Epilog


      Nie miałam pojęcia, jak mogło do tego dojść. Jak mogłam do tego dopuścić? Wtedy po prostu nie myślałam o konsekwencjach, owładnęły mną namiętność i żądza, podobnie jak Rafaela. Widziałam w jego oczach rozpalone pragnienie, pożądanie Nigdy nie pomyślałabym, że po czymś tak pięknym będę miała aż takie wyrzuty sumienia, a łzy same będą cisnęły mi się do oczu.
      - Idziesz już? - zapytałam pustym głosem, gdy poczułam, że Rafael wstaje z mojego łóżka. Leżałam odwrócona do niego plecami, więc nie widziałam wyrazu jego twarzy, usłyszałam tylko jego odpowiedź:
      - Lili, nie śpisz?
      Nie odwróciłam głowy ani nie wydobyłam z siebie żadnego dźwięku, po prostu pokiwałam głową, a w moich oczach zabłysnęły łzy. Nagle przede mną zjawił się Rafael. Pochylił się, bym mogła widzieć jego oczy o barwie ciemnej czekolady, po czym dotknął mojego policzka i ze zbolałą miną powiedział:
      - Przepraszam… Lili, tak bardzo przepraszam, powinienem był lepiej nad sobą panować. Gdyby to wydarzyło się jutro…
      Nie pozwoliłam mu dokończyć, tylko szybko go pocałowałam. Po sekundzie ze spuszczoną głową mruknęłam:
      - Nie, to ja przepraszam… Całe szczęście, że wyjeżdżasz - dodałam, nieświadomie płacząc. Rafael pocałował mnie w czoło, po czym wytarł mokre ślady i szepnął mi do ucha:
      - Kocham cię.
      Po tych słowach ruszył w stronę okna. Ja usiadłam i okrywając się pościelą, tak cicho, że Rafael tylko dzięki swojemu wilczemu słuchowi mógł mnie usłyszeć, wyszeptałam:
      - Wrócisz, prawda?
      Wilkołak odwrócił się gwałtownie w moją stronę. Chwilę stał, wpatrując się w moją nieco skuloną postać, a następnie szybko podszedł do mnie i usiadł obok, po czym przytulił i biorąc moją twarz w swoje ręce, pewnym głosem powiedział:
      - Oczywiście. Lili, to wszystko nic nie zmienia, rozumiesz?
      Pokiwałam głową. Chłopak delikatnie się uśmiechnął, po czym lekko mnie pocałował i zostawił mnie samą w pokoju - na jak długo, tego nie wiedziałam…
***
      Westchnęłam rozdrażniona. Próbowałam czytać dość ciekawą książkę, ale z niewiadomych przyczyn nie mogłam się na niej skupić. Niektóre zdania czytałam po kilka razy, ale to i tak nic nie dawało. Rzuciłam ją na podłogę i usiałam na sofie. Wzięłam kilka głębszych oddechów, by się uspokoić.
       „Ostatnio brak koncentracji i zmienny nastrój często mi się zdarzają”, przyznałam w duchu z niechęcią. Nie miałam ochoty na dłuższe rozmyślanie o moim dziwnym zachowaniu, więc zeszłam na dół coś zjeść. Przypuszczałam, że mój stan jest spowodowany tym, że od miesiąca nie widziałam się ani nie rozmawiałam z Rafaelem. Zajrzałam do lodówki i wzięłam to, co było pod ręką. Byłam niesamowicie głodna i może przez to ludzkie jedzenie o dziwo bardzo mi smakowało. Gdy nareszcie się najadłam, nalałam sobie jeszcze wody, po czym duszkiem wypiłam całą szklankę. Usiadłam za stołem i spojrzałam na widok za oknem. Śniegu spadło już na tyle, że wszystko doszczętnie przykrył. Westchnęłam. Miałam już wszystkiego dość. Tych wszystkich legend, kłamstw… Ni stąd, ni z owąd poczułam w gardle palenie. Zdziwiło mnie to, ponieważ pragnienie było silniejsze niż zazwyczaj. Przełknęłam ślinę i wypiłam kolejną szklankę wody. „Co się ze mną dzieje?”, pomyślałam zdezorientowana i przerażona, a po chwili namysłu wyszłam z domu na małe polowanie.
      Biegłam przez las, a moje zmysły skupiły się na tym, bym znalazła coś, co ugasi ogień w moim gardle. Nagle poczułam, jak ktoś popycha mnie na ziemię, a chwilę później usłyszałam huk spadającego drzewa. Szybko poderwałam się z ziemi i zobaczyłam postać mężczyzny o ciemnoblond włosach, który uśmiechał się delikatnie i przeszywał mnie spojrzeniem niemal szarych oczu. Gdy tylko skupiłam zmysły, natychmiast wyczułam, że mężczyzna ten jest wampirem - i to arystokratą. Kątem oka zauważyłam, że niedaleko mnie leży zwalone drzewo. Spojrzałam wampirowi w oczy i kompletnie skołowana wydukałam:
      - Kim jesteś?
      Mężczyzna ukłonił się i odpowiedział:
      - Na imię mi Etenan, pani. Nic ci nie jest?
      Wpatrywałam się w niego, zupełnie nie wiedząc, co powiedzieć. Czułam się zupełnie, jakbym trafiła do jakiegoś alternatywnego świata. W końcu, wciąż zdezorientowana, powiedziałam:
      - Nie, nic… A co miałoby mi się stać?
      Blondyn zaśmiał się, po czym wskazał na drzewo obok.
      - Pani, nie zauważyłaś drzewa, które zwaliłoby się na ciebie? Na szczęście mój pan w porę mnie do ciebie przysłał. W końcu mogło ci się coś stać, a tego nikt nie chce - dodał, patrząc na mnie i uśmiechając się pod nosem.
      Jaki pan? Dlaczego ten cały Etenan zwracał się do mnie jak do jakiejś królowej czy kogoś w tym rodzaju?
      Przez parę sekund wpatrywałam się w niego otępiała, aż w końcu wyjąkałam:
      - Kim jest twój pan? I dlaczego wysłał cię, by mi pomóc?
      Wampir uśmiechnął się pobłażliwie i podchodząc nieco bliżej, wyjaśnił mi spokojnym tonem:
      - Moja pani, kim jest ten, któremu służę, wyjawić nie mogę, lecz ani ja, ani on nie możemy dopuścić, by coś ci się stało, Elizabeth. W końcu… To ty jesteś „córką najjaśniejszej z gwiazd” i to ty dasz życie szczególnemu dziecku.
      Odruchowo cofnęłam się kilka kroków i wydukałam przerażona:
      - Skąd wiecie…? Żadnego dziecka nie będzie! - dodałam z determinacją, wpatrując się w twarz wampira, który nie spuszczał ze mnie oczu.
      - Mylisz się, Elizabeth. Ty już oczekujesz swojego syna - stwierdził z uśmieszkiem.
      „Jak to? To nieprawda!”, pomyślałam przerażona. Nie miałam pojęcia, kiedy zaczęłam cała się trząść. Wampir zaczął do mnie podchodzić i dodał:
      - Nie bój się i nie obwiniaj, to przeznaczenie. Tak musiało być.
      Im bliżej podchodził, tym ja coraz bardziej się cofałam, aż w końcu plecami oparłam się o drzewo i nie byłam w stanie zrobić nic innego, jak tylko patrzeć przerażona na blondyna, który podszedł do mnie, położył dłoń na moim brzuchu, po czym spojrzał na mnie i uśmiechając się rzucił:
      - Dobrze zajmij się tym dzieckiem i pokochaj je.
      Jedyne, co byłam w stanie zrobić, to tylko powtórzyć jego słowa.
      - Mam go pokochać?
      Arystokrata uśmiechnął się przyjaźnie, zdjął dłoń z mojego brzucha, po czym odsuwając się na kilka kroków, szepnął:
      - O tak, pokochasz go. Zresztą już to widziałaś, moja droga, choć przez ograniczenia swojej mocy nic nie pamiętasz - dodał po chwili.
      - Jakiej mocy? Przecież ja mam tylko jedną moc! - wydusiłam z siebie, na co Etenan spojrzał prosto w moje oczy i mruknął:
      - Na pewno? - I nie czekając na moją odpowiedź, kłaniając się rzucił - Do zobaczenia, pani.
      Nim się zorientowałam, wampir zniknął, a ja zostałam sama w środku lasu. Cała drżałam, a po moich policzkach ciekły łzy. Nie docierało do mnie to, co powiedział ten nieznajomy. A może po prostu nie chciało? Kiedy wreszcie nieco się uspokoiłam, prędko wróciłam do domu, po czym wbiegłam do pokoju i cała się trzęsąc, nerwowo chodziłam tam i z powrotem, nie mogąc skupić się na jakiejkolwiek czynności czy myśli.
      „Nie, to niemożliwe… Przecież nie mogę być w ciąży! To kłamstwo!”, myślałam zrozpaczona.
      Nagle zatrzymałam się przed lustrem i spojrzałam na swoje odbicie. Byłam bledsza niż zazwyczaj i ogólnie nie wyglądałam jak zwykle. Niby wygląd ten sam, ale jednak coś się we mnie zmieniło. Dopiero dziś to zauważyłam. Po chwili drżącymi dłońmi podciągnęłam bluzkę, odsłaniając brzuch. Chwilę przyglądałam się mu, po czym automatycznie położyłam na nim dłoń.
       „Nie… Błagam, tylko nie to”, przeszło mi przez myśl i właśnie wtedy w mojej głowie ukazała się pewna scena. Nie wiem dokładnie, jak to określić. Po prostu nagle lustro jakby się rozmyło i zobaczyłam polanę, a na niej ciemnowłosego mężczyznę leżącego z zamkniętymi powiekami na zielonej trawie. Od razu go rozpoznałam. To był Rafael. Ni stąd, ni zowąd podbiegł do niego cztero-pięcioletni chłopczyk, niesamowicie do niego podobny, choć jego oczy były identycznej barwy co moja. Dziecko uśmiechało się do niego i coś paplało, a on otworzył oczy i spojrzał na nie z wyrazem rozbawienia i czułości, a gdy ów malec niebawem skończył mówić, położył mu rękę na czarnych włoskach i poczochrał go, po czym wstał i biorąc chłopca z rękę, ruszył z nim przed siebie. Niespodziewanie chłopiec obrócił głowę w moim kierunku i zaczął wpatrywać się wprost we mnie z wyrazem jakiegoś oskarżenia czy niemej prośby. W oczach dziecka, MOJEGO dziecka, nie było ani grama zła. Patrzyłam na niego oszołomiona i zdezorientowana, a jednocześnie przerażona jego wyrazem oczu. Były takie… Takie piękne... Wydawało mi się, że są one smutne i wyrażają jakąś pretensję czy żal. Sekundę później wszystko się rozmyło.
      Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Ten malec miał być jakimś wcieleniem zła? Nie, to niemożliwe… To dziecko nie może być tym dzieckiem, o którym mówiła przepowiednia!
      Cofnęłam się kilka kroków i usiadłam na łóżku, kładąc sobie znów dłonie na brzuchu i wpatrując się w lustro. Ujrzałam w nim, że mam otwarte ze zdziwienia usta, a moje oczy przybrały odcień krwistej czerwieni…
      Wiedziałam jedno. Wkrótce urodzę syna Rafaela…
***
      - Mój panie, wykonałem zadnie. Elizabeth Collins nic nie jest - rzucił jasnowłosy wampir.
      W dużej, zaciemnionej komnacie stał mężczyzna o czekoladowych włosach, trzymając w ramionach drobną, rudowłosą dziewczynę mniej więcej w wieku szesnastu lat. Otworzył oczy, ukazując w ten sposób jedną tęczówkę czerwoną, a drugą niebieską, po czym wypuścił ciało dziewczyny, by osunęło się na zimną posadzkę, której skrawek zabarwił się na czerwono od cieczy wypływającej z ran na szyi rudowłosej. Obszedł martwą nastolatkę i wycierając usta, usiadł na sofie, po czym rzucił z uśmiechem:
      - To dobrze. A jak przyjęła wiadomość o swoim odmiennym stanie?
      - Nie bardzo chciała w to uwierzyć - odparł spokojnie.
      - Tak myślałem - westchnął, po czym wstał, podszedł do okna i mruknął - W dniu, w którym mała Vanessa Tayor przekroczyła próg sierocińca założonego przez rodzinę Collins, przepowiednia zaczęła się wypełniać. Już wtedy wszystko zmierzało do tego właśnie dnia. Tyle lat czekałem właśnie na to…
      - Panie, dotykając Elizabeth, wyczułem coś dziwnego… Wyglądało to tak, jak gdyby były to dwie rodzaje energii… - rzucił szarooki.
      - Wyczułem to samo, Etenanie. Cóż, wydaje mi się, że szykuje się jakaś niespodzianka… No ale zobaczymy, co przyniesie nam przyszłość - mruknął, uśmiechając się i wpatrując się w swoje odbicie w szybie.



Drodzy Czytelnicy, a raczej Czytelniczki - koniec Księgi I!
Więc tak oto prawie po dwóch latach zakończyłam tę oto część opowiadania „Przeklęte przeznaczenie”… Wiem, że początki były żenujące i w ogóle, ale jakoś przez to przebrnęliście, moja granulacje! ^.^
Chcę podziękować wszystkim osobom, które to czytają. Jednak szczególne podziękowania należą się Ai-chan, mojej kochanej bliźniaczce :* To ona nieustannie mnie motywowała i wysłuchiwała narzekań, dzięki temu mamy dziś epilog ^ ^ Kochana, jesteś wielka, wiesz o tym, co nie  Chciałabym również podziękować Kiran, która mimo wszystko komentowała i czytała moje wypociny od samego początku, jestem wdzięczna :* Angel, Tobie też dziękuję. Twoje komentarze nieraz mnie rozbrajały xD No i najnowsza czytelniczka, Andzik - dziękuję za ostatnie komentarze i mam nadzieję, że zostaniesz ;)
Co do prologu do Księgi II o nazwie „Łzy smutku”, ukaże on się 08.09, zapraszam ;)
Do usłyszenia,
Suzu

11 komentarzy:

  1. No dobra, wypadałoby zacząć wreszcie pisać komcia. Planowałam zrobić to wcześniej, ale wyleciało mi z głowy x_x’

    Ach, niegrzeczni! Ciekawa jestem, jak zareagują rodzice na te wszystkie rewelacje ^^’ Nie no, masakra, nie wyobrażam sobie być w takiej sytuacji. Najpierw wszystko niby ładnie, pięknie, a potem się to wali. Już nawet pomijając fakt Espoirna-władcy-świata, nie wyobrażam sobie ciąży w wieku kilkunastu lat x_x No, na szczęście to mi już nie grozi, bo niebawem Ai-chan stuknie dwudziestka ^^’ Ach, no i „księcia z bajki” jak nie było, tak nie ma -.- W każdym razie szczerze współczuję Lili i Rafciowi, ale cóż, jak to się mówi… „za głupotę się płaci” ^^’’

    Ale ta Lil niedomyślna! Albo może i się domyślała, ale nawet nie chciała się do tego przyznać sama przed sobą? Cóż, ja tam na jej miejscu siedziałabym w pokoju i zalewała poduszkę łzami…
    No i pojawił się Etenan… Nie ma to jak dowiedzieć się o ciąży od nieznajomego gościa spotkanego w lesie, gdy prawie zwaliło się na ciebie drzewo o.O By the way, fajnie, że znów nawiązałaś do legendy z prologu. Zgrabne zakończenie księgi I ;)
    Wydaje mi się trochę dziwne, że Lili ma dwie moce, skoro tyle posiadają arystokraci, a ona jest dhampirką. Znaczy ja też mam dwie, ale z drugiej strony mój tatko pochodzi z pierwotnego rodu. No ale w sumie można to zwalić na przeznaczenie i inne takie, a poza tym skoro moc ma ograniczenia, nie będę się czepiać, bo pewnie jak zwykle szukam dziury w całym -.-‘
    Wizja była słodka i smutna jednocześnie. Kurczę, naprawdę przypomina wizję Arweny z „Władcy Pierścieni”. Ech, po takim czymś faktycznie trudno byłoby uwierzyć, że taki chłopczyk miałby być zły… A Lili nieźle musiała to przeżyć. Kto o jej usposobieniu nie czułby się w jakiś sposób winny? Wszyscy będą mieli malca za zło wcielone, a przecież nikt nie jest tak do końca zły… Teoretycznie *myśli o Hell*

    Ach, ten intrygujący końcowy fragment. Gościu a’la Rido się pojawił xD Ech, ten to namiesza :/ No i on oraz Etenan wiedzą już, że coś się szykuje… Ogólnie co poniektórzy będą mieli niespodziankę ^^’

    Dobra, teraz krótko o księdze I jako całości. Wiadomo, początki zawsze są trudne, ale nie przesadzaj z tym ciągłym narzekaniem, że pierwsze rozdziały były beznadziejne. Co tu dużo kryć, nasze VK było o wiele gorsze, jeśli chodzi o początki!
    Ogólnie rzecz biorąc było dość sielsko, bo grubsza akcja szykuje się w kolejnych księgach. Postaci jednak zostały nakreślone i ukształtowane, nie omieszkałaś też zapoznać nas z przeszłością niektórych bohaterów, a jak wiesz – uwielbiam, gdy autor tak robi. Nie jest trudno wymyślić sobie dowolną historyjkę, więcej czasu wymaga dołożenie starań do tego, by stworzyć postaciom świat, w którym mogłyby żyć oraz przeszłość i przyszłość.
    Jeśli chodzi o ulubione rozdziały, to na pierwszym miejscu stoi oczywiście mój „Dług” <3 Bardzo polubiłam też inne dodatki, szczególnie chyba „Królewską linię krwi”, a co do zwykłych rozdziałów… Cóż, mam wciąż sentyment do „Anioła i złej księżniczki” ^^’
    Trochę szkoda, że tyle trwała ta przeprawa przez I księgę – nie chodzi mi o to, że była nieciekawa, tylko o fakt, że czym bardziej coś się przeciąga i czym dłuższe są przerwy w dodawaniu rozdziałów, tym bardziej obawiam się, iż dana historia nie zostanie ukończona. U Ciebie jest o tyle lepiej, że mogę Cię poganiać ile wlezie, ale wiesz jak jest. Niemniej jednak mam nadzieję, że nie przestaniesz pisać – pamiętaj o naszych dzieciakach! Im też należy się coś od życia!

    Dobra, gomen, że tak krótko, ale mam parę rzeczy do zrobienia. Tak to jest, jak siostrzyczka zostawia mnie ze wszystkim samą -.- Aa, masz też odpowiedź na Twój kom u mnie ;)

    Dzięki za tę jedną trzecią przygody z Twoim opowiadaniem ^.^ I za podziękowania <3 Kocham Cię ;* Buziaki,
    Aya

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana ty moja Arigato wielkie <3

      Kochanie nasza Lilcia była w pierwszym miesiącu więc nie dziwota że się dziewczyna nie zorientowała ^.^' No ale fakt nie chciałabym być na jej miejscu -.-'

      Heh cóż jak mówiłam wyjaśnię czemu i ty i Lili macie dwie moce xD Wyjaśnienie jest dość proste i mam nadzieje że logiczne xP

      Oj wiem wiem że naszym dzieciakom należy się pięć minut sławy więc cóż nie pozostaje mi nic innego jak tylko pisać...

      Jeszcze raz dzięki za kom i refleksję :*

      Usuń
    2. Nie ma za co xP

      Nie o to mi chodziło. Miałam na myśli fakt, iż ogólnie po wiadomo czym można być w ciąży, więc mogło jej to przejść przez myśl, co nie? Rety, rozumiesz, o co mi chodzi? x_x Nie mogę się wysłowić...

      Ok, no to czekam.

      No więc właśnie xP Pisz, pisz!

      Aya

      Usuń
  2. Trzeba teraz coś naskrobać :)

    Ajć! A się porobiło... a żeby Rafcio słuchał cioteczki i potrafił nad sobą zapanować, to nic by się nie stało. No, ale cóż, stało się i nikt tego nie zmieni.

    Żal mi Lili. Nie wiem czemu, po prostu mi jej cholernie żal. Myśli dziewczyna, że nic złego się nie stanie, że ma jeszcze jeden dzień, a tu się okazuje, że zostanie matką... i to nie byle jakiego dziecka!

    Synek Lili... jakiż on słooodki <3 Rzeczywiście, taki uroczy malec naprawdę nie może być zły... chociaż pozory często mylą!

    I pan Etenana... koleś wygląda mi na takiego, co lubi się pobawić czyimś życiem... już go lubię xD

    Dobra, kończę, dziękuję za komentarz pod rozdziałem III i pozdrawiam- Andzik

    PS. Czy wy się na mnie uwzięłyście i musicie dodawać najciekawsze rozdziały w roku szkolnym, kiedy ja nie mam za cholerę czasu?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż jak to się mówi "co się stało to się nie odstanie" ^.^'

      Jeżeli mam być szczera to mi jej też... No ale cóż przeznaczenie to przeznaczenie -.- No a po za tym już mogę ci powiedzieć że postać synka Lili i Rafcia kocham <3

      Co do Etenana... Powiem tak jeszcze się pokaże w rozdziałach xD Ciekawa jestem czy dalej będziesz go tak lubić xD

      Ech gomen tak jakoś wyszło Q.Q No ale spoko rozdziały u mnien będę dodawane w sobotę więc może uda ci się znaleźć czas :*

      Buziaki Suzu

      Usuń
    2. Tak... ale on jest taki kawaii! On nie ma prawa być zły!

      Tak... (znowu zaczynam z tym moim "Tak..." xD) nie postać Etenana, tylko jego pana xD Ja mam słabość do czarnych charakterów <3

      W soboty powinnam znaleźć czas...

      Usuń
    3. Heh no cóż zobaczysz jak to będzie xp

      O rety uciekło mi gdzie słowa "pan" -.-' Gomen *wzdycha* No to tym lepiej o niem będzie sporo xD Ja też go lubię <3 Zresztą jak już mówiłam ostatnio też mam słabość do złych chłopców ^ ^"

      No to miło ;) No ale jeżeli nawet nie to cóż trudno zawsze możesz nadrobić :*

      Usuń
  3. Nmzc :* to była czysta przyjemność :)

    Dzięki za info, tak w ogóle! xd

    Hm... ja myślę, że to będą bliźniaki. I niech mnie, jeśli nie! Dumałam coś jeszcze nad Epilogiem, ale wyleciało mi z głowy, co to mogło być... Hm... W sumie... Ciekawi mnie to co powiedział ten wampir... Na końcu. I kim jest ten drugi?? Mam kilka hipotez, ale zachowam dla siebie :P Na razie przynajmniej xd Tak w ogóle, myślę, że ten koleś nas zaskoczy! W sensie jego osoba! ;)
    I jak to możliwe, że oni zrobili to, co zrobili i nikt nie zauważył! Czyżby rodzice wyszli wtedy z domu? Hm... dogodna sytuacja...
    Chyba miałam coś jeszcze naskrobać, ale wyleciało mi z głowy! Chyba dlatego, że tata mnie zawołał i kazał wynieść ławę z domu -.-" Czy ja wyglądam na tragarza?
    No nic! Jak będę miała jakieś przemyślenia, to na pewno dam znać!

    Ave i weny! :**

    K.L.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jasne, że tak myślę! Gdybym myślała inaczej, to bym to napisała. Krytykuję jak coś mi się nie podoba. Co prawda staram się być delikatna (wtedy), ale jednak krytyka to by była krytyka... :)

    Hm... Jestem teraz tylko bardziej ciekawa! xd Ah! Zaostrzasz mój apetyt! xd

    No taaak! Musiałam ten element z rodzicami przeoczyć, albo zapomnieć... ^^" cała ja! xd

    Hehehe... Musiałam się poskarżyć! I ktoś mnie zrozumiał! Dziękuję ;* To podnosi na duchu! Niestety, mam braci, którzy rzadko bywają w domu (a są młodsi!) więc czasem i ja muszę zabrać się za jakieś męski prace -.-

    Rozdział będzie, kiedy to nie wiem, bo już jest sporo napisane, ale... wena! Akurat zrobiła sobie przerwę! ;/ Z czego nie jestem zadowolona, oczywiście =|

    Ave!

    K.L.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hey!
    Z przyjemnością pragnę powiadomić, iż rozdział numer 9 na Czarownicy i Bestii jest już dostępny!
    Tak, tak! Gromkie brawa dla autorki xd

    Ave!
    K.L.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nowy rozdział "Whisper", zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń