ze swoim bratem do Rosji - ponoć w
jakichś rodzinnych sprawach - następnego dnia po przyjęciu, dlatego nie miał
jak z nią wcześniej porozmawiać, ale słyszał od jednego ze służących, że ma
dziś wrócić. Faktycznie, gdy zjawił się w posiadłości, panna Hell już tam była.
Bezceremonialnie otworzył drzwi do jej pokoju i spoglądając na siedzącą przed
lustrem wampirzycę, podniesionym głosem zaczął:
- Eva, okłamałaś mnie, prawda?!
Nie odrywając spojrzenia od swojego
odbicia, dziewczyna spokojnym tonem odparła:
- O, Will, kochanieńki, witaj! Dlaczego
tak naskakujesz na swoją panią, złotko?
Blondyn zacisnął dłoń w pięść i przez
zaciśnięte zęby warknął:
- Przestań udawać! To ty mnie
przemieniłaś, prawda?! Wiem, że Aya nie mogła tego zrobić, bo nie jest
prawdziwą czystokrwistą!
Eva obróciła się do młodzieńca i
spoglądając na niego nieco zirytowana, rzuciła:
- Aha, więc wiesz, że cudowna panienka Aya
jest tylko wstrętnym wybrykiem natury? - Po czym przeszywając Willa lodowatym
spojrzeniem i diabelsko się uśmiechając, oznajmiła - To było naprawdę zabawne,
zabrać jej zabawkę sprzed nosa. Bo tym właśnie dla nas jesteś: zwykłą, nic
nieznaczącą zabawką, Will.
Clark był zszokowany jak nagle dziewczyna,
którą miał przed sobą, się zmieniła. Jej twarz, do tej pory pogodna i
sympatyczna, zrobiła się diaboliczna, podobnie jak głos, który wcześniej był
uprzejmy, a teraz przesączony jadem. Zachodził w głowę, jak mógł tak łatwo dać
się zwieść. W końcu odezwał się głosem pełnym pogardy.
- A ja myślałem, że mi pomagasz… To
ohydne, co zrobiłaś!
Na te słowa Eva podeszła do niego i
patrząc w jego błękitne oczy, zapytała:
- Tak, wiem o tym. I co z tym zrobisz? To ja zaatakowałam cię w tamtej
uliczce i to moja krew zrobiła z ciebie wampira. Tylko powiedz
mi, czy to coś zmienia w twojej sytuacji? Nie, mój drogi… Potrzebujesz krwi, a
ja ci jej dostarczam, dzięki czemu nie musisz zabijać, nie możesz wrócić do
rodziny, gdyż prędzej czy później rzucisz się na nich i pewnie będziesz w takim
amoku, że ich zabijesz, więc nie pozostaje ci nic innego jak zostać ze mną.
Poza tym… - Przerwała na moment, by zbliżyć się do jego ucha i wyszeptała -
Jesteśmy związani krwią… Więc nie tak łatwo będzie ci zerwać łączącą nas więź.
Młodzieniec nie był w stanie nic
odpowiedzieć. Chciał zaprzeczyć Evie, ale zdał sobie sprawę, że to, co
powiedziała, było prawdą. Przez nią nie mógł wrócić do normalności, ale bez
niej nie potrafił już żyć, by nie zabijać. Jedyne, na co było go stać, to
zwieszenie głowy i zaciśnięcie dłoni w pięść. Panna Hell spojrzała na chłopaka
ze znudzeniem, po czym beznamiętnym głosem rzekła:
- Widzę, że dotarło do ciebie, że nie
jesteś w stanie nic zrobić. - Podnosząc jego podbródek, mruknęła - Musisz zostać
ze mną, skarbie, w przeciwnym razie staniesz się mordercą. Młode wampiry takie
jak ty są szczególnie niebezpieczne, nie potrafią jeszcze nad sobą panować. - Przerwała na moment i uśmiechając się kpiąco,
zaczęła - Zresztą przecież o tym wiesz. Słyszałam o ostatniej dziewczynie… Miała na imię
Victoria i miała trzynaście lat…
„Victoria…
Vicky… Tak podobne imiona… Nie, to niemożliwe!”, pomyślał przerażony. Jego pani
tymczasem musnęła jego policzki wargami, a on był zbyt przejęty, by ją od
siebie odepchnąć. Po pocałunku wymruczała szeptem:
- Bądź więc grzecznym chłopcem i idź zająć
się swoimi sprawami. - Zamilkła na chwilę, a potem, patrząc w jego przerażone
oczy, rzuciła z uśmiechem - Poza tym w twoim pokoju czeka na ciebie
niespodzianka. Widać, kochanie, że jesteś głodny, a pewna miła
dziewczyna chętnie cię nakarmi.
Will nie miał już siły tego słuchać. Czuł,
że jeżeli dalej będzie tak stał, to zaraz zwariuje. Nic nie mówiąc, odwrócił
się gwałtownie i zaczął kierować się do drzwi. Nim wyszedł, usłyszał
napomnienie Evy:
- Tylko bądź ostrożniejszy i jej nie
zabij. Nie po to ci je sprowadzam, kochanie…
Ze zbolałą miną i rozdartym sercem wyszedł
z pokoju, mijając w drzwiach Michaela. Nie spojrzał na niego, nie był w stanie.
Pobiegł prosto, nie oglądając się za siebie.
Michael wszedł do komnaty siostry i
westchnął.
- Wszystko gotowe, więc jeśli chcesz, już
dziś możesz wracać do Hiszpanii razem ze wszystkimi swoimi służącymi. - Po czym dodał z delikatnym uśmiechem - Wiesz,
siostrzyczko, jesteś naprawdę niemiła dla swych podwładnych, nie musiałaś tak
ostro potraktować tego dzieciaka.
Dziewczyna spojrzała na arystokratę i
uśmiechając się zawadiacko, odpowiedziała:
- Oj tam, oj tam, nie przesadzaj, mogłam
być bardziej niemiła. Poza tym ja cię nie pouczam, jak masz postępować ze
swoimi panienkami. - Podeszła do brata i przewracając go tak, by upadł
na posłanie, nachyliła się nad nim i szepnęła rozbawiona - W ogóle to
powinieneś być mi wdzięczny, że zabawiam się z tym młodzikiem, bo przyłapałam
twoją przyszłą żoneczkę, jak robiła sobie z niego niezłą ucztę i sądząc po jej
wdzianku, nie zamierzała poprzestać tylko na tym… Hm, a może ona go nawet kocha?
- rzuciła chichocząc.
Michael złapał Evę za ramiona i gwałtownie
ją od siebie odsuwając, warknął:
-Ev, nie gadaj głupot. Aya nie mogłaby
pokochać kogoś takiego jak on i to jeszcze gdy był człowiekiem. Przecież to
śmieszne.
- Braciszku, a dlaczego by nie? Może ma to
w genach - rzuciła ironicznie, wzruszając przy tym ramionami.
- Ev, dobrze wiesz, że to nie ma nic do
tego, ty się na niej uwzięłaś - mruknął, na co dziewczyna nachyliła się nad nim
i muskając wargami jego policzki, wymruczała mu do ucha:
- Michael, naprawdę nie rozumiem, czemu
chcesz taką dziwaczkę, skoro możesz mieć prawdziwą arystokratkę…
Wampir uśmiechnął się pod nosem, po czym
stwierdził:
- Siostrzyczko, czy tobie aby nie za
bardzo szaleją hormony? Jak masz ochotę się zabawić, to przykro mi bardzo, ale
będziesz musiała zadowolić się swoimi sługusami, nie jestem taki jak nasz
ojciec, nie mam ochoty na własną siostrę.
Wampirzyca podniosła głowę, by spojrzeć na
Michaela i odparła kuszącym głosem:
- No wiesz co…? A ja myślałam, że choć
troszkę ci się podobam, ranisz mnie, braciszku… - Po tych słowach nachyliła
się, by go pocałować, ale chłopak momentalnie obrócił ją na plecy i podpierając
się łokciami w taki sposób, że znajdował się nad nią, stwierdził:
- Mówiłem, że nie jestem taki jak ojciec. - Po chwili szepnął - Ale nie przejmuj się, jesteś
niczego sobie.
Po tych słowach zbliżył się do jej ust,
lecz w ostatniej chwili zamiast nich ucałował jej czoło i uśmiechając się
zawadiacko, wstał i bez słowa ruszył w stronę drzwi, zostawiając siostrę na
łóżku.
Po kilku sekundach, gdy pierwszy szok
minął, Eva wstała gwałtownie i chwyciwszy wazon stojący na szafce tuż przy łóżku, rzuciła nim w
oddalającego się brata, krzycząc:
- Jesteś kretynem, wiesz?!
Mężczyzna przechylił głowę, przez co antyk
uderzył o ścianę i roztrzaskał się na drobne kawałeczki, rozpryskując wokoło
krople wody i płatki róż.
- Oj, Ev, nie złość się tak, to szkodzi
urodzie - rzucił, spoglądając przez ramię na rozwścieczoną brunetkę, po czym
znów ruszył do wyjścia. Na te słowa dziewczyna wrzasnęła:
- Zamknij się, idioto! Zobaczysz, będziesz
tego żałował! Niech tylko panna „cudowna Aya” ci się znudzi!
Nic już nie mówiąc, Michael wyszedł z pokoju, a wampirzyca rzuciła
jeszcze poduszką, która uderzyła o zamykające się drzwi, po czym opadła na
posłanie i zacisnęła dłonie na pościeli, tępo wpatrując się w baldachim.
„Jak ja jej nienawidzę! Chociaż tyle, że
będzie cierpiała jeszcze bardziej niż ja…! Czemu wszyscy są nią tak
zachwyceni?! Moja matka, Michael! To tylko wybryk natury! Jestem od niej
stokroć lepsza! Więc czemu…? Czemu?!”
Te myśli
sprawiły, że w zielonych oczach panny Hell zabłysły łzy wściekłości i goryczy.
Nigdy tego nie rozumiała. Była prawdziwą arystokratką, pochodziła z pierwotnej
rodziny, jej rodzice byli najbardziej szanowanymi wampirami w społeczności,
była piękna, mogła mieć każdego na skinienia palca, a i tak czuła się gorsza od
jakiegoś wybryku natury, którego matką był tylko zwykły, nic nieznaczący
człowiek. Była tak wściekła, że nie zwróciła uwagi na to, że ktoś wszedł.
Zorientowała się dopiero, gdy usłyszała dziewczęcy głos.
- Panienko, coś się stało? Słyszałam
jakieś hałasy.
Eva usiadła na brzegu łóżka i przeszywając
wzrokiem na oko szesnastoletnią dziewczynę o czekoladowych włosach, mruknęła:
- Czy ja w ogóle pozwoliłam ci tutaj
wchodzić bez żadnego pozwolenia?
Twarz pokojówki przybrała grymas lęku, a
jej usta wyszeptały:
- Nie, ale…
- Właśnie, więc po cholerę tu wchodziłaś?
- przerwała jej zimnym głosem, po czym wstała i podchodząc do stojącej z przerażenia
na baczność szatynki, dodała - Ale skoro tu jesteś, to weź się za sprzątanie,
bo tylko do tego się nadajesz.
Nie czekając na jakąkolwiek reakcję
służącej, Eva wyszła, trzaskając drzwiami.
Była wściekła. Miała ochotę rozbić
wszystko w drobny mak. Wiedziała, że w takim stanie pomoże jej jedno. Małe
polowanie i zabawa z jakimś przystojnym małolatem…
***
Michael patrzył, jak jego siostra wsiada
do ekskluzywnej limuzyny, a jej dwóch służących pakuje wszystkie walizki do
bagażnika. Przez to, że Eva wczoraj zniknęła na bardzo długo, do Hiszpanii wracała
później niż zamierzano. Mógłby ją po prostu teleportować do hiszpańskiej
posiadłości, ale Eva nigdy nie lubiła, gdy to robił. Wolała normalne środki
transportu. Kiedy dostrzegł opierającego się o drzewo chłopca, warknął i
zacisnął dłoń w pięść. Musiał przyznać, że chłopak był przystojny. Miał
niewinną twarzyczkę o pięknych błękitnych oczach, a jego złote włosy sprawiały,
że przypominał anioła. Zaczął się zastanawiać, jak mógł wyglądać, gdy był
jeszcze człowiekiem. Ku swojemu niezadowoleniu, uświadomił sobie, że nawet
przed przemianą był pięknym młodzieńcem.
A jeżeli Eva mówiła prawdę…?
Na samą myśl o tym poczuł, jak wzbiera w
nim furia. Gdy Will i reszta poddanych jego siostry wsiadła do samochodu,
usiadł za biurkiem i odchylając się w tył, zaczął wpatrywać się swymi ognistymi
oczami w sklepienie gabinetu.
- Jeżeli
to prawda… Nie zdobędę serca panny Hiou, jeżeli już kogoś kocha… - mruknął sam do siebie w zamyśleniu.
Michaelowi nie zależało jedynie na ciele młodej dziedziczki. Oczywiście pragnął
jej, odkąd ta zaczęła wyglądać jak prawdziwa kobieta, ale chciał czegoś jeszcze… Chciał, by Aya obdarzyła go uczuciem. Chciał zobaczyć
ten sam blask w jej szarych oczach na jego widok jak wtedy, gdy była małą
dziewczynką. Jeżeli ten młokos będzie przeszkodą, to go zabije. Aya Hiou
należała do niego i tylko do niego.
Wreszcie, po kilku minutach gorączkowego
rozmyślania, wstał i ruszył poinformować swojego kamerdynera, że wychodzi i nie
wie, kiedy wróci. Pięć minut później był pod japońską posiadłością rodu Hiou.
- Witam w rezydencji Hiou, słucham? -
rzekł zwykły wampir o stalowych oczach.
Michael uśmiechnął się, lecz nim zdołał
odpowiedzieć, zauważył go jasnowłosy wampir, który podszedł do drzwi i warknął:
- Po co tu przeszedłeś?
Brunet
uśmiechnął się i wbijając spojrzenie w arystokratę, odparł spokojnie:
- Cóż, Kage, to chyba proste. Chce
zobaczyć się z moją narzeczoną.
Mężczyzna spojrzał na niego ze
wściekłością i rzucił podniesionym głosem:
- Dałbyś jej spokój! Powinno wystarczyć ci
to, że już niebawem zostanie twoją żoną!
Hell spojrzał groźnie na jasnowłosego, po
czym mruknął:
- Aya to moja narzeczona i nie tobie decydować,
co mi wystarcza, a co nie.
- Michael, jeżeli… - zaczął Kage, jednak
przerwał mu głos jego córki, która nie wiadomo kiedy pojawiła się na schodach w
obecności jakiejś brunetki nieco do niej podobnej.
- Tato, spokojnie… - Zeszła ze chodów i
podchodząc do ojca, dodała - Nic na to nie poradzimy. Jestem jego narzeczoną.
Nie martw się, jest dobrze. - Po tych słowach ucałowała go w policzek i
zwróciła się do Michaela - Skoro chcesz ze mną porozmawiać, chodźmy do ogrodu.
Nim Kage zdołał chociażby otworzyć usta,
córka wyminęła go i młodego Hell, by skierować się w stronę ogrodu. Brunet posłał
Kage triumfalny uśmiech i ruszył za dziewczyną.
- Ślicznie
wyglądasz - rzucił, gdy szli kamienną ścieżką pośród drzew wiśni i wspaniałych
krzewów. Aya zatrzymała się i obracając się w jego stronę, poważnym tonem
powiedziała:
- Daruj sobie
te komplementy, dobrze? Nie mam ochoty ich wysłuchiwać. Zgodziłam się na
rozmowę tylko dlatego, by ojciec nie musiał się denerwować.
Mężczyzna
uśmiechnął się pod nosem i podchodząc do niej tak blisko, że dzielił ich
zaledwie centymetr, rzucił:
- Myślałem, że
kobiety lubią, gdy wychwala się ich urodę?
- Nie, jeżeli
robi to ktoś taki jak ty - odparła ze spokojem, patrząc rozmówcy prosto w oczy.
Michael
odgarnął kilka kosmyków, które z powodu lekkiego wiatru zasłaniały jej twarz,
po czym przeszywając ją spojrzeniem, zapytał:
- Dlaczego
jesteś dla mnie taka niemiła? Czyżbyś kochała kogoś innego?
Aya przez
chwilę patrzyła na niego zaskoczona, po czym prychnęła:
- Naprawdę
oczekujesz, że będę szczęśliwa z powodu tego, że spędzę z tobą resztę życia?
Poza tym, co cię tak nagle zainteresowały moje uczucia? Gdy zmuszałeś mnie, bym
zgodziła się na ślub, jakoś one cię nie obchodziły…
- Oj przestań,
gdybym tego nie zrobił, sama nigdy byś się nie zgodziła, a poza tym nie
odpowiedziałaś na moje pytanie. Jesteś zakochana czy nie? - mruknął uśmiechając
się.
- A dziwisz mi
się?! Jak mogłabym chcieć za ciebie wyjść?! Myślisz, że nie wiem o tym, ile
osób skrzywdziłeś razem ze swoją rodziną, począwszy od moich bliskich?! A
jeżeli tak bardzo cię to interesuje, to nie, nie jestem w nikim zakochana!
Michael pchnął
Hiou na najbliższe drzewo i opierając rękę nad jej głową, zaczął wpatrywać się
w jej szare tęczówki.
Tak bardzo jej
pożądał. Te jej wielkie oczy, obecnie rozszerzone ze strachu i zaskoczenia. Te
malinowe usta, teraz lekko rozchylone. Jego ciało dotykało jej ciała i aż czuł,
jak szaleńczo bije serce w jej piersi. Miał największą ochotę, by zedrzeć z
niej ubranie i wreszcie mieć jej delikatną postać w swoich ramionach. Od tak
dawna o tym marzył… Doskonale wiedział, że nic ani nikt by go przed tym nie
powstrzymał. Jednak zdawał sobie również sprawę z tego, że Aya jest jak kwiat,
który, gdy zerwie się go zbyt wcześnie, również zbyt szybko zwiędnie. Ostatkiem
sił powstrzymał się i mruknął:
- Nie bądź
dziecinna. Jestem wampirem i taka jest moja natura. Zresztą nie tylko moja,
tyle że ja nie odrzucam jej jak ty i twój ojciec.
Arystokratka
zaczęła się wyrywać, jednak silny uścisk czystokrwistego uniemożliwił jej
wyswobodzenie się, więc jedyne, co mogła zrobić, to wrzasnąć:
- To nieprawda!
Wampiry nie muszą być takie, jak ty i twoja rodzina! Jesteś okropny!
Michael
westchnął, po czym nachylił się, ucałował brunetkę w szyję, by po chwili
wyszeptać jej do ucha:
- Kochanie, nie
przesadzaj, nie jestem taki zły… Gdybym chciał, mógłbym teraz wziąć cię siłą i
nawet twój ojciec niewiele mógłby zrobić. Wystarczyłoby, że przeniósłbym nas do
mojej posiadłości. Poza tym nie zrobię sobie z ciebie jakiejś zwykłej kochanki,
lecz prawowitą żonę. Jak więc widać, mogłem postąpić znacznie gorzej… -
Podniósł jej podbródek, by musiała na niego patrzeć i dokończył - Pamiętaj o
tym, dobrze? Potrafię być miły, ale jeżeli nie będziesz tego doceniała, czeka
cię kara.
Przez kilka
chwili Hell wpatrywał się w zlęknioną twarz narzeczonej, aż w końcu, lekko się uśmiechając, nachylił się i mocniej na nią
napierając, wpił swoje usta w jej lekko rozchylone wargi. Aya był na tyle
oszołomiona, że nawet nie próbowała go przed tym powstrzymać.
- Do
zobaczenia, kochanie. I przemyśl to, co ci powiedziałem, bo już niebawem
będziesz moja, czy tego chcesz, czy nie - rzekł, po czym puścił rozdygotaną
wampirzycę i ruszył przed siebie.
Uszedł kilka
kroków i teleportował się do swojej posiadłości.
***
Michael usiadł
na łóżku w swoim pokoju i uśmiechnął się pod nosem.
„Więc moja
droga narzeczona nie kocha tego małolata.”
Sam nie
wiedział, jakim cudem powstrzymał się w stosunku do Ayi od czegoś więcej niż
pocałunek, ale udało mu się to. Jak na razie musiały mu wystarczyć jakieś
zwykłe pokojówki i inne arystokratki, które z chęcią się z nim zabawiały. Już
nie mógł się doczekać, gdy mała, słodka, bezbronna Aya-chan znajdzie się w jego
sypialni…
Dobra, dziś krótko...
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba ^.^'
Dedykacja dla Ayi ;p Bliźniaczko, wiem, wiem, że kochasz ten rozdział xD
Następny rozdział będący dodatkiem o tytule "Braterska obietnica" za dwa tygodnie, zapraszam.
Suzu
Ach, kocham ten rozdział ze względu na występowanie w nim pewnych ciach xD <3
OdpowiedzUsuńDobrze, na początek mój słodki aniołeczek. Cieszę się, że Suzu mu powiedziała, jak to wszystko wyglądało naprawdę, bo dzięki temu w pewien sposób odzyskałam dobre imię, przynajmniej jeśli chodzi o to, co myśli o mnie Will. Z drugiej strony, jest mi go strasznie żal! Zostać tak oszukanym i wykorzystanym… Ale, pomijając wampirzą otoczkę, takie rzeczy niestety zdarzają się w prawdziwym życiu nazbyt często. I dziw się tu, człowieku, że ktoś nie chce zaufać innym…
Ech, i to zmaganie się z nieludzkim pragnieniem… To okropne, że aby przeżyć, trzeba krzywdzić innych. Ale cóż, ludzie (tudzież wampiry) to najgorsi drapieżnicy. Zresztą o ile dobrze pamiętam, rozmawiałyśmy na ten temat z moim dziadkiem, nie? Jakby nie patrzeć, to ludzie są największymi potworami. Przerażające… Tym bardziej, iż wielu spośród nas ma się za tych „najlepszych” i uważa, że wszystko im wolno…
Konieczność rozstania z rodziną to chyba najgorsze, co może się przydarzyć, szczególnie jeśli jest się do niej przywiązanym. Wzruszający jest fakt, że Sebastian i Vicky wciąż szukali Willa. Ale na miejscu tego ostatniego też nie byłabym w stanie wrócić, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że mogę skrzywdzić najbliższe mi osoby… To straszne. A do tego jeszcze ta przeszłość… Ale o tym w następnym rozdziale.
Ech, tak więc doszłam do Evy. To niewiarygodne, jaka ona potrafi być wredna. Problem w tym, że nie mogę jej znienawidzić w stu procentach, bo jest mi jej żal, mimo wszystko. Co nie zmienia faktu, że mam ochotę wbić jej sztylet w serce za każdym razem, kiedy atakuje słownie kogoś z mojej rodziny albo Willa. Kurczę no, rozumiem, może mieć dziewczyna kompleksy, ale żeby tak się wyżywać na otoczeniu? No dobra, w sumie głównie na mnie i na moich bliskich, bo właściwie to ja jestem jej number one jeśli chodzi o znienawidzone babsztyle, ale dobra. W każdym bądź razie to straszne, co zrobiła Willowi. Biedny chłopak. A do tego jeszcze ta sprawa z Victorią… Wyrafinowane okrucieństwo ze strony Ev, ot co.
Okej, przechodzę więc do mego boya numer dwa, czyli totalnego przeciwieństwa Willa, demona prosto z piekła.
Po pierwsze, napomknę, że scenę z mijaniem Michaela przez Willa mam tuż przed oczami. W zwolnionym tempie i te rzeczy, jak w filmie czy anime. O rany.
Ech, Eva i te jej skłonności do kazirodztwa x_x Pozostawmy to bez komentarza. Może i jest to w dużej mierze podyktowane przez zwykłą zazdrość, ale jednak… Mniejsza z tym. W każdym razie… W sumie nie wiem, w jaki sposób to ująć. Ta scenka na swój mega porąbany sposób jest dość słodka. W sensie że M. mimo wszystko się nie skusił na propozycję Ev i w jakiś sposób mnie „obronił” (mówię tu o tym tekście o tym, że Ev się po prostu na mnie uwzięła). Taak, wiem, to naciągane, ale co zrobić, zbyt wielka ze mnie romantyczka. A do tego mająca pociąg do takich czarnych bohaterów x_X Ach, no i nie zapomnijmy o całusie w czółko! xD Epic fail for Ev!
Hm, wybuch złości Ev skojarzył mi się trochę z „nadpobudliwością” Katherine ^^’ Obie niezadowolone, obie wkurzone… Niby mają do tego prawo, ale cóż… To nie jest jedyny sposób na załatwianie swoich spraw.
Hehehe, czyżby ktoś był zazdrosny o swoją narzeczoną? xD Nie ma to jak gapienie się na gościa, który być może spodobał się przyszłej żonie…
Usuń„Chciał zobaczyć ten sam blask w jej szarych oczach na jego widok jak wtedy, gdy była małą dziewczynką.” -> jakie to jest, kurka, słodkie! Tak, wiem, jestem nienormalna, zdaję sobie z tego sprawę. M. to totalny cham i egoista, ale mimo wszystko… Ech, wiesz jak jest ^^’
Ten to ma dobrze. Kilka sekund i jest na drugim końcu półkuli x_x Nam by się to przydało, co nie? -.-
Mój biedny, kochany tatuś Q.Q Nie no, nie wyobrażam sobie być na jego miejscu ;(
Spoko, Michael strzela komplemencikami, a ja pewnie w środku umieram x_x Serio, można by się zaszlachtować z takim narzeczonym. Pozornie wszystko ładnie, pięknie, a gościu myśli tylko o tym, jak usidlić i uzależnić od siebie małą, niewinną istotkę. Oburzające T^T
Nie wiem, może głupio czy dziwnie to zabrzmi, ale dobrze, że dałaś tu tę wstawkę o pożądaniu i… eee… no wiesz. Chodzi o to, że, hm, taki facet jak M. raczej by się nie powstrzymywał ot tak sobie, a tu jest wyjaśnienie. Dobra, zakręciłam chyba to wszystko, ale może zrozumiesz, o co mi chodzi.
Nikt nie rodzi się zły, wszystko zależy od danej osoby, choć wychowanie, środowisko i geny też pewnie robią swoje. Niemniej jednak, tak jak moja opowiadaniowa wersja uważam, że wampiry (a w prawdziwym życiu ludzie) nie muszą być takie, jak nakazują stereotypy i inne takie.
Hm, no i mamy tekścik Michaela o tym, że „nie jest taki zły”. Fakt, mógł postąpić gorzej. Co jednak nie zmienia faktu, że krzywdzi wiele osób… Aa, no i nie zapomnijmy o pierwszym ostrzeżeniu: „Potrafię być miły, ale jeżeli nie będziesz tego doceniała, czeka cię kara.” Taak. Do trzech razy sztuka, hę? Rety, to wszystko już niedługo D:
Buzi-buzi. Szkoda, że nie z Willem Q.Q
Heh, w ostatniej scence, a właściwie w dwóch pierwszych akapitach, M. skojarzył mi się z dzieckiem. Taki zadowolony z błahego (jakby nie patrzeć - w końcu on może wszystko) powodu…
Za to ostatnie zdanie jest przerażające D: Pozostawię to bez komentarza… *idzie się powiesić na wieszaku z Bobem Budowniczym*
Tymi słowy dotarłam do końca tego jakże zacnego rozdziału traktującego o moich chłopcach. Kurka, żeby się taki Will w prawdziwym życiu trafił no T^T Może pokolorowałby chociaż cząstkę mojego szaroczarnego świata na nieco bardziej pozytywne i żywe kolory…
No nic, dzięki za rozdział. Buziaki,
Ai-chan
Tak, tak wiem że kochasz chłopców z tego rozdziału xD
UsuńWiem, wiem kochana że takie rzeczy się zdarzają ale pamiętaj że w życiu są ludzie którym warto zaufać...
Tak pamiętam tą rozmowę... No cóż jak powiedziałam ludzie mogą być cudowni bądź gorsi niż zwierzęta... Taaa cóż niektórym przydałoby się obiektywne spojrzenie na siebie...
Cóż co do histori Willa mam takie samo zdanie jak ty *wzdycha*
Ech szczerze co do Evy mam takie uczucia jak ty... Jeżeli mam być szczera kreując tą postać chciałam pokazać że każde zło ma swoje przyczyny i tak naprawdę nikt nie jest z gruntu zły... Ech co do Victori to powiem tak jestem sobą przerażona...
Ech szczerze? Ja też tak to widzę ^.^" Ech i jeszcze coś czego nie ma. Ja wyobrażam sobie że M. obrócił się na ułamek sekundy za Willem Q.Q
Tak, tak wiem że to jest nieco słodkie ^ ^"
Hmm w sumie fakt obie te bohaterki są do siebie podobne pod pewnymi względami ^ ^"
Ech jeżeli o mnie chodzi to ten tekst po prostu wielbię i ubustwiam Q.Q Ech więc jak widzisz nie tylko ty masz skłonności do zbytniego romantyzmu x_x
Ech no fakt wam to by się teleportacja przydała ^ ^" No ale spoko już za jakiś czas będziesz mogła powykorzystywać do tego pewną buntowniczkę ^ ^'
Ech jak wiesz mi też żal jak diabli Kage Q.Q
Ech no tak ty umierałaś ze strachy T.T
No wiem wiem dlatego to dałam... Ech mam nadziej że nie zrobię z niego zbyt dobrego chłopca -.- Ech no wiem ja też tak nie uważam... Zresztą na działce o tym gadałyśmy...
No cóż przestrogi na niedużo się zdadzą x_x No wiem trochę mnie to przeraża x_x
Ty no fakt zachował się jak dziecko O.O
No wiem wiem T.T
Ech kochana wiesz że trzyma kciuki za takiego Willa :* Zobaczysz będzie dobrze :*
Całuski Suzu
Ludzie są beznadziejni i tyle. W książce, którą teraz czytam, był całkiem fajny fragment na temat ludzi i tego, co o sobie myślą...
UsuńDzięki za odpowiedź :) Nie będę się rozwodzić nad tymi wszystkimi kwestiami, bo w sumie co rusz o nich gadamy.
Hey!
OdpowiedzUsuńDzięki za info!
Powiem krótko: Aya ma jaja by stawiać się Michaelowi Hell! Ja bym chyba była zbyt przerażona!
Hm... Zastanawiam się... Jak to jest, że Hell to taki wredny sukinkot, a jednak w pewnym sensie troszczy się o Ayę... Choć może to przez jego pokręcony charakter... Kto wie?
Zastanawia mnie też Will... Co to za postać? Kim będzie? Jaką rolę odegra?
I pewnie się tego nie dowiem, dopóki czegoś nie naskrobiesz xd
Ave i weny!
K.L.
O matko! To majstersztyk! Cudo!
OdpowiedzUsuńTak cholernie mi żal Willa, że aż mnie coś tak w gardle ścisnęło...
Evy nie cierpię. Zdzierżyć dziewczyny nie mogę. Taka zarozumiała lafirynda, co to myśli, że może mieć wszystko, czego zapragnie...
Michael (mdleje oczarowana)! Chłopak zwala mnie z nóg. Jest taki... taki... taki niach! Może i ma swoje wady, jak wiadomo, nikt nie jest idealny, ale... ech... ostatnio mam fazę na grzesznych arystokratów i zdaje się, że nie oceniam go obiektywnie ^^'
Gratuluję udanego rozdziału i pozdrawiam- Andzik
Ech nie spodziewałam się takiego entuzjazmu ^.^' No ale cieszę się że tak ci się podoba ten rozdział ;)
UsuńEch mi też żal Will jak nie wiem co Q.Q Ech powiem jeszcze tyle że jego sytuacja jest jeszcze bardziej dobijająca niż się na pierwszy rzut oka wydaje T.T No ale o tym w najbliższych rozdziałach...
No cóż Eva to wredota no ale o tym też więcej niebawem... Ale jeżeli to cie tak wkurzyło to jestem ciekawa jak zareagujesz na inne rzeczy związane z Evią ^.^' No cóż zobaczymy...
No cóż Michaela nie da się chyba nie lubić D: Ej no serio my z Ayą go kocham -.-" No cóż takie czarne charakterki mają coś w sobie ^.^'
Jeszcze raz dzięki za tak miłą opinię :*
Pozdro Suzu
Nmzc ;)
OdpowiedzUsuńDzięki, przyda się :*
Hm... Właśnie Will i Michaela mnie ciekawią.. Więc cieszę się, że będą się częściej pojawiać!
Hey!
OdpowiedzUsuńW końcu <^^"> naskrobałam nowy rozdział!
Zapraszam!
K.L.