Epilog



Epilog
Kage Hiou siedział w ogrodzie swojej głównej posiadłości i czytał raport, który został wysłany do wszystkich członków Starożytnej Wampirzej Rady odnośnie wilkołaków na Syberii. Nie podobało mu się to, co w nim się znajdowało. Cała sytuacja przypominała mu tę sprzed Krwawej Wojny. Wówczas był jeszcze taki młody… Wyglądał chyba na tyle lat, na ile dziś Aya. Był młody, pełen zapału, wiary w szczęście, a przede wszystkim miał na głowie o wiele mniej zmartwień... Kto by pomyślał, że za tych kilkaset lat będzie miał dziecko będące dhampirem, że będzie musiał złożyć wieczystą przysięgę rodowi Hell, przez którą jego córka zostanie zmuszona wyjść za mąż za syna Amicy, która po śmierci Petry, jego najlepszej i najwierniejszej przyjaciółki, stanie się Wyrocznią… A Petra tak go przed nimi ostrzegała! Szkoda, że nie potrafił uchronić siebie i bliskich przed tą rodziną, kiedy był jeszcze na to czas.
- Kage, masz gościa.
Z rozmyślań i napływu wspomnień wyrwał go głos żony. Spojrzał na nią i uśmiechnął się do niej. Tak bardzo ją kochał. Ją i ich córkę. Córkę, która jest daleko stąd, w obcym kraju, w szponach Hell... Teraz jednak widok ukochanej pozwalał mu choć na chwilę zapomnieć o wyrzutach sumienia i o troskach, więc uśmiechał się do niej i napawał się jej widokiem. Te jej piękne oczy, ta cudowna twarz, ta łagodność, miłość i szczerość, z jakimi na niego patrzyła. Była całym jego światem. Po chwili wpatrywania się w nią wstał, podszedł do niej, by móc ucałować jej czoło i szepnąć, że już idzie do owego gościa. Gdy znalazł się salonie, ujrzał mężczyznę, którego chyba wcześniej widział w posiadłości Michaela. Zapachu najwyraźniej nie zapamiętał, gdyż nie skojarzył wcześniej tej woni. Serce Kage zabiło mocniej, gdy zapytał, co go do niego przysyła. Wiedział, że jeżeli wysłał go Michael, na pewno nie będzie to dobra wiadomość. Mężczyzna ów wyglądał na dziwnie bladego i zmieszanego. Jakby nie wiedział, jak ma przekazać informację, z którą przybył. To nie wróżyło nic dobrego. Wampir w końcu odezwał się nieco drżącym głosem:
- Panie Kage, przynoszę złe wieści… - Hiou momentalnie zbladł tak, że jego skóra praktycznie nie różniła się od kartki papieru i bez słowa słuchał, co miał do powiedzenia ów służący. - Chodzi o to, że... rezydencja rodziny Hell w Hiszpanii została zaatakowana przez wilkołaki. Prawdopodobnie z rozkazu samej królowej Clarinos. W posiadłości miała przebywać cała familia Hell. Razem z pańskim zięciem, córką i wnuczką.
- Jak to?! Mów, co się stało z Ayą?!  - wrzasnął Kage, nie panując już nad nerwami. Był przerażony. Coś mogło stać się jego jedynemu dziecku! Nie, na pewno nic jej się nie stało… On to czuł! Służący przeniósł spojrzenie w bok, po czym mruknął:
- Pani Ayi i panience Annabel nic się nie stało, gdyż z pewnych przyczyn ani pani, ani panienka nie udały się do Hiszpanii. Jednak jeżeli chodzi o panią Amicę, pana Williama, pana Michaela i pannę Evę, oni… Oni wszyscy zginęli podczas napadu.
W pierwszym momencie do Kage nie mógł dotrzeć sens wypowiedzi wampira. Nie mógł uwierzyć, że w jednej chwili wszystkie jego problemy jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zniknęły. Czy możliwe, by trwający tyle lat koszmar nareszcie się skończył?! Nie mógł uwierzyć w to, co powiedział mu sługa rodu Hell. To wszystko nie mogło tak łatwo się skończyć. Chcąc upewnić się, że nie ma jakiś omamów, podciągnął lekko rękaw swej koszuli, by zerknąć na ramię. Nic na nim nie było. Nic a nic! Łańcuch, który od tylu lat ukrywał, zniknął! Symbol jego niewoli po prostu wyparował! Z tych wszystkich emocji nie odzywał się przez kilka minut, tylko tępo wpatrywał się w wampira, nie wiedząc, co zrobić. W końcu ochrypłym z powstrzymywanych emocji głosem zdołał wydusić z siebie:
- Gdzie są teraz moja córka i Annabel?
- Pani Aya i panienka Annabel znajdując się obecnie w angielskiej posiadłości rodziny Hell - odezwał się w odpowiedzi, nie patrząc na Hiou.
Aya sama w angielskiej posiadłości? Sama z córką w tych czterech ścianach? Przerażona i zrozpaczona...? W końcu ostatnio wyczuwał od niej to uczucie, którym obdarzyła Michaela… Jak ona biedna musiała się teraz czuć?! Nie namyślając się dłużej, postanowił pojechać do Anglii, by choć odrobinę udzielić jej wsparcia. Teraz żałował, że pierwszym uczuciem, jakie miał, gdy dotarła do niego wiadomość o śmierci niemal całej rodziny Hell, była radość i ogromna ulga. W ogóle nie pomyślał o Ayi i o tym, jak ona musiała się czuć… Wszak Michael był ojcem jej dziecka i po tylu cierpieniach obdarzyła go uczuciem na kształt kiełkującej miłości. W błyskawicznym tempie poinformował o wszystkim Maayę i ruszył do Anglii.
Gdy znalazł się w miejscu, które od jakichś dwóch lat było domem Ayi, pierwsze, co usłyszał, to płacz Annabel i starający się ją uspokoić głos Suzue. Zdziwił się, że to nie Aya jest przy niej. Służący, który otworzył mu drzwi i który złożył mu kondolencje, zapytany, gdzie jest pani domu, odparł, że w swojej sypialni. Kage w błyskawicznym tempie ruszył do pokoju, w którym miała znajdować się Aya. Nim chwycił za klamkę, wziął głęboki wdech, by opanować nerwy. Nie do końca wiedział, co powinien zrobić, gdy już będzie przy córce, jednak wiedział, że musi być przy niej. Może moc wyczuwania emocji jakoś pomoże mu wesprzeć Ayę? Kiedy wreszcie znalazł się w sypialni, ujrzał w niej siedzącą na łóżku, ubraną jedynie w koszulę nocną i tępą patrzącą się na widok za oknem córkę.
- Aya-chan, skarbie, jestem tutaj - odezwał się, chcąc zwrócić uwagę wdowy. Ta jednak nawet na niego nie spojrzała. Wyglądała na zupełnie nieświadomą tego, co się wokół niej dzieje. To jednak nie przeraziło Kage. Przeraziły go jej uczucia. Z jednej strony wydawało się, że Aya znajduje się w jakimś stanie niebytu i pustki, z drugiej... ogarniało ją uczucie takiego przerażenia, rozpaczy i poczucie zdrady, że nie sposób było mu to wytrzymać. To było takie dziwne… Jeszcze od nikogo Hiou nie czuł czegoś podobnego. Czy to mogła być jej reakcja na śmierć Michaela? To chyba nie było normalne...
Potrzebował krótkiego momentu, podczas którego pierwszy szok minął, by w końcu podejść do Ayi, która wciąż na niego nie patrzyła. Ukucnął naprzeciwko niej, wziął jej dłoń w swoją i czułym, łagodnym tonem szepnął:
- Aya-chan, wszystko już dobrze. Wracasz do domu. Mama strasznie za tobą tęskni. Tam ci jakoś pomożemy, obiecuję.
- Do domu...? - odezwała się po dłuższej chwili Aya nienaturalnie i przerażająco pustym tonem, a spojrzenie swych szarych oczu wciąż miała utkwione w nieokreślonym punkcie. Kage uśmiechnął się łagodnie i zaczął delikatnie głaskać ją po głowie jak małe, przestraszone dziecko, po czym rzucił uspakajająco:
- Tak, kochanie, do domu. Ty i Annabel będziecie za nami. Wszystko się ułoży, zobaczysz.
Na te słowa Kage nie dostał już odpowiedzi.
***
W niemieckiej posiadłości rodziny Gessner Otto, leżąc obok siostry, która leżała na brzuchu i przysypiała, mruknął, głaszcząc jej ramię i uśmiechając się:
- Nigdy nie sądziłem, że wilkołaki oddadzą nam tak wielką przysługę.
Dziewczyna uniosła kącik ust, po czym nie otwierając oczu, rzuciła:
- Czasami dostajemy od życia więcej niż możemy przypuszczać. Kto by pomyślał, że za jednym zamachem pozbędziemy się całej rodziny Hell. Amica i William dostali to, na co zasłużyli. Życie jest pięknie, nieprawdaż?
Otto nachylił się nad Julią i całując ją w policzek, wymruczał jej do ucha:
- Nie całą, nie całą, kochana. Nie zapominaj o tej gówniarze i jej mamusi. Wielka szkoda, że wilki ich nie wykończyły, kolejny problem byłby z głowy - mruknął Otto, unosząc głowę, po czym kontynuował: - Aya to zapewne główna kandydatka na Wyrocznię. Była żoną dziedzica Hell, jest matką jego córki, no i jest z pierwotnego rodu. Co prawda jest młodziutka, ale jest w Radzie. Może nam naprawdę zaszkodzić.
Dziewczyna otworzyła wreszcie swoje bursztynowe oczy i głaszcząc blondyna po policzku, oświadczyła słodkim i współczującym tonem:
- Cóż, może masz rację, ale biedna Aya musi być w opłakanym stanie, w końcu straciła męża, teściów i szwagierkę. Biedactwo, zapewne jest rozchwiana emocjonalnie, czyż nie, braciszku? Och, nie wydaje mi się, by w takim stanie była na siłach, by pokierować Radą. Zwłaszcza teraz, gdy sytuacja na Syberii wymyka się spod kontroli, nie uważasz? Jeżeli Hiou zostanie wybrana, obawiam się o naszą przyszłość, mój drogi bracie - dokończyła niemal ze łzami w oczach.
Dziedzic Gessner zaśmiał się i wpatrując się w twarz siostry, która teraz uśmiechała się drapieżnie, stwierdził:
- Wiesz, że jesteś genialna, prawda?
Dziewczyna dźwięcznie się zaśmiała, po czym rzuciła:
- Wiem, wiem. Co do małej Hell - to na razie bachor, zobaczymy, jak będą się zachowywać jej mamusia i dziadziuś. W razie czego zawsze może się jej coś przydarzyć. Nawet wampiry miewają wypadki, zwłaszcza będąc dziećmi.
***
Elizabeth Collins wpatrywała się w dwójkę swoich dzieci, które bawiły się, siedząc na kocyku w salonie ich domu i uśmiechnęła się. Oba szkraby były cudowne. Hope był grzeczna, słodka i radosna. Niemal bez przerwy się z czegoś zaśmiewała. Espoirn natomiast był uroczy, może nieco bardziej niesforny od siostry, ale głównie dlatego, że był niezwykle ciekawskim chłopcem. Ciągle coś bądź kogoś obserwował, musiał wszystkiego dotknąć i spróbować. Gdy podrośnie, pewnie będzie dużo się uczył i czytał, by dowiedzieć się wszystkiego o otaczającym go świecie. Życie w takich momentach jak te, kiedy mogła w spokoju nacieszyć się dziećmi, wydawało jej się takie spokojnie, takie poukładane... Wszystko do siebie pasowało. Żałowała tylko, że nie wszyscy mogą czuć się tak szczęśliwi jak ona. Nieraz myślała o Ayi i jej rodzinie, którzy tyle wycierpieli z powodu rodziny Hell, o Becky, której stan zdrowia znów się pogarszał, o Clarinos, która z tego, co słyszała, stała się zupełnie nieprzewidywalna… Oni wszyscy przeżywają różnorakie troski, osobiste tragedie i rozterki i nic nie można na to poradzić. Oprócz tego jej radość mąciło jeszcze coś. Przepowiednia… Niby nie wierzyła, że mogłaby się wypełnić, lecz nie wiedzieć czemu, czasami jej serce napełniało się dziwnym niepokojem, ilekroć przypominała sobie wizytę ciotki Rafaela i tego tajemniczego wampira, gdy sama jeszcze nie wiedziała o ciąży. Skąd on mógł wiedzieć, że oczekuje dziecka, skoro ona sama nie miała o tym pojęcia? I kim był pan, który, jak sam powiedział ten cały Etenan, przysłał go do niej? Dodatkowo to, co powiedziała ta kobieta z Syberii... Kiedyś, kiedy Elizabeth wyznała mężowi dręczące ją obawy, on wyjawił jej, że podczas pobytu u ciotki spotkał dziewczynę, która przekazała mu pewne ostrzeżenie. Kazała strzec się jakiegoś dziecka miłości i nienawiści, którego oczy czarują i przerażają każdego… Co to miało znaczyć? Cóż to znów za dziecko? Jednak owa kobieta powiedziała coś jeszcze, coś będącego promieniem nadziei. Przypomniała Rafaelowi, że nikt od początku nie jest zły czy dobry, a zachód i wschód słońca pozornie niczym się nie różnią. Cóż więc mogła teraz zrobić? Nic...
Z rozmyślań wyrwał ją głos synka, który piszczał: „ma-ma, ma-ma”. Podeszła do niego, wzięła go na ręce i głaszcząc po burzy czarnych włosków, zagadnęła:
- Co się stało, synku? Wszystko jest dobrze.
Dziecko zrobiło zaciętą minkę, po czym zaczęło mrugać oczami, jednocześnie wpatrując się w wazon na stole. Elizabeth próbowała uspokoić chłopca, jednak ten wciąż z zaciętą minką mrugał, wpatrując się w dekorację. Wszystko wyjaśniło się, gdy po kilku chwilach usłyszała trzask tłuczonego szkła i zobaczyła, jak wazon roztrzaskuje się na kawałki. Evans z przerażeniem spojrzała na syna, który zaczął radośnie piszczeć i klaskać w swoje małe łapki. Mała Hope przez pewien czas tylko przyglądała się bratu, po czym sama zaśmiała się i zaczęła bić brawo, by po chwili sama, wpatrując się w zabawkę, którą właśnie się bawiła, mrużyć oczy, jakby próbując dokonać tego, co jej bliźniak.



Witam i przepraszam!
Wiem, wiem, nie było mnie dłuuuuuuuuuugi czas na blogach i nie dodawałam notek. Od dłuższego czasu mam sprawny laptop, a że sesja dobiegła końca, mogę trochę czasu poświęcić sobie. ;)
Tak oto nastał epilog! Trochę to zajęło, ale ten etap PP mamy już za sobą. Teraz czeka nas jeszcze więcej dramatów, łez i krwi. Przy tym małżeństwo Ayi (Ach, szkoda M. :( )  to taki przyjemny epizodzik. :D Zdecydowanie to moja ulubiona księga! Przynajmniej nie będzie taka nudna jak poprzednie. ;P
Ostatnio okropnie dużo piszę, więc prolog i rozdział I mam napisany, a rozdział II jest bodajże w połowie. 
Pozdrawiam! 
Suzu

17 komentarzy:

  1. No, nareszcie rozdział dodany. :P Skomentuję kiedyś tam w wolnej chwili. <3 Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, nadrobię wreszcie ten komentarz, bo jak zaraz wrócę na uczelnię, to już pewnie do wakacji nie będę miała na nic czasu. x_x No, nie żebym teraz miała, bo i tak siedzę nad tym wszystkim, ale przynajmniej na zajęcia czasu nie tracę.

      Tatuś! ^o^ Jak ja go kocham! ^^ Ten to ma jednak pecha, biedak. Tyle przeżyć. Mieć tyle problemów na głowie. Nie chciałabym tak żyć. No i jeszcze te wyrzuty sumienia… Uch.
      Sytuacja na Syberii to jakaś masakra. Clarinos nieźle sfiksowała, ale w sumie… co jej się dziwić?
      I mamusia, też taka kochana! ^^ Ogółem za każdym razem, gdy czytam o rodzicach Ayi u Ciebie lub u Andzika, nachodzą mnie wyrzuty sumienia, że w VK tak szybko ich dwoje zabiłam. :( No ale cóż, zostali przeznaczeni śmierci jeszcze zanim pojawili się w opowiadaniu.
      „Złe wieści”, hę? Chyba najlepsze wieści, jakie Kage usłyszał, odkąd dowiedział się, że Maaya jest w ciąży! xD Powinien od razu imprezę urządzić, ha! Nic dziwnego, że poczuł ulgę i radość, wszak wszystkie jego największe zmartwienia i odwieczni wrogowie zniknęli jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki! Ale fakt, Aya mogła być smutna (z perspektywy Kage, bo jeszcze nie wie, jak M. się z nią „pożegnał” -.-). Biedny, znów ma wyrzuty sumienia. Ale hej, tatusiu, nie ma w tym nic złego i dziwnego! Też bym się tak czuła na twoim miejscu! *przytula tatka*
      Aya w takim marazmie… Przerażające. Ale co jej się dziwić… Przeżyła niemało, więc ma prawo. Jeny, na jej miejscu nie chciałabym żyć. -.- Z drugiej strony, ma rodziców i Ann-chan. Ale z trzeciej - Ann jest tak strasznie podobna do M. x_x Masakrejszyn. Ale… Grunt, że może wrócić do domu. Wreszcie! 帰国の時間です!

      Gessner, uwielbiam was! Szczególnie Julię, mistrzynię aktorstwa i zła! xD Nie no, gdyby nie to, że mogą zagrozić mojej rodzince, byłabym skłonna być po ich stronie (może). xD A weźcie sobie Radę, weźcie! Jeśli nie będziecie grzeczni, dostaniecie to, na co zasłużycie… *złowrogi uśmiech*

      Uch, Elizka. Pierwsza do odstrzału. Może by tak uczynić bliźniaki sierotami? :3 *drobna sugestia* Nie no, nie chciałabym (chyba) być okrutna, no ale… x_x
      No i proszę, Espoirn (tylko Elizka mogła wymyślić tak durne imię) już zaczął „czarować”. Nie ma to jak rozwalanie wszystkiego dookoła…

      I to by było na tyle, bo to epilog = krótki rozdział. Wybacz, że komentuję dopiero teraz. -.- Studia zabijają człowieka to raz. Dwa, że póki mnie nie uświadomiłaś, naprawdę wydawało mi się, że już to skomentowałam. xD Ale, ale! Może teraz ja Cię uświadomię, ilu moich wypocin Ty nie skomentowałaś? *nanibowa żądza zemsty* xD Żartuję. Buziaki, weny życzę!

      Usuń
    2. O, tak teraz patrzę i widzę, że komentarz został dodany DOKŁADNIE po 3 miesiącach od publikacji rozdziału. Ma się ten talent!

      Usuń
  2. Dzięki za info :D

    Omg! Wiesz, uceiszyłam się, że Hellowie zginęli. Może jestem bezuczuciową suką, ale śmierć dla nich to za mało... Choć teraz Aya będzie mieć względny spokój.
    Biedny Kage...Gdyby tylko wiedział co się stało jego córce! O matko, aż strach pomyśleć co by zrobił... ;(
    No i na koniec bliźniaki... Dzieci Elizabeth są... jej syn jest. Zwłaszcza syn. Eh... Zobaczymy co się będzie działo potem...

    Owszem, kotek, dłuuugo Cię nie było ;) Wybaczone, zapewne miałaś ważne powody ;)
    Jasne! Jak sama sklecę coś, co nie jest moimi refleksjami życiowymi, a w końcu dużo o tym piszę :D
    Tak w ogóle-pierwszy raz od początku tego opo uważam, że paranoja Clarinos się opłaciła!
    Dzięki za info!
    Jeszcze raz xD
    No i http://home-kiran.blogspot.com/2016/02/czym-zajmuje-sie-obecnie-kiran.html recenzja pewnej książki ;) Wczoraj napisałam, dodałam, etc. etc.
    Pozdro,
    K.L.

    OdpowiedzUsuń
  3. O Mario Magdaleno, co ja paczę,co ja paczę?!

    Dalej noszę żałobę po M. Wspominam te piękne chwile, kiedy mogłam czytać o jego sadystycznych zapędach i metodach wychowawczych, powoli staję na nogi po tej stracie... Ach, kogo ja oszukuję?! Wypłakuję oczy po kątach, tonę w łzach i tysiącach chusteczek! Michael, dlaczego! Dlaczego ty nie żyjesz?! T.T
    "W pierwszym momencie do Kage nie mógł dotrzeć sens wypowiedzi wampira. Nie mógł uwierzyć, że w jednej chwili wszystkie jego problemy jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zniknęły." - Cooo?! A ładnie to tak cieszyć się z cudzej śmierci?! Oj, Kage, grabisz sobie, grabisz!
    Ale z drugiej strony, to nic dziwnego, że w pierwszej chwili mu ulżyło, w końcu Amica... no, wiadomo.
    Zastanawiało mnie co zrobi Aya, kiedy zobaczy ojca. Liczyłam na atak histerii, płacz, krzyk i nie wiadomo co. A tu takie zobojętnienie. Ale to dobrze. Bo ona musi cierpieć wewnętrznie. Jakby się wypłakała, byłoby jej lżej. Nie może płakać. Ma to trzymać w sobie, aż ją zniszczy. Bo ona będzie następną wariatką. Ja to czuję, a nawet wiem. :D

    Ci Gessner nigdy mi się nie podobali. Nie lubię ich. A Julii (choć imię ma tak piękne!)w szczególności. I, nie wiedzieć czemu, wyobrażam sobie tę rozmowę po niemiecku... I ostrzegam, niech nikt więcej tego nie robi! Uraz psychiczny gwarantowany!
    A, i niech oni mi tkną Ann, już ja im pokażę! Ona musi żyć, żeby cierpieć katusze!

    O nie, złe dziecko Elizki. Ja nie zapamiętam jak on ma na imię, nawet na to nie licz. Tak w ogóle, to jest przerażający, serio. Na miejscu Elizki bym się go bała. A ta mała? Ten tłucze wazony, a ona mu przyklaskuje! A co na to Elizka? O święta Genowefo, czy ona kiedykolwiek słyszała o kindersztubie (też z "niemiecka")? No, ale to się na niej odbije, taką mam nadzieję!

    Czekam na ciąg dalszy, powodzenia w pisaniu! <3

    Pozdrawiam - Andzik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż masz kochana wspomnienia :p Utul w nich swe żale i smutki ^ ^" No cóż musiał umrzeć i już :p
      Taaaa Kage to nie ładnie ale on jeszcze zrobi kilka brzydkich rzeczy więc wiesz ^ ^" Nooo tak Amica umarła wszyscy świętują :P
      Nieeee Aya nie ma na to jeszcze siły xD Zresztą przekonasz się jak to z niż będzie w I rozdziale III księgi :p Mówisz oszaleje? xD Cóż poczekaj do rozdział I: "Ko nowemu" a przekonasz się xD

      Gessner są genialni ja ich uwielbiam xD Szczególnie Julie!!! Ona jest lepszą Aktorką niż ta która zagrała Belatix w "Harrym Potterze" <3 Nie nooo tym tekstem o ich rozmowie po niemiecku mnie powaliłaś na kolana xD Hahahaha już słyszę ten twardy akcent w słodkim głosie Juli xD Btw faaaak ona ma cudne imię Q.Q

      Ojjj noo oni nie są normalni ale bez przesady xD On tylko chciał się pobawić a siostrzyczka tylko mu gratuluję xD Co do Elizki ona jeszcze przekona się kogo wychowa ]:D Nieeee nie liczę że zapamiętasz jak ona ma na imię xD Sama muszę się zastanawiać gdy piszę o nim jak mu dała na imię ;P

      Dzięki i buziaki!

      Usuń
    2. Tak, wiem... Ale był zbyt młody, by umierać. Ten żal kiedyś minie, może pojawi się ktoś, kto w jakimś stopniu wypełni pustkę w moim życiu. Ale nikt nie zastąpi Michaela. T.T
      Oj, Kage... Jeśli zrobi coś, co mnie zirytuje, ostrzegam, że epicko zrównam go z podłożem w komentarzach! :D Gdyby Amica miała grób, zatańczyłabym na nim!

      Nie przeczę, ale z drugiej strony jest taka... Hm, nie wiem jak to określić. Znaczy, wiem, ale nie wypada pisać takich rzeczy. Może kiedyś Ci powiem. ^^ Tia... Niemiecki. Nawet "ich liebe dich" brzmi jak "rozstrzelam cię". ^^

      Kiedyś dla zabawy rozbije głowę Rafciowi albo Elizce. Jak nic. A co wtedy zrobi siostrzyczka? Jak będzie na tyle duża by mówić pewnie krzyknie: "Jej, brawo braciszku z dziwnym imieniem, za dziesięć punktów! <3". Uprośćmy to. Mówmy o nim "sama wiesz kto". ^^

      Usuń
    3. Ojjjj czy ja wiem miał już te swoje kilkaset lat xD Mam nadzieje że faktycznie znajdziesz kogoś kto złagodzi ból po sracie Michaela xD Nooo cóż M. był jedyny w swoim rodzaju ^ ^"
      Hahaha nie wątpię xD Jestem ciekawa czy według ciebie będziesz musiała zrównać go z podłogą xD Ojjj nie wątpię też z miłą chęcią bym to zrobiła. Tyyy może stypę zrobię! xD

      Taaaaa wiem ^ ^" Spoko poczekam xD Tiaaaa racja ^ ^" Dlatego filmy wojenne idealnie pasuję do tego języka ^ ^" W ogóle kiedyś oglądałam zwiastun "Miasta 44" który miał ukazać się w Niemczech. Dali tam dubbling po niemiecku! Maaaatko jak słyszałam to czułam jak kaleczą mi się uszy! Q.Q

      Hahahahaha dobre, dobre! xD Poczekaj aż dzieciak odkryję drugą moc <3 Okeeeeej niech będzie xD

      Usuń
    4. Był młody i piękny? Był! Mógł śmiało jeszcze kilkaset żyć... Też mam taką nadzieję, choć nikt nie zdoła go zastąpić. T.T
      Tak, Kiran, ja się nie cieszę, ja cierpię katusze. Kochałam Michaela całym sercem i duszą!
      Zobaczymy. ^^ Stypa? ...LUBIĘ TO! :o Poszłabym i bawiła się najlepiej ze wszystkich! xD

      Niemiecki to bardzo praktyczny język. Czego nie powiesz brzmi jak przekleństwo. ^^

      To będzie jakaś druga moc? :o Ło matko i córko! No to teraz już koniec. Sama wiesz kto zabije Elizkę, Rafcia i wszystkich innych, a Hope zapewni mu owacje na stojąco!

      Usuń
    5. Noooo tak w sumie racja mógł ^ ^" Zobaczymy, zobaczymy :p
      Ojjj moje biedactwo xp
      Hahaha już to widzę xD Na pewno :P

      Hahaha co racja to racja choć mi się podoba xD Włoski dla mnie jest zbyt hmmmm... uroczy?

      Noooo będzie xD Hahaha już to widzę xD

      Usuń
    6. Ach, nie rozdrapujmy już tych i tak świeżych ran! A Kiran dziękuję za świeczkę, to naprawdę wiele dla mnie znaczy, pamiętajmy o tej wielkiej osobistości!
      Zabiłaś go, a teraz mówisz "biedactwo"? Poczekaj, też zabiję kogoś, kogo lubicie i wtedy powiem: "ojej, biedactwa"! Zemsta będzie krwawa!

      O matko, nigdy nie lubiłam niemieckiego! Włoski jest nieskomplikowany i dość przyjemny dla ucha, ale rosyjski... To najpiękniejszy język jaki słyszałam! Jednak wschodni zaśpiew to jest to. :3

      Ja niestety też to widzę... :o

      Usuń
  4. Koniecznie! :D Cieszę się, że udało mi sie zachęcić do sięgnięcia po lekturę!
    Uwielbiasz?? Serio?? :D
    A taaak, trochę to...wkurzające. Bo wszyscy mamy wzloty i upadki, a Polacy chyba najwięcej! Prawda, prawda. Święta prawda! "Historia jest nauczycielką życia!"
    A który władca lubił Polskę?? Zwłaszcza królowie elekcyjni!
    Heh... Ja się tak zastanawiam... Nad różnymi aspektami historii, których zapewne nigdy nie odkryjemy... W końcu brak źródeł :(

    No... zauważyłam, że jednak ktoś się nie cieszy!Mówię o Tobie, Andzik! :P
    Za dużo tych "cóż"! o.O A ja myślałam, że to ja ich nadużywam :P
    Spoko :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, jestem z siebie dumna xD
    Boże!To Ty idź na muzealnictwo, albo coś :D Niom, myślisz jak archeolog, Ci powiem. Albo przynajmniej jak osoba baardzo zafascynowana tematem :D Ja też tak myślałam, wiedzając ruiny nie jednego zamku. Wręcz widziałam chodzących tam ludzi... Hm... POza tym uwielbiam klimat starych miejsc, jak zamki, ruiny, domy... No, ogólnie, lubię starocie! Książki też (czasem można w nich zaleźć notatki, albo liściki :D)
    Hm... Cyba nie ma narodu, albo człowieka którego dałby się jednoznacznie określić... A co do wniosków-mam wrażenie, że nie wyciągamy ich wcale! :(
    Tia. Jak szukałam czegoś do referatu, to zagrzebałam się w opracowaniach historycznych. Wiesz, o takim Kazimierzu ciężko coś powiedzieć. Spotkałam się z opinią, że był tchórze i beznadziejnym strategiem, dlatego wolał dyplomację. I to co my poczytamy za jego sukcesy, w rzeczywistości nimi nie są. Więc najogólniej-co badacz, to inna opinia :D hahaha xD Nie sądzę, by ludzie różnili się AŻ TAK od tamtego czasu, do czasów naszych, albo przez wzgląd na różnice w odległości xD Często wychodzi na to, że jednak jesteśmy tacy sami jak ludzie przed wiekami, a tylko nasze otoczenie się zmienia.
    I tu wypływa kwestia źródeł, a także, co istotne, ich interpretacji. Gdyż historia jest INTERPRETOWANA przez historyków właśnie. O tym też uczą nas na zajęciach. Coś co ja mawiam i co wprawia w zdumienie moich znajomych to: "Jedyny pewny sposób na poznanie historii, to zbudowanie wehikułu czasu i cofnięcie się w przeszłość, a potem zapytanie o interesujące nasz rzeczy". I za każdym razem wszyscy patrzą na mnie jak na wariatkę. Ale ostatecznie taka prawda. Nawet przekazy pisemne mogą nas zmylić-w końcu słowa zmieniają znaczenie na przestrzeni wieków. Ba! Na przestrzeni lat! Więc jak możemy być czegokolwiek pewni?? Jak zaczęłam studiować archeologię, to dziwiłam się, że wszystko co nam wykładowcy mówili i co wielokrotnie podkreślali to "teoria", a nie "prawda objawiona", jak się uczy w szkołach. Znaczenie tego odkryłam dużo później. Otóż studia mają uczyć myślenia. Wszystko co jest wcześniej sprawdza tylko naszą pamięć. Na studiach musisz zacząć wykazywać się inwencją twórczą, zacząć wyrażać woje poglądy, etc, etc. Hm... No i się rozpisałam! ^^"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedna Andzik... Cóż, zapalę świeczkę dla jej ulubieńca! [*] - musi wystarczyć.
      Hahaha xD Spoko xD Miałam podobny problem i... no cóż xD

      Wpadłam, zobaczyłam i poczytałam :D A Pentameron widziałam i podzielam odczucia o.O To dziwaczny film, choć pięknie zekranizowany i ostatecznie fascynujący. Choć mi się nie podobał!

      Usuń
  6. Krótko, zwięźle i na temat: zapraszam na r. 21 http://witch-and-the-beast.blogspot.com/ ! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Kolejny rozdział na Czarownicy! Zapraszam!
    K.L.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na zakończenie Czarownicy i Bestii, oraz na małe ogłoszenie ;)
    Pozdro!
    K.L.

    OdpowiedzUsuń